Piątek, 5 czerwca 2015.
Po nocy spędzonej na brzegu klifu w w Berneval-le-Grand, a ściśle - na czułej na każde moje poruszenie ławeczce ruszam, tym razem w sposób już bardziej wyrazisty i zdecydowany - przed siebie.
(A nocy tej do snu kołysał mnie czarodziejski flet mistrza gatunku. Nie da się ukryć, że grał pod natchnieniem mojej Ardenne Bleue. Nawiasem, sądziłem, że natura tego zjawiska jest bardziej złożona.)
W Dieppe wita mnie znany mi z jelitkowskich plaż "zapach" przemysłu rybnego. Wprawdzie w chwili, w której przełamuję spokój tego miejsca, przetwórstwem zajmują się wyłącznie mewy i albatrosy, które na chwilę tylko opuszczają pokład podległych sobie i nazwanych swoimi imionami jednostek, to jednak za chwilę cały przemysł ruszy już zapewne pełną parą. Póki co, służby miejskie zmywają z ulic miasteczka resztki czwartku.
Nie sposób tu przemilczeć, że Dieppe było miejscem bardzo dramatycznych walk w czasie amerykańskiego desantu na plaże Normandii (1942).
Zmierzam w stronę mojego celu, dawnej przystani pielgrzymów (nie da się ukryć, że tu ruch w ostatnich dekadach w zasadzie ustał) zmierzających do Santiago de Compostela. To tu, w Dieppe wzniesiono w XII wieku kościół dedykowany czci św. Jakuba Apostoła (Starszego), który stał się jednym z kościołów stacyjnych tego szlaku.
Elementem, który zwraca tu na siebie szczególną uwagę jest fasada zachodnia i zamykająca ją piękna, wyjątkowych rozmiarów rozeta. Nie naruszę panującej wewnątrz świątyni ciszy, jeśli dodam, że "detal" ten jest szczytowym osiągnięciem gotyku, a ściśle jego odmiany zwanej promienistą (rayonnant). Powiększone do niespotykanych wcześniej rozmiarów otwory okienne, czy to nawy, czy ścian szczytowych (także transeptu), wypełniane zostają pięknym, promienistym maswerkiem. Finis coronat opus: dzieła dopełnia sztuka barwienia szkła, która mając do dyspozycji coraz większą powierzchnię zapełnia je motywami biblijnymi, a kiedy jest to uzasadnione - wzbogaca je przedstawieniami z życia świętych, którym kościół jest dedykowany.
Architekci realizujący założenia maksymalnej "przezroczystości" osiągnęli w tym "wynalazku" mistrzostwo. Profilowane na zewnątrz kamienne listwy okiennych wypełnień stwarzają dodatkowy efekt wizualny, podkreślający lekkość i plastyczność konstrukcji.
Rayonnant podkreśla jednak nie tylko zewnętrzne piękno budowli: otwarcie muru na wysokości triforium powoduje, że do wnętrza świątyni przenika jeszcze więcej światła (Saint Denis, Reims, Tours, Troyes, Orleans i wiele innych) niż dotychczas.
Ale to wszystko jeszcze nie tu. Moja "przystań" to zaledwie kilka detali stylu. Całość, w przeciwieństwie do uczczonego w jego wnętrzu Apostoła jest stylistycznie niejednorodna, do czego w niemałym stopniu przyczyniły się zniszczenia z czasów Wojny Stuletniej, hugenockie dewastacje i późniejsze próby rekonstrukcji.
Obserwując pracę światła wędrującego po kamiennych detalach zdobień i załomach muru nie sposób oprzeć się wrażeniu, że spektaklu tego nie da się ani zastąpić ani wzbogacić sztucznymi projektami w rodzaju światło-dźwięk (Reims, Chartres, Amiens)! Polne lilie kontra Salomon? Porównanie może trochę na wyrost ale blisko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz