Rouen

Rouen

niedziela, 8 listopada 2020

Fuga



Na czarnym niebie klucz dzikich gęsi

Szum białych skrzydeł i wzajemne nawoływania dodają się do siebie

Jak dźwięki fugi z chóru kościoła św. Jana Chrzciciela

Blancs sur noirs...


- Pozdrawia Cię ostatnia pieśń tego lata…

- Czy ją słyszysz? 


W ogrodzie wiatr zdejmuje z drzew ostatnie liście

Nikt nie patrzy więc

jeden schowam sobie na pamiątkę

Będzie mi jak te dwa złote kłosy zerwane rok temu

(po prawej stronie Rue Marin, w drodze od św Jana…)


Jest niedzielne popołudnie, a właściwie już wieczór

Dom pachnie kawą

i kamieniem z katedry…

sobota, 26 września 2020

Ouessant, wrzesień 2020 czyli co widzieliśmy i w czym uczestniczyliśmy…

Justynie,

która odkryła dla mnie Wyspę.


Od czego zacząć i jak zacząć, kiedy to, co się (tam) rozpoczęło wciąż trwa?

Ciało wciąż jeszcze drży, palce skaczą nerwowo po klawiaturze, słowa zmieniają miejsce w zdaniu, a zdania...? Są jak ocean bijący z pasją i uporem o skalny brzeg - próbują (dokonać) niemożliwego…


Tak, wszelka próba opisania tego, w czym uczestniczyliśmy i co widzieliśmy - już po chwili staje się daremną.

Bo wszystko to jest już częścią czegoś innego. Bezkresny Ocean, skały, barwione światłem i tysiącem odcieni, atramentowa czerń nieba, nocą na drodze do latarni Créac’h. A także albatrosy, wiszące nad powierzchnią wody i wypatrujące pokarmu...


Tak, wiem. Nie zrobię tego. Nie opiszę na tym małym skrawku suchego lądu ani biegu zdarzeń ostatnich dni, biegu tak różnego od tego, co zaplanowaliśmy ani tego, czym karmiły się nasze zmysły.

(Ach, z jakąż łatwością duch ludzki omija rafy czasu i przenosi się dziś tam, skąd biegną przywołujące go dźwięki i obrazy. Tylko ciało jakieś takie powolne i niezdarne. Jednak niebawem i ono powróci tam, do tej "kołyski morza”).


Więc niech przemówią zdjęcia, bo przecież tyle ich!


A kiedy pytam samego siebie, czy wszystko, co widzieliśmy i w czym uczestniczyliśmy, czy nie było tylko snem jakim, jeden pozostaje żadnym zwątpieniem niezmącony dowód: cuda nieustannie towarzyszącej nam w drodze Opatrzności, tej Boskiej Sile i Mocy, spieszącej nam z pomocą w chwilach, a byliśmy tego pewni - beznadziejnych.

Od pierwszego, do ostatniego dnia wędrówki.


Z podziękowaniem Markowi i Joasi za wspólnie spędzone dni.

Na chwałę i cześć Trójcy Przenajświętszej…







































wtorek, 11 sierpnia 2020

To miał być

wpis o tym, że jedziemy, że startujemy, że już w czwartek o świcie...
No, nie. Nie startujemy i nie jedziemy. To znaczy jedziemy ale gdzie indziej: do Trójmiasta. W stronę nieco innych wyzwań, niż te, do których przyzwyczailiśmy zaszczycających tą stronę Gości, i tematów, dla których ona powstała.

Nic straconego. Pogodzeni z podjętą na spokojnie decyzją, bez związku z panującą w niektórych miejscach (ale nie tu) pandemią strachu, obiecujemy wrócić tu z lepszymi wieściami. Może już za kilka miesięcy.
A kto wie, jeśli się pewien (tajemny) plan powiedzie - może jeszcze w tym roku?
Ale, sza!

- A nasze katedry, tj. katedry Naszej Pani, tu i ówdzie podpalane przez sprzyjających siłom ciemności szaleńców?
- Jestem pewny, że wytrzymają nie tylko próbę ognia ale i czasu. I że przyjmą nas za rok jeszcze piękniejsze.

- A Ouessant, Wyspa? Co będzie, jeśli odpłynie od brzegu jeszcze dalej?
- Nic nie szkodzi. Po prostu, dłużej będziemy się do Niej wyprawiać.

To tyle na chwilę obecną, na wieczór dnia 11 sierpnia roku 2020...

I jeszcze muzyka, która doskonalej, niż cokolwiek innego leczy niedostatki mowy…
Muzyka, piastunka dobrych myśli...




czwartek, 18 czerwca 2020

Pontoise. I oto jestem (kartka z kalendarza).

