Rouen

Rouen

sobota, 27 kwietnia 2024

Tuluza. Pożeganie z katedrą?

Oglądam zdjęcia.

Zatrzymuję się przed figurą Apostoła.

- Pan też pielgrzymuje do Santiago? Zagaduje mnie starsza pani.

- Nie, odpowiadam grzecznie. - Byłem tam rok temu.

- Aha, - odpowiada Pani. - Bo widzi pan, mój mąż jest właśnie w drodze. Jutro ma wejść do Santiago. Przyszłam tu pomodlić się za niego. Wyślę mu zdjęcie...



Idę.

Idę zawsze lewą nawą. Czy to nawyk z dawnych czasów stanowych podziałów, czy coś więcej? Nie wiem, ale tak mam, i już. Przed Ołtarzem ruch. Kilka pań biega w tę i we w tę. Zmieniają kwiaty.  Trwa to czas dłuższy, bo i kwiatów jest dużo, i jakoś je przecież trzeba ułożyć. Pracują odkurzacze. Nim zdążę obejść chór, prace ustaną i nastanie błoga cisza.


Chór.

Wypełnia połowę szerokości nawy na długości trzech przęseł. Po obu jego stronach przepiękne, dwu-rzędowe stalle. Stalle są wysokie i budzą respekt. Misternie zdobiona, drewniana konstrukcja oddziela chór od obejścia. Przed chórem tabliczka z napisem: Espace réservé à la prière.

Tu odnawia się miłość... (bo w ciszy rodzi się i odnawia miłość)...


Wierzę, Przyjacielu, że kiedyś się tu zejdziemy, kiedyś zobaczymy. A tymczasem modlę się za Ciebie gorąco, mając całą nadzieję w Miłosierdziu Odkupiciela mojego...


Katedra Św. Szczepana. Tuluza. Opuszczam miasto...


Pożegnanie z katedrą?

Żadną miarą!

- Modicum, et videbitis. Już wkrótce ujrzycie ją znowu...


















środa, 24 kwietnia 2024

Tuluza. Katedra Św. Szczepana.

Św. Szczepan w Tuluzie (Cathédrale Saint-Étienne), to najbardziej chyba zadziwiająca z katedr, jakie spotykam na tegorocznej trasie. Ostatnia w kolejności i wyjątkowa zarazem. Jej fasada i brak symetrii osi portalu względem nawy głównej (która tak naprawdę okaże się chórem), widać już z daleka, kiedy zatrzymuję się u wlotu biegnącej w kierunku Placu Saint-Etienne i katedry - Rue Croix-Baragnon. 


Kiedy kilka lat temu zobaczyłem ją na zdjęciach, pomyślałem, że to błąd edytora, bo katedra gotycka nie może być aż tak…że to jakiś żart, awangarda, neogotycka fasada dworca kolejowego, budynek poczty, wszystko, - tylko nie katedra! 

Całość wygląda tak, jak gdyby dwie ekipy, które jednocześnie rozpoczęły prace, jedna od wschodu, druga z miejsca, w którym stoję, odgrodzone przegrodą nie widziały postępu swoich prac.

Wszystko stanie jasne, kiedy z powyższego zdania usuniemy słowo „jednocześnie”. Tak, bo katedra rosła i dojrzewała w długim procesie. Jest syntezą dwóch stylów: romańskiego i gotyckiego. Niedokończoną jednością...



A było tak.

Pierwsza świątynia została ufundowana w III w. przez św. Saturnina, pierwszego biskupa Tuluzy. Była o nim już mowa wcześniej. Pierwszą wzmianką informującą o ustanowieniu kościoła katedrą jest dekret Karola Łysego z roku 844.

W czasach reformy gregoriańskiej, w roku 1078, biskup Isarn rozpoczął budowę nowego kościoła (wg innych - przebudował istniejący). Nowa świątynia miała spełniać funkcje nie tylko liturgiczne, ale - nawiązując do tradycji południa i toczących się w Langwedocji sporów o prawa własności  - także obronne.


W roku 1210 roku biskup Fulko podjął decyzję o przebudowie nawy katedry. Podwyższył boczne ściany romańskiego kościoła i przedłużył katedrę o dodatkowe przęsło w kierunku zachodnim. Przęsło zamyka ażurowa fasada z rozetą o wyraźnych wpływach architektury Cystersów, z których wywodził się arcybiskup.


