Rouen

Rouen

wtorek, 27 kwietnia 2021

Notatka z drogi. Noyon, niedziela, 16 czerwca...

Notatka z 16 czerwca. Poprawiona i skrócona.


Niedzielna Msza w Katedrze. Objawiona lecz wciąż niedostępna zmysłom człowieka tajemnica Obecności Boga pośród jego ludu… przez wieki celebrowana w Świętym Świętych świątyni Jerozolimskiej; Chwała Boża, którą na Synaju widział Mojżesz… Tajemnica Boga w Trójcy Jedynego, dziś wyznawana przez lud Nowego Przymierza… Świadectwo o niej daje tu dziś bicie dzwonów, dym i woń kadzidła, światło, lektura Pisma, uroczysty śpiew… z resztą, zobaczcie sami...



Katedra w Noyon, to jedna z pierwszych Notre Dame. To nowe otwarcie w sposobie wyrażania prawd wiary. U jego podstaw tkwi ożywienie religijne, które przenika i jednoczy wszystkie warstwy społeczne swojej epoki. W stosunkowo krótkim czasie, na obszarze (i wokół) królewskiej domeny Île-de-France wystrzeli w niebo ponad 80 katedr...



Styl ten w swojej początkowej fazie jest najczęściej kontynuacją starego, romańskiego (i karolińskiego) dziedzictwa, ale rozwój i zastosowanie ostrego łuku i wspomagającego budowlę systemu przypór umieszczanych na zewnątrz, poza licem muru, pozwala teraz odciążyć podtrzymujące sklepienie grube mury i wznosić pełne światła szkatuły. Nowa sztuka, inspirowana pismami Dionizego Pseudo-Areopagity i jego mistycznej teologii światła.



Tak, każda katedra chce być teraz strażnikiem światła, tego światła, którego źródłem jest sam Bóg.

Matowe i szorstkie na zewnątrz, oprawione w ołów i osadzone w kamiennym rusztowaniu tysiące płytek szkła pozwala wprawdzie przeniknąć promieniom słońca do wnętrza, lecz... maswerk to tylko kamienne krosna, na których światło tka, mieniący się wewnątrz świątyni feerią barw, wzór.


Przekroczmy więc próg świątyni, wejdźmy do środka i podziwiajmy pracę artysty i światła!


A zobaczymy tu niemal całą historię zbawienia: od stworzenia Aniołów i upadku niektórych z nich, dzieje człowieka, jego upadku i wywyższenia, żywoty i chwałę Świętych Pańskich. Wszystko to i jeszcze więcej, aż po horyzont czasu, tj. powtórne przyjście Pana i sąd nad światem.

Ach, ile tu się dzieje!

Niestety, obiektyw mojego telefonu nie sprosta wyzwaniu, nie sięgnie, a jeśli nawet, to i tak nie odda, nawet w przybliżeniu tego, co widzę i opisuję…

Ale od czego są jakże bogato dokumentujące stan rzecz strony w sieci? Albo tu.



Notre Dame de Noyon - świadectwo odnowionej przez kluniacką reformę i promieniującej z jej ośrodków pobożności; pragnienie scalenia ziemskich fundamentów świątyni z Niebieskim Jeruzalem! Lot ku Źródłu światła... Tu, w Noyon, jeszcze trochę nieporadny, jak pierwsze miłosne spotkanie…

Bo wciąż jesteśmy u jego początków.



Notre Dame de Noyon, ora pro nobis!

poniedziałek, 19 kwietnia 2021

Królowa Wysp Rowerowych i...

... Żółtej Ciżemki.

Na stacji w Creil oczekuję na pociąg, który ma mnie powieźć w kierunku Noyon, na planowany nocleg, gdy na tor przeciwny wjeżdża inny pociąg, a z niego, jak z baśni jakiej, wysiada Ona, Królowa Wysp Rowerowych i, tak, tak - Żółtej Ciżemki!


Natychmiast, w całkowitej dyskrecji, bo przecież inaczej nie wypada, robię jej zdjęcie i wysyłam do Przyjaciół. Odzew jest natychmiastowy:

„Mamy dla ciebie niespodziankę. Ale zobaczysz ją dopiero po powrocie”.


Niespodzianką okazała się być para nie mniej żółtych, niż Królowej, ciżemek, przywiezionych specjalnie dla mnie z Marakeszu!

I tak oto, Królowo, nie ujmując niczego z Twych splendorów, niczego nieświadomi, staliśmy się parą...


Ile trzeba nam będzie czekać na kolejne spotkanie?

Nie wiem.

Wiem, że na pewno kiedyś znowu będę na dworcu w Creil i że wtedy to ja będę Cię oczekiwał.

A teraz pozdrawiam Cię.


Bonne nuit!


niedziela, 18 kwietnia 2021

A co było później?

Póżniej była upalna sobota i korekta w pociągu na prędce poczynionych planów: szybki przejazd ulicami Paryża, bagietka, popita ulubionym jogurtem i poszukiwanie wejścia na Gare du Nord, z którego odprawia się szynobus do Persan. Na wizytę w Saint-Denis nie starczyło już czasu.

Może w przyszłym roku?