18 czerwca 2018.
Saint-Maclou albo diament w Koronie Katedr nr 6.

Pontoise. Stolica departamentu Val-d’Oise. Miasto zawdzięcza swoją nazwę rzece Oise, jednemu z dopływów Sekwany. Na mapie, to ok. 30 km na północny zachód od Paryża, jednak przejazd z dworca Montparnasse przez skrzyżowania i zatłoczone ulice przedmieścia zdaje się tą odległość podwajać.
W końcu jest! I rzeka i most. Most nad rzeką Oise czyli - Pontoise.

I oto jestem w mieście, którego główna świątynia nie tylko nie posiada żadnej z opisanych wcześniej - a tak ważnych dla miłośników sporu o ideał gotyckiej katedry właściwości ale nie jest nawet katedrą! A przynajmniej nie jest nią z „urodzenia”.
A jednak jest i katedrą, i gotycką.
Jak to wyjaśnić? To dość proste. Kiedy Pontoise po reformie administracyjnej w latach 60-tych (minionego wieku, oczywiście) stało się stolicą departamentu, Saint-Maclou, stosownie do zwyczaju, według którego biskupstwo lokowano właśnie w stolicy departamentu, ze zwykłego kościoła parafialnego "awansował” na siedzibę biskupa i „matkę” kościołów diecezji - katedrę.
Tak oto, 8 wieków od momentu narodzin dokonuje się „wyniesienie” i tak już wysoko, bo na wzgórzu, wzniesionej świątyni: Saint-Maclou - katedrą!



Kiedy docieram na szczyt jest już po 19, a Saint-Maclou jest już oczywiście zamknięty. Wieczorne życie miasteczka jeszcze się nie rozpoczęło.
Z tarasu, u stóp południowej nawy katedry rozciąga się widok na panoramę miasta i okolice. Widzę dworzec kolei (której rozkładu jazdy wcześniej nie mogłem znaleźć, a którą jutro wrócę do Paryża). Przede mną, a stąd zdaje się jakby się czas zatrzymał a z nim i rzeczny nurt - Oisa i noc spędzona... gdzie? Tego jeszcze nie wiem.



Póki co, podziwiam ułożenie (się) świątyni z okoliczną zabudową. Jest niesamowite! Szkoda, że, nie da się tego sfotografować, bo w obiektywie wszystko się wykrzywia: perspektywa (jakby powiedział Poeta) załamuje ręce, pionowe linie fasady miast biegnąć prosto i wzwyż, krzyżują się przedwcześnie, fasada, dość zgrabnie godząca różne style stawia obiektywowi nieprofesjonalnej kamery naprawdę twarde warunki...
Nie będzie „rodzinnego" zdjęcia. Nie będzie…

Na dziś to wszystko.
Czas znaleźć sobie jakąś przystań, gdzie będę mógł rozbić namiot, a wygląda na to, że nie będzie to zadanie łatwe, bo w Pontoise nie ma kempingu. Nie chcę jednak też oddalić się od miasta zbyt daleko, żeby - tym razem już na własne życzenie - nie podwajać sobie odległości. Pozostaje więc upatrzeć jakieś dogodne i bezpieczne miejsce nad brzegiem rzeki.
Jedźmy!

wtorek, 2 czerwca 2020

Katedrę gotycką, klasyczną - raz, poproszę...

czyli - nim wjadę do Pontoise...

Niestety, nawet tak zabawnie sformułowane zamówienie nie ma szans na realizację. Nie przyjmie go żadna kuchnia. Ani architektury ani idei. Przyczyna jest prosta: nie istnieje coś takiego, jak wzorzec katedry gotyckiej. Ani w rozumieniu klasyczna ani idealna. I o ile jeszcze o pierwszą trwają spory, o tyle druga, „idealna”, od dwóch stuleci pozostaje wyłącznie na papierze (link do strony).



Tak, gotycka katedra, bardziej niż inne dzieła ludzkiego geniuszu (ducha i rozumu) wymyka się gładkim opisom, a może nawet i samym regułom opisu. Bo katedra należy bardziej do sfery doświadczenia niż języka.

"Stało się tu wielkie misterium […] Średniowiecze i Francja wieków średnich wyraziły w architekturze swoje najintymniejsze myśli. Katedry Paryża, Saint-Denis, Reims mówią więcej, niż jakiekolwiek długie opowieści. Kamień ożywa i uduchawia się pod gorącą i surową dłonią artysty. Artysta wydobywa zeń życie. Dobrze nazwano go w średniowieczu: »Mistrz żywych kamieni«”.*

Tak, gotycka katedra nie jest sumą w taki czy inny sposób połączonych ze sobą elementów, które dałoby się od siebie odseparować, zracjonalizować.