W 1270 roku kolejny biskup Tuluzy, Bertrand de l'Isle-Jourdain już w pierwszym roku sprawowania urzędu podejmuje się budowy nowej, trójnawowej świątyni, już w stylu gotyckim. Po zburzeniu absydy starej katedry biskup przystąpił do budowy ogromnego chóru, dwukrotnie szerszego i dłuższego od starej nawy. Widoczne na zewnątrz, potężne przypory miały pozwolić wynieść i utrzymać sklepienie nawy na wysokość 40 metrów! Gdyby ten plan się powiódł, miasto otrzymałoby katedrę porównywalną rozmiarami do tych w Reims, czy Amiens.

Skąd wziął się pomysł budowy nowej świątyni? W roku 1274 Hrabstwo Tuluzy stało się już częścią domeny królewskiej i oczywistym było, że należało dać temu stosowny wyraz. Zaawansowane prace spowolniła jednak śmierć biskupa w roku 1286.


W pierwszej połowie XIV wieku sklepiono kaplice boczne oraz obejście, a w 1518 roku zakrystię.

Ostatecznie budowa kończy się w miejscu, w którym miał powstać transept, czyli nawa, oddzielająca część przeznaczoną dla duchowieństwa od reszty świątyni. Tu łączy się ona ze starą, romańską częścią. 


Kilka lat po ukończeniu (przerwaniu) prac, w roku 1609, wybucha groźny pożar. Zniszczenia są duże, ale świątynię udało się uratować. Budowę ołtarza głównego z monumentalnym przedstawieniem męczeństwa patrona, św. Szczepana, ukończono w roku 1670.

W latach 10. XX wieku ponownie wrócił pomysł dokończenia katedry, lecz plan ten szybko upadł.



Jest piękne, słoneczne popołudnie. Stoję na placu Saint-Etienne. Starą, romańską fasadę, za którą kryją się trzy przęsła niezbyt wysokiej nawy, zamyka piękna rozeta. Rozeta, choć to jedno okno, to jednak dwoje oczu. Jedno z nich - to, od strony placu - z lekko przymkniętą od nadmiaru światła, powieką.

Drugie, co widać dopiero, kiedy przekroczymy próg, to delikatna struktura tworzących jego powierzchnię, jakby siatkówkę, połączeń. W drobnych taflach szkła, jak naczynkach tęczówki, odbija się mapa Nieba.

Modicum, et videbitis Jeszcze chwila...








niedziela, 21 kwietnia 2024

Tuluza. Konwent Jakobinów - Sztuka cenniejsza, niż złoto...

Konwent tworzą kościół, klasztorny krużganek, kapitularz z refektarzem i kaplica. I nie będzie przesady w stwierdzeniu, że już sam tytuł książki Jana Białostockiego, opowieść o historii sztuki średniowiecznej, starczyłby za przewodnik po miejscu, którym dom Zakonu Braci Żebrzących - od imienia założyciela zwanych Dominikanami - był w czasach swojej świetności.


Budowę konwentu rozpoczęto w roku 1229, ukończono w 1385. Patronem świątyni jest najwybitniejszy przedstawiciel męskiej gałęzi zakonu, najsubtelniejszy z doktorów Kościoła - św. Tomasz z Akwinu. Papież Urban V, zarządzając tu w roku 1369 translację relikwii św. Tomasza tak uzasadnił swoją decyzję: „Tak jak znakomity święty doktor olśniewa wśród wszystkich pięknem swego stylu i zdań, tak kościół w Tuluzie jest najpiękniejszy spośród wszystkich [kościołów] braci kaznodziejów”...



Relikwiarz św. Tomasza znajduje się w centralnym miejscu (zdesakralizowanej już dziś) świątyni. Jednak to, co widzimy dziś, jest zaledwie „resztą”, miniaturą dawnego, wzniesionego w epoce kontrreformacji mauzoleum. Jego wygląd znamy wyłącznie z zachowanych opisów i rycin. Całość, mierząca w podstawie 10 m szerokości i 20 m wysokości! wykonana była w kamieniu, wzmocniona polichromowanym marmurem i złoconym drewnem, ozdobiona kolumnami, obeliskami i licznymi posągami.

