Rouen

Rouen

poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Zapowiedź wyprawy 2 i pół...

czyli plan podróży na nie-do-końca poważnie.

Nie do końca, bo jak tu być poważnym, gdy na mapie na miesiąc "przed” wciąż tyle otwartych furtek, a przez nie nie tylko mysz ale nawet słoń przejdzie? Jednak tak właśnie ma być! Tym razem mam zamiar utrzymać zdrowy dystans i do map i rozkładu jazdy. Obiecałem sobie, że nie będę wciskał tej wyprawy w żadne sztywne ramy, bo Bretania, to kraina wyjątkowa. Inna. Bardzo inna. Geograficznie, architektonicznie, muzycznie…


A o tym, że tegoroczna trasa będzie miała taki właśnie, nie-całkiem-oczywisty charakter wiedziałem już rok temu. Są na niej - jakże by inaczej - Katedry, są także romańskie bazyliki i opactwa (te ostatnie w większości zamienione na muzea bądź utrzymane w stanie ruiny) ale jest też miejsce i czas, które nie jest ani katedrą ani nie posiada żadnych innych właściwości stylu, który wprowadził mnie na katedralną ścieżkę. Ta zaś zdaje się nie mieć końca…

Pierwszy i chyba jedyny dający się w miarę dokładnie opisać odcinek trasy, to tzw. szlak belgijski, czyli całkiem spokojny przejazd przez Rochefort i Orval do granicy z Francją - twierdzy Sedan. Stamtąd pociąg zawiezie nas do Reims, skąd przez Epernay i Meaux - do Paryża, miasta, które nie potrafiło ustrzec swojej Katedry. Stamtąd najszybszym, jaki tylko znamy pociągiem do Brestu, a dalej, już promem - na Wyspę.
Chcemy dostać się tam w miarę sprawnie, jednak bez pośpiechu.

Dalsza część drogi, nie nazywam jej wprost powrotną, lecz jeśli spojrzeć na mapę, tak właśnie będzie to wyglądać, to jazda przez pełne celtyckich mitów i opowieści o królu Arturze, i jego Rycerzach (ach, te nieszczęsne, okrągłe stoły!) ziemie Bretanii. Jednak na poszukiwanie czy świętego Grala czy Excalibura ani nawet ruin po templariuszowych komandoriach czasu w tym roku nie starczy.
Może kiedyś…

Dalej, już to pociągiem już rowerem (kolejność nie ma znaczenia) odwiedzamy niezwykłej urody XIII-wieczne, portowe miasteczko Dinan. Sprawdzimy, w jakim stanie jest jego serce - romańska bazylika Zbawiciela. Stamtąd, pociągiem czy koleją (kolejność nie ma znaczenia) udamy się w kierunku dobrze już znanej, położonej na pograniczu Bretanii i Normandii twierdzy Michała Archanioła. Nie zbliżając się zanadto do morskich brzegów, bo tam na nieostrożnego śmiałka wciąż ponoć czyhają uwodzące swoim śpiewem Syreny, zatrzymamy się dopiero (na jedną noc) w Coutances.
Czy i w tym roku uda się odwiedzić rozpięte między Etretat i Fecamp normandzkie klify? Nie wiem. Na liście życzeń i celów jest natomiast katedra w mieście Evreux, i to jej damy pierwszeństwo.

A później, bo przecież to jeszcze nie koniec? Później, jak klucz nuty na pięciolinii - wiążąca wszystkie podróżne wątki wizyta u Przyjaciół...

To oczywiście tylko szkic, lista miast i miejsc bardziej niż zadań czy oczekiwań. Na chwilę obecną bez dat, bez godzin rozkładów jazdy, bez pretensji w rodzaju „must have” czy innych ciemnych kultów.
Bo tylko kiedy jesteś pokorny, mogą wydarzyć się cuda takie, jak pamiętnej nocy pod „druidów kamieniem” w Pornic, pod niebem w Etretat czy tylu innych miejscach.

Jakiej więc innej zachęty nam trzeba, by ruszyć z miejsca?
Jakiej?


ps. w tym roku sprawozdawcą z trasy będzie Krab Leona. Istota, która o wodzie wie wszystko i której nic, co mokre nie jest obce...

poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Moissac. Jeremiasz. Lamentacje (Lm 5)

Moissac. 13-14 czerwca 2018
Opactwo św. Piotra.