Katedry w Reims, Rouen, Amiens... Odejmij sklepieniu jedno z żeber, złagodź ostrość łuku albo przesuń jedną z przypór. Co uzyskasz? Czy bardziej zrozumiałą stanie ci się idea, która dźwignęła kamień tak wysoko i w tak doskonały sposób?
A czyniąc tak, czy doświadczysz w sobie tego ognia, żaru i pasji, które towarzyszyły pracom aż do zamknięcia sklepienia?
Szalony! Przecież na końcu takiego eksperymentu nie zostałby kamień na kamieniu, bez nazwy i właściwości…

"Elementy takie, jak sklepienie krzyżowo‑żebrowe, łuk ostry, czy też przypora nie decydują o nowym stylu. Wszystko to są środki konstrukcyjne (wykształcone lub zapoczątkowane już w architekturze przedgotyckiej), służące do realizacji celów artystycznych. Architekci zachodnich regionów Francji stosują już około połowy XII w. sklepienia żebrowe z mistrzostwem, w którym nie przewyższają ich wcale współcześni im budowniczowie „gotyccy”; a jednak trudno byłoby nam nazwać katedry w Angers czy w Le Mans gotyckimi. Wertykalizm i strzelistość proporcji również nie charakteryzują architektury gotyckiej. Każdy kto stał kiedyś pośród ruin wielkiego kościoła klasztornego w Cluny, owego przybytku stylu romańskiego, łatwo uświadomi sobie, że właśnie z osiągniętego tutaj efektu niezmiernej wysokości mistrzowie gotyccy - przynajmniej w pierwszym stuleciu gotyku - świadomie rezygnowali.”**

I jeszcze:

"Dzieła nowe w naszym rozumieniu powstawały w średniowieczu tylko w efekcie powolnego rozwoju i w sposób o wiele mniej zamierzony, niż to sobie zwykle wyobrażamy. A przecież styl gotycki stanowił na pewno świadomą innowację w architekturze i niewątpliwie był dziełem mocnych, świadomych siebie indywidualności. Ich katedry są świadectwem, które uzasadnia takie mniemanie, a i w scholastyce znajdujemy jego potwierdzenie. Najważniejszym osiągnięciem trzynastego wieku jest w dziedzinie scholastyki zdecydowane odejście od czysto transcendentalnej postawy. (…) 
Piękno świata jest zawsze pięknem boskiego dzieła, które się w nim czci. Powinniśmy się nim cieszyć całym sercem, gdyż sam Bóg "znajduje radość we wszystkich rzeczach, bo każde z jego dzieł znajduje się w harmonii z jego najważniejszą istotą" (św. Tomasz z Akwinu).
Była to właśnie ta sama, nacechowana religijnymi uczuciami idea, która przyświecała również kamieniarzom, gdy się teraz zabrali do odtwarzania z natury kształtów liści dębu, klonu, głogu i winnej latorośli. (…) Ornamentyka trzynastego wieku, nawet tam gdzie posługuje się naturalistycznymi motywami, zawsze jest wolna od małostkowości i pedanterii, daleka od tego, aby się zbytnio eksponować; pozostaje zawsze w służbie chrześcijańskiej świątyni jako idei i jako koncepcji architektonicznej.”***


Raz jeszcze myśl przewodnia: to, co zdaje się być dla gotyku istotne, a czego nie rozbierzesz na części, które następnie mógłbyś wykorzystać inaczej, to nowe zastosowanie wynalazków znanych już w epoce wcześniejszej, udoskonalenie ich i poddanie w służbę nowej idei.
Jak piszą niektórzy: to nie gotyk stworzył katedry, to katedry stworzyły gotyk...

ps. Czy dowiemy się kiedyś, kim był Mistrz, który stał u boku Sugera i kierował przebudową Saint-Denis? Choć może było ich dwóch: Architekt i Budowniczy?


* Jules Michelet, "Historia Francji" tłum. Jacek Kowalski.
** O. von Simson, Katedra gotycka - jej narodziny i znaczenie, tłum. A. Palińska, Warszawa 1989
*** Nikolaus Pevsner, Historia architektury europejskiej, t. 1.

niedziela, 24 maja 2020

Pontoise. Zapowiedź.

Evreux…
Meaux…
Pontoise…
Każde z tych miast to niewiele ponad 50 km od granic Metropolii.
Daleko? A może zbyt blisko, by znaleźć się w programie wyprawy, której cele mierzone są w setkach i więcej kilometrów?
Ot, - chciałoby się powiedzieć - zwykły los miast z opcją zbyt łatwego dostępu...