Kiedy w roku 1628 odsłonięto mauzoleum, współcześni byli pod wrażeniem nie tylko rozmiarów, ale przede wszystkim bogactwa materiałów i pomysłowości planu.

Odwiedzający w następnym stuleciu kościół benedyktyni, dom Edmond Martène i dom Ursin Durand uznali, że grób św. Tomasza z Akwinu jest najpiękniejszą ozdobą świątyni. „Jest tak urządzony, że czterech księży może tam odprawiać mszę przed relikwiami Świętego, przechowywanymi w dużej, złoconej kapliczce, której wykonanie przewyższa materiał…".

Jednak byli i tacy, jak ojciec Jean Baptiste Labat, który oświadczył, że wprawdzie „najpiękniejszą rzeczą [w świątyni] jest mauzoleum św. Tomasza z Akwinu… jednak „ jest ono nieco zbyt przeładowane ozdobami”.

- No cóż, - barok, chciałoby się dodać...


W trakcie kończących się, przypadających na 600. rocznicą śmierci św. Tomasza (1974) prac renowacyjnych świątyni, główny architekt zabytków, Yves Boiret, stworzył projekt nowego ołtarza głównego. Został on umieszczony w miejscu pierwotnego, rozebranego przez wyznawców „religii" rozumu, kultu równości i (nowego) porządku.



Również o samym konwencie istnieje kilka wymownych świadectw.

Prosper Mérimée, będący w 1845 r. generalnym inspektorem zabytków pisał: „Właśnie po raz pierwszy zobaczyłem kościół dominikanów. To godne podziwu dzieło. Ogromny kościół o dwóch nawach oddzielonych ogromnymi filarami o niewiarygodnej wysokości (28 m!) i lekkości; jeszcze odważniejszy i bardziej elegancki jest kapitularz; duży krużganek z marmurowymi kolumnami, malowanymi sklepieniami, szereg kaplic z bardzo ciekawymi freskami”.


Także Hippolyte Taine (1865) był pod wrażeniem budowli: „Kościół jest arcydziełem najbardziej oryginalnego stylu. Podzielony jest na dwie nawy rzędem ogromnej wysokości, wyglądających jak pień palmy, kolumn. Na tej delikatnej konstrukcji, jakby gałęziach, podtrzymuje się całe sklepienie. Ostatnia kolumna, to wiązka dwudziestu trzech żeber. Tak wysokie, tak proste, tak białe z koroną w postaci czarniawych łuków, ginących w bieli ścian, kolumny wydają się być jak pokaz sztucznych ogni lub fontanna wody. Nie możemy sobie wyobrazić nic bardziej eleganckiego”.


Tuluza. Konwent Jakobinów. Europa katedr i uniwersytetów, i sztuki cenniejszej, niż złoto...

I świętych…!

















wtorek, 16 kwietnia 2024

Tuluza. Bazylika św. Saturnina.

Bazylika Saint-Sernin, to romańska świątynia, zbudowana na planie krzyża. Jej patronem jest jeden z 7 apostołów Galii, i pierwszy pasterz wspólnoty starożytnej Tuluzy, św. Saturnin. Poniósł śmiercią męczeńską za panowania Decjusza, odmówiwszy złożenia ofiary Jowiszowi. Przywiązany do byka i ciągnięty wzdłuż miejskiego traktu oddał ducha Panu w roku 250.


Nie sposób ustalić dokładną datę rozpoczęcia budowy dzisiejszej świątyni. Jeśli w roku 1096 miała miejsce konsekracja ołtarza, to prace uwieńczone zamknięciem chóru musiały rozpocząć się znacznie wcześniej. Przyjmuje się, że było to między rokiem 1070 a 1080. Koniec prac datuje się na wiek XIII. Jak w Carcassonne, tak i tu świątynię „poprawiał” w latach 1860-1879 profesor paryskiej École des Beaux Arts, architekt, konserwator (i mason), Eugene Viollet-le Duc. Pan Inżynier zarządził wówczas m.in. wymianę dachu i przebudowę absydy. Do dziś trwają prace, których celem jest przywrócenie pierwotnego wyglądu świątyni, w tym usunięcie późniejszych dodatków...