Wspomnij, Panie, na to, co nas spotkało, 
spojrzyj i przypatrz się naszej hańbie. 
Dziedziczny nasz dział przypadł obcym, 
cudzoziemcom - nasze domostwa. 
Sieroty, nie mamy już ojca, 
a matki nasze jak wdowy. 
Własną wodę za srebro pijemy, 
za własne drzewo płacimy
Pędzą nas z jarzmem na szyi, 
ustajemy, a nie ma wytchnienia. 
Do Egiptu wyciągaliśmy ręce, 
i do Asyrii, by nasycić się chlebem
Przodkowie nasi zgrzeszyli - ich nie ma, 
a my dźwigamy ich grzechy. 
Słudzy panują nad nami, 
nikt nas nie ocala z ich ręki. 
Życiem za chleb płacimy 
wobec [groźby] miecza w pustyni
10 Jak piec nasza skóra gorąca 
od straszliwego głodu
11 Na Syjonie hańbiono kobiety, 
a dziewice po miastach Judy. 
12 Rękami [wrogów] wieszani książęta, 
nie było względów dla starszych. 
13 Młodzieńcy młyn obracali
chwiali się chłopcy pod drewnem. 
14 Starsi porzucili bramę, 
młodzieńcy - swe pieśni. 
15 Znikła z serc naszych radość, 
w żałobę przeszły nam tańce. 
16 Diadem spadł z naszej głowy, 
biada nam, bośmy zgrzeszyli. 
17 Stąd nasze serca chorują 
i oczy nasze zaćmione. 
18 że góra Syjonu - pustkowiem, 
że po niej krążą szakale


19 Lecz Ty, o Panie, Ty trwasz na wieki, 
Twój tron - poprzez pokolenia. 
20 Czemu chcesz o nas zapomnieć na zawsze, 
po wszystkie dni nas opuścić? 
21 Nawróć nas, Panie, a 
wrócimy do Ciebie
Dni nasze zamień na dawne! 
22 Czyżbyś nas całkiem odtrącił? 
Czy tak bardzo na nas się gniewasz? 
po wszystkie dni nas opuścić?

piątek, 5 kwietnia 2019

Billeto-mania 2

Nie. To nie jest zapowiedź trasy druga. To raczej wspomnienie tego, co było. Ale także opis tego co, wciąż trwa, co sprawia, że nawet gdy za oknem mróz lub pada deszcz... No, dobrze. Niech już będzie. Niech będzie, że to zapowiedź, bo przecież kiedy tak wspominam, to nie sposób usiedzieć w miejscu i nie snuć planów! Więc dobrze: zapowiedź ale taka nieoficjalna. Nie pierwsza i nie druga.


Poniedziałek, 11 czerwca, stacja w Gourdon, godzina 12.30. Czerwiec jest wprawdzie kolejnym miesiącem trwającego już od kilku tygodni strajku francuskich kolejarzy, jednak na szczęście dla mnie protest tych miłych, choć, jak się okazuje, bardzo zdesperowanych panów i pań nie ma charakteru totalnego. Mamy więc dwa dni strajku - wtedy nic nie jeździ i możemy postawić namiot nawet na torach ale już na kolejne 3 dni to lepiej przenieść się na peron, albo, co za chwilę uczynimy - wsiąść do najbliższego, “rejsowego".

Pogoda oraz falujący niczym 10 w skali morskiej krajobraz za oknem utwierdzają mnie w słuszności podjętej decyzji: 5 Euro za transport do Cahors, i to w pół godziny? To jak los na loterii. Powiedziałem los? Gdzie tam, dwa losy!


Stojąc na peronie zgaduję, z której strony nadjedzie mój pociąg ale wciąż nie pojmuję, dlaczego lewym torem? Gdy pytanie to wróci do mnie w już mniej dramatycznych okolicznościach, niż kilka lat temu na stacji w Château-Thierry, dowiem się, że za ten stan rzeczy odpowiada nie kto inny, jak sami francuscy inżynierowie, którzy fachu uczyli się w (starej, wesołej) Anglii. Tam bowiem opracowano pierwsze rozwiązania techniczne oraz ustalano obowiązujące dziś - jak się okazuje - nie tylko we Francji, zasady ruchu.
Ot, cała zagadka!

Ale, ale! Dlaczego cena na bilecie jest drukowana w dwóch walutach, bo cóż innego oznacza to FRF pod EUR i kwota odpowiadająca przelicznikowi jednej na drugą?
Czyżby (stara, słodka) Francja wciąż trwała w gotowości na kurs "cała wstecz", “z powrotem”? Nie mam nic przeciwko, by w takiej podróży wziąć kiedyś udział. A gdyby jeszcze odbyła się ona z uszanowaniem dla wszystkich odrzuconych i zapomnianych skarbów tradycji i kultury, mógłbym iść nawet na piechotę...