I co roku te same pytania i te same odpowiedzi:
- Meaux? Oczywiście! Już za chwilę...
- Pontoise? Czemu nie! Ale raczej w drodze powrotnej...
- Evreux? Tak, następnym razem, to już napewno...

Na dodatek, od czasu jednej z wypraw, jakby pod wpływem jakiejś niewidzialnej siły, już pod samym Paryżem, droga skręcała na północ, by tuż za Amiens poprowadzić mnie w kierunku Saint-Quentin, gdzie swój początek bierze Somma.
A rzeczny nurt w swoim niespiesznym biegu, mieniąc się w świetle słońca jak złota nić Ariadny, wiązał oba końce kamiennego labiryntu...




Tego w Amiens i tego na posadzce bazyliki Saint-Quentin; labiryntu, który jest "jak odcisk palca Stwórcy”.
Jak pieczęć na sercu...

I było jeszcze miejsce w drodze powrotnej. Dom, Ogród i Drzewo. I nocne rozmowy, i cisza między słowami.
I tęcza nad wszystkim dnia ostatniego.

Tak więc nie było innej rady, jak dłużej już nie odkładać zaległych wizyt. Ani u Pani w Evreux ani u św. Szczepana w Meaux, ani, skoro jestem już w Paryżu - u św. Maclou w Pontoise.

Jest poniedziałek, 18 czerwca 2018.
O 14 wysiadam na dworcu Montparnasse i jadę do Pontoise.
Przede mną kolejny diament w Koronie Katedr...

niedziela, 17 maja 2020

Jeszcze jedna kartka z kalendarza...

Saint-Laurent-des-Bois (w drodze do Evreux), 31 maja 2019.


Merostwo i cmentarz.
Siedziba władzy doczesnej i tego, co chwilę później.
Jakże pełne inspiracji dobro-sąsiedztwo!

Pozdrawiam je w V niedzielę od Wielkiej Nocy AD 2020.
Tych z jednej i tych z drugiej strony muru.

wtorek, 28 kwietnia 2020

Notre-Dame de Paris. Rok później.

nad brzegiem Rzeki stanąłem...

po drugiej stronie Ona
- między nami zasłona z liści (jak przepaska wstydu na biodrach prarodziców) -
bez wdzięku i krasy
okna zaciągnięte opatrunkiem z folii
tam gdzie wczoraj niebo łączyło się z ziemią teraz jest przepaść
wzrok ucieka znad tej przepaści
ześlizguje się po murze
prosto w nurt rzeki
i w nim jak w lustrze szuka śladów dawnej świetności
lecz lustro
rozbite!


patrzę
patrzę jak patrzy się na trędowatego
na śmiertelnie chorego

na sąsiedniej ławce chodnikowy jubiler
łączy ze sobą ogniwa kolejnej pary kolczyków
za chwilę kupi je japońska turystka
to będzie jej pamiątka z Paryża

wszystkie drogi na plac zamknięte na klucz
tylko na Rzece nic się nie zmieniło
jedna za drugą suną barki
Bateau Mouches, Votre Beaute…

nad brzegiem Rzeki usiadłem
nad brzegiem Psalmu...

"Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie,
niech uschnie moja prawica!
Niech język mi przyschnie do podniebienia,
jeśli nie będę pamiętał o tobie,
jeśli nie postawię Jeruzalem
ponad największą moją radość.”
(Ps 137, 5n)

niedziela, 19 kwietnia 2020

Quasi modo géniti infántes...

I niedziela po Zmartwychwstaniu Pańskim. Od pierwszych słów mszalnego introitu zwana też "Quasi modo…" Koniec uroczystego obchodu Paschy ale nie koniec świąt. Nie koniec Wielkanocnej radości!


Dzisiejsza niedziela, to dzień, w którym nowo ochrzczeni pierwszy raz przychodzili do kościoła w zwykłym odzieniu i zajmowali miejsca wśród innych wiernych. Kościół napomina nowo ochrzczonych i wszystkich chrześcijan odrodzonych przez przyjęcie sakramentów, aby dochowali wierności przyrzeczeniom złożonym na Chrzcie świętym i odnowionym w czasie Wigilii Wielkanocnej.
(Mszał Rzymski w opracowaniu benedyktynów tynieckich, Poznań 1963). 


Sadzawka chrzcielna (VII w.) Poitiers.
Pamiętać Chrzest…



Quasi modo géniti infántes, allelúia: rationabiles, sine dolo lac concupíscite, allelúia, allelúia, allelúia.
Jako dopiero narodzone niemowlęta, alleluja, pożądajcie duchowego, czystego mleka, alleluja, alleluja, alleluja (1 P 2, 2).