W Beaumont-sur-Oise pozdrawiamy, widoczny już z dworca Persan, XII wieczny kościół św. Wawrzyńca, z górującą nad miastem 35-metrową wieżą.



Jeszcze tego nie wiemy ale właśnie jedziemy śladami świętego króla, Ludwika IX...


Notatka z dnia:

Sobota, 15 czerwca… dzień, nie liczę, który...

Dzień nieco szalony, bo z podręcznikowo nieprzespaną na ławce - w pobliżu dworca kolejowego Brest - nocą; ławce, z której na dodatek zdejmuje mnie - jeszcze przed świtem - nie wiem, przez kogo tu przysłany deszcz. Przyznam, że nie spodziewałem się tak surowej kary za - przecież wiadomo, jakimi okolicznościami wymuszone - opuszczenie Wyspy.


I tak oto projektowana w pociągu do Paryża trasa przybrała na koniec nieco inny kształt: zamiast zapowiedzianej wizyty w Saint-Denis i Abbaye de Morienval jedziemy RER-em (tak nazywa się sieć lokalnych połączeń kolejowych w domenie paryskiej) do Persan-Beaumont, a stamtąd - już rowerem, do XII-wiecznego opactwa  Royaumont.





Opactwo jest jedną w wielu fundacji świętego Ludwika IX. Po wiekach chwały (wiary) i licznych kryzysach (dekad rozumu) w 1930 roku mury opactwa opuszcza ostatni zakonnik, a cały kompleks (rewolucja, zwana wielką, nie oszczędziła świątynnych murów - pozostały z niej jedynie fragmenty filarów) został kupiony przez rodzinę Gouin. W roku 1968 posiadłość stała się częścią prowadzonej przez nowych właścicieli fundacji. Jednym z jej statutowych celów stała się, uwaga!, troska o to, by, ”jak przed wiekami, prowadzić człowieka drogami wiedzy i postępu…"

Już nie dla chwały Bożej lecz "pour l’homme…” - próżnej chwały człowieka...


Sobotnia, pełna wrażeń ale ekstremalnie wyczerpująca trasa, do czego przyczyniło się także słońce (cóż, także zbyt dobra pogoda może stać się narzędziem „miłosnego" rewanżu), zakończyła się na Camping de la Montagne-Pêche, 5 km od Noyon.

niedziela, 11 kwietnia 2021

Z drogi...

Tak, lubię zapiski z drogi, zdania niewygładzone, zgrubne, sporządzane tuż po kolacji w namiocie lub jak tu, w pociągu; notatki z miejsc i zdarzeń, nad którymi czas się zamknął, bo niczego nie da się już zmienić, pojechać inną drogą, inne wybrać pod namiot miejsce. Słowa, jak zamknięte w bursztynie owady, które przysiadłszy na żywicznym pniu zostały tam na zawsze. I oto teraz wydobyte i uwolnione z pułapki, prostują skrzydełka i podrywają się do lotu...

(Nie wiem, ile jest w Breście hoteli ale wiem, że tak właśnie - jak złapane w pułapkę owady, czuliśmy się pewnego wrześniowego dnia minionego roku, poszukując z parą Przyjaciół wolnego pokoju. Lecz tutaj jest rok 2019, dzień czerwca 15 i droga powrotna z Ouessant...)

15 czerwca. W pociągu z Brestu do Paryża...

A więc nie tylko „cień jest dobry, dobra noc i dobre słońce…”?

Dobrym był także pomysł, choć w pewnym momencie - jeszcze na promie - wątpię w jego dobroć, uznając, że to niegrzeczne, opuścić Wyspę jak zbieg, jeszcze w piątkowy wieczór, a nie poranek dnia następnego, i że kolejną noc, zamiast na kempingu, na który z przystani było za daleko, spędzę gdzieś na ławce, trawniku ale za to blisko dworca, z którego o 5 rano odjeżdża pierwszy pociąg do Paryża.


A pomysł zamienił się w plan, by w drodze pod Tulipanowiec, co stał mi się oazą, miejscem spotkania, ogrodem ciszy i muzyki (a to jeszcze nie wszystkie jego właściwości) odwiedzić Abbaye Notre-Dame De Morienval - stare, romańskie opactwo i jego ogrody. 

Tak, Koronę Katedr zdobią bowiem nie tylko diamenty - katedry ale i perły, wcześniejsze od tamtych - romańskie bazyliki i opactwa…

Siedzimy teraz - ja i mój rower, w TGV, co z Brestu odprawił się o 5:18. i niech nikt nie pyta, ile dziś spałem. Jest dobrze… I jest sobota przed uroczystością Trójcy Przenajświętszej. 


A plan rysuje się taki: z dworca Paris Saint-Lazare (przyjazd o 9:10) wstąpimy na chwilę do Saint-Denis, a dalej, z Paris-Nord (kto policzy wszystkie te dworce Metropolii) do Compiegne. Stamtąd, już rowerem, do Morienval…

Nocleg najprawdopodobniej w Noyon.


To tyle porannych wiadomości. Jest 7:27. Na horyzoncie - stacja Rennes. Czas przygotować sprawozdanie z Wyspy.

Ps. do Saint-Denis nie dotarłem, bo nie starczyło czasu. Opactwo Morienval też musi jeszcze poczekać. Ale