Rouen

Rouen

niedziela, 26 listopada 2023

Z Béziers do Malpas i jeszcze dalej...

Po niedzielnych nieszporach opuszczam Béziers. Do oddalonego o zaledwie 13 km stąd Malpas, gdzie przenocuję (jeszcze nie wiem, że będzie to miejsce noclegu) dotrę przed kompletą.

Tu, w Béziers, rozpoczynam jazdę wzdłuż Canal du Midi, fragmentami prostej, kiedy indziej wijącej się, jak Meander (choć znam bardziej kręte) drogi wodnej, łączącej śródziemnomorski port Sète z Garonną (w Tuluzie).

Kanał ten razem z Canal de Garonne, łączą Atlantyk z Morzem Śródziemnym. Ten drugi przejechałem 4 lata temu na trasie od Moissac do do ostatniej śluzy w Castets-En-Dorthe, tuż przed Bordeaux.


W Malpas, miejscu, gdzie kanał „przechodzi” pod wzgórzem w wykutym w skale tunelu (o długości 174 m!) jestem przed 20. I już wiem, że to jest "to i teraz!". Jest jeszcze dość widno i mógłbym kontynuować jazdę, ale obawiam się, że trudno mi będzie dziś znaleźć lepsze miejsce na nocleg, gdzie osłonięty przed kaprysami pogody, będę mógł rozbić obóz bez stawiania namiotu. I jeszcze ta sceneria! I wody (pitnej) pod dostatkiem, i prądu, żeby naładować wszystkie potrzebne urządzenia, w tym - centrum zarządzania światem, czyli mapę.


Jutro o świcie (wtedy jeszcze nie wiedziałem, że dużo później) opuszczę tą fantastyczną ścieżkę. Ale tylko na chwilę. Już wieczorem, na wysokości Saint-Nazaire-D’aude znowu wrócę nad brzeg kanału i już do samego Carcassonne, co jakiś czas zmieniając tylko stronę nabrzeża, będę pozdrawiał pasażerów barek i śniące na ich pokładach o dalekich wyprawach rowery. To właśnie możliwość żeglugi bez konieczności patentów i innych licencji sprawiła, że w latach 70. ubiegłego stulecia wzrosła popularność kanału, a „spływ” nim stał się atrakcją turystyczną.

Po drodze mijam mnóstwo mostów, śluz (na całej długości jest ich 63!) i przystani. Kilka z nich (choć jeszcze o tym nie wiedzą) będzie miejscem kolejnych noclegów.

I tak aż do Castelnaudary. Tam wsiądę w pociąg, który zabierze mnie do Tuluzy.

(A kiedy już za Tuluzą tory zbliżą się do nabrzeża, - ach! czemu wtedy spojrzałem w okno?!)


Dziś wciąż myślę o tamtym wieczorze i nocach, spędzonych pod otwartym niebiem. O pragnieniu wolności i potrzebie dyscypliny, o radości drogi i smutku, jaki niesie rozstanie.

A nad głową, karawana gwiazd…


Do zobaczenia w Narbonne!












niedziela, 12 listopada 2023

Béziers, Béziers...

Montpellier - Beziers. Niedziela, 18 czerwca.

Jadę do Fabrègues, 30 km na zachód od Montpellier, świętować niedzielę. Wyjazd z miasta - bez niespodzianek. Droga jest prosta i płaska, pogoda dopisuje. Mimo, że tu wrócę, biorę ze sobą wszystkie graty. Dalej, do Béziers pojadę już pociągiem.

Jadę teraz, mimo dość późnej, popołudniowej pory (katedrę zamkną już o 18). Mam swój mały plan: chcę zobaczyć fasadę w promieniach popołudniowego słońca i jeszcze przed nocą wyruszyć do Narbonne.


Katedra Saint-Nazaire, to właściwie już... „była” katedra. Swoją (kanoniczną) misję stracił św. Nazariusz po wejściu w życie konkordatu, regulującego stosunki kościoła z nową, po-rewolucyjną władzą (1809). Tym samym powstała nowa sieć i mapa biskupich stolic.


Dzieje katedry ściśle i, niestety, w okolicznościach tragicznych, połączyły się z wydarzeniami nazywanymi w podręcznikach historii wojnami albigeńskimi. Po zdobyciu (1209) przez oblegającą miasto armię „krzyżowców” i pożarze, który niemal w całości strawił miasto i uwięzionych w trzech jego głównych kościołach obrońców, z romańskiej katedry Saint-Nazaire pozostały tylko ściany chóru frontowego i transeptu. Odbudowę rozpoczęto kilka lat później, jednak swój dzisiejszy kształt świątynia zawdzięcza pracom, wznowionym znacznie później, bo dopiero u schyłku stulecia. Wówczas wzniesiono nawę główną i chór. W kolejnym wieku wzniesiona została fasada zachodnia i przebudowano górną część wieży.


Katedra w Béziers z jej surową i masywną fasadą bardziej przypomina bramę twierdzy lub zamku, niż kościół. Saint Nazaire, to typowy „przedstawiciel” tzw. gotyku Langwedockiego. Kiedy w regionie Ile-de-France następcy Sugera prześcigają się w budowie kamiennych szkatuł-relikwiarzy, w które słoneczne światło wpadłszy, przekształcało się w niezwykłe lux mirabilis, na południu (do roku 1244) objętym działaniami krucjaty wykształca się styl inny, defensywny. Cechuje go gruby mur i brak zewnętrznych dekoracji. Monotonię fasady przełamywały, spotkane już w Saintes Maries, krenelaże, machikuły i flankujące całość wieże z wąskimi otworami. Tu w Beziers, portal utracił większość wcześniejszej dekoracji, ale brak ten uzupełnia przepiękna rozeta. Trudno w to uwierzyć, ale jej średnica wynosi 10 m!. Katedry na południu, z wyjątkiem św. Cecylii w Albi, to najczęściej budowle jednonawowe, zamknięte, bez obejścia wokół chóru.


Fasada. Pod kwiatem róży dwie kobiece postaci. To Ecclesia i Synagoga. Obie są w ruchu, którego kierunek zdaje się oczywisty. Obie zmierzają przed siebie, ale tylko jedna z nich osiągnie przeznaczoną sobie wielkość. To Ecclesia. Bo w Bożym Planie tylko Ona jedna daje Życie, gdy Synagoga była tylko literą Prawa.

Nadeszła pełnia czasu...


Stoję na pustym Plan dels Albigeses.

Béziers, Béziers... Wiele słyszałem o Tobie, Miasto.

Słyszałem, jak

ciemięzca rękę wyciągnął po Twoje skarby,

[...]

a Tyś patrzyła na nich, jak do świątyni wtargnęli...

ogień z wysoka wszedł w Twoje kości;

nogi Twoje wpadły w sieć zastawioną,

stałaś się spustoszoną,

cierpiącą dzień cały…

Twoim działem stały się trwoga i pułapka, ruina i zniszczenie... (Lm).


O, Miasto, gdybyś poznało, co służyło pokojowi Twojemu...


Robi się późno. Od widoku, jaki roztacza się z wysokości katedralnego wzgórza, może zakręcić się w głowie. Za chwilę, jadąc w dół krętymi uliczkami starego miasta, raz po raz będę mylić drogę. Mijam dworzec i nie przez polecany Pont-Vieux, a nieco wcześniej, nabrzeżem krzyżującego się z rzeką Orb kanału Du Midi, opuszczam Béziers.

Do Narbonne jadę. Do Narbonne…