Rouen

Rouen

sobota, 16 grudnia 2023

Narbonne, czyli trochę Północy na Południu...

Narbonne, czyli dawna stolica rzymskiej prowincji Galia Narbonensis. Jestem w „geograficznym” środku mojej trasy i miejscu najbardziej wysuniętym na południe. Za plecami, - lub na prawo, patrząc na północ, - zostawiam Prowansję i port Aigues-Mortes, skąd święty Ludwik IX, przyjąwszy zamorski krzyż wyruszył wyzwalać Jerozolimę…

Przede mną, Carcassonne i Tuluza.


Narbonne. Miasto historyczne, pełne pamiątek po minionych wiekach. Jest tu też gotycka katedra pod wezwaniem Saint-Just'a i Saint-Pasteur’a (hiszpańskich męczenników z czasów prześladowania Dioklecjana) i bazylika Saint-Paul de Narbonne, zwana też Saint-Paul-Serge. Święty Paweł, to najstarsza świątynia w mieście i całej chrześcijańskiej Galii.

Kiedy Katedra rodzi się z pragnienia, to nawet, gdy - jak tu - jest niedokończona, jest piękna. A jest w tym geście - nie w akcie przerwania budowy, ale trwania, - coś proroczego. Ale lepiej mówić o tym, wskazując na inną z niedokończonych (bo skojarzenie jest oczywiste) - na świętego Piotra w Beauvais.


Jednak tu, w Narbonne nie było katastrofy budowlanej, które, kiedy już się zdarzały, były wynikiem raczej braku wiedzy inżynieryjnej, niż ubóstwa środków czy niezdrowej rywalizacji między zarządzającymi budową kapitułami miast. Dlaczego więc tu mur nagle się urywa?

Lista powodów, tj. ich znaczenie i porządek nie do końca jest przejrzysty. Pusty skarbiec, to przyczyna częsta, ale zaledwie opóźniająca realizację projektu. Tu o przerwaniu prac zdecydował trwający dekady lat spór między ojcami miasta a kapitułą o... jurysdykcję i brak zgody (czytaj: środków) na zmianę  przebiegu miejskich fortyfikacji (plan budowy opierał się na już wcześniej istniejącej w tym miejscu katedrze romańskiej). Nie bez znaczenia były też zagrożenia wywołane toczącą się w XIV w. Wojną Stuletnią.


Stojąc na porośniętym trawą dziedzińcu, nad którym miało wznosić się ramię transeptu nawet nie próbuję wyobrazić sobie, jak mogłaby wyglądać katedra, gdyby nie wspomniane okoliczności. A co, jeśli dodam, że zamurowana arkada, oddzielająca niedokończone ramię transeptu i znajdująca się po jej drugiej jej stronie - nawa, oddalone są od siebie o ponad 50 metrów, a prac nie doprowadzono nawet do połowy!?


Próba opisania katedry:

Nawa katedry (chociaż cała budowla, to tak na prawdę tylko chór) imponuje wysokością (40 m), ustępując Amiens (42 m) i wspomnianemu św. Piotrowi z Beauvais (48,5 m). Dwa poziomy łęków przyporowych, wznoszące się nad kaplicami obejścia podkreślają wyjątkową smukłość konstrukcji.

Całość najlepiej ogląda się z tarasu wieży Arcybiskupiego Pałacu. Dopiero stamtąd widać śmiałość zamierzenia. Wieżyczki, na których spoczywają ramiona przypór połączone są tu i tam murkiem, zwieńczonym krenelażem.


Zakupiony za kilka euro bilet pozwala wejść nie tylko na wieżę, ale także obejrzeć zbiory muzeum i skarbiec.

Ale to później. Przedtem jeszcze wnętrze katedry!


Ale tu dość powiedzieć o świetle, które napełnia nawę i w którym obejrzeć mogę zawieszone wysoko na murze gobeliny, co są

jak namioty ruchome wojsk koczujących po niebie...

Podobnie i w bocznych kaplicach, gdzie

Przeogromna chorągiew co się wśród dymów koleba

Włóczni ostrzem o łuki rzekłbyś oparta pod-niebne…*


O witrażach tylko wspomnę, że są, bo z miejsca, w którym stoję (a one są), bliżej oczom do gwiazd…

Chór, - kamienna szkatuła na światło, relikwiarz, przestrzeń zamknięta prawie niewidzialną, 5-boczną ścianą i połączonych obejściem. I sklepieniem, nakryciem wyniesionym poza pole widzenia...


Wszystko tu łączy się w godną podziwu jedność form. Podkreślają ją płynące w obu kierunkach wiązki cienkich kolumn oraz triforia, których podziały odpowiadają liniom podziału prze-wysokich okien.


Czy już wspomniałem o statusie katedry? Do czasu połączenia diecezji Narbonne i Carcassonne (co stało się na mocy konkordatu z 1801) była siedzibą arcybiskupa. W 1886 r. uznana za bazylikę mniejszą. Obecnie, od 2006 jest konkatedrą diecezji Carcassonne i Narbonne i jako takie obie podlegają arcybiskupstwu w Tuluzie.


No, a tytułowe "północ - południe"? Tak, to oczywiste nawiązanie do stylistycznego idiomu katedr Północy. Podobieństwo zamierzone i zgodnie z życzeniem fundatora, arcybiskupa Narbonne, późniejszego papieża Klemensa IV.

Mówią o niej Panna z południa ubrana w strój północy...


        *Kamil Cyprian Norwid - Bema pamięci żałobny rapsod.