Kościół zbudowany jest z cegły, typowego dla południa nie tylko Francji, materiału. Mieszkańcy docenili właściwości cegły kilka wieków później (1463) po wielkim pożarze, który doszczętnie zniszczył miasto. Od tamtego czasu większość budowli, nie tylko reprezentacyjnych, jak Capitol, wznoszono już na cegle.


Świątynia nie jest budowlą jednolitą. W trakcie trwających ponad 100 lat prac wyróżnia się cztery (wielkie) kampanie budowlane. Za taką teorią przemawia różny i właściwy dla każdego etapu rodzaj budulca. W pierwszej fazie budowy był to głównie kamień. Drugi etap charakteryzował się naprzemiennym stosowaniem cegły i kamienia. Widoczna i znacząca inną fazę budowy jest też zmiana stylu zdobień kapiteli wewnątrz świątyni. W ostatniej kampanii używano już wyłącznie cegły. Widać to w najpóźniej ukończonym - zachodnim portalu, od którego chcę zacząć zwiedzanie. Jednak tam, gdzie spodziewałem się znaleźć wejście, na całej szerokości, - a jest to na prawdę kawał ściany(!), zawisła maskująca wspomniane wyżej prace, siatka.



Wejdę więc od strony południowej przez Porte Miègeville, niewielką, ale za to wyjątkowej urody bramę. Stanowi ją misternej roboty i wyjątkowej urody tympanon. Przedstawia on wstępującego do nieba, adorowanego przez 6 aniołów, Chrystusa. W dolnym pasie fryzu artysta przedstawił postaci 12 Apostołów. Tympanon jest uważany za jeden z najstarszych (koniec XI w. lub najpóźniej rok 1115) i najpiękniejszych rzeźb architektury romańskiej.


Bazylika z racji swojego położenia na Camino, czyli szlaku św. Jakuba (jesteśmy właśnie na jednej z czterech, prowadzących przez Francję ścieżek - via Tolosana) jest klasycznym kościołem pielgrzymkowym. Ma pięć naw, z których boczne, ale nie te skrajne, pozwalają na (procesyjne) obejście ramion transeptu i prezbiterium, i odwiedzenie krypty z relikwiami św. Saturnina bez zakłócania odbywającej się w nawie uroczystości. Obejście, to ciąg pięciu promienistych kaplic. Uzupełniają je dodatkowo 4 na wschodniej ścianie transeptu, po dwie z każdej strony nawy.

Rozmiary kościoła są imponujące: długość środkowej nawy - 115 m, szerokość w ramionach transeptu - 64 metry!

Jednak bazylika, to nie tylko wielkości mierzone w metrach czy ilości przęseł (od prezbiterium do organowej empory jest ich 12). To także ogromna „kolekcja” relikwii Świętych. Mamy tu 128 przedstawicieli Nieba, w tym 6 Apostołów!. Większość relikwii podarował kościołowi jeszcze Karol Wielki. Relikwie przechowywane są w misternej roboty szkatułach. Relikwiarze późniejszych świętych mają już formę bardziej współczesną, popiersia z małym wizjerem na fragment relikwii.

Już św. Trofim w Arles, który jest początkiem i pierwszą stacją via Tolosana, gromadzi wyjątkowych rozmiarów kolekcję relikwii, ale tu mamy już całą „akademię” bohaterów wiary!


Charakterystycznym elementem bazyliki jest jej dzwonnica. Wzniesiona nad skrzyżowaniem nawy z transeptem i zakończona dobudowaną w XV wieku iglicą wieża wyposażona jest w 21-dzwonny karyllon.


Mimo zapiekłej w czasach „wieku rozumu” pasji niszczenia wszystkiego, co katolickie, bazylika ocalała i wciąż pozostaje niezwykłym świadectwem geniuszu ludzkiego umysłu i ducha. To z natchnień umysłu przenikniętego wiarą w Boski porządek rzeczy zrodzi się (późniejsza) Europa katedr i uniwersytetów.

Ku tej pierwszej właśnie zmierzam; drugi, - uniwersytet z wydziałem teologicznym, prawa kanonicznego i cywilnego, a chwilę później - także sztuk wyzwolonych i medycyny, powstaje w Tuluzie już w roku 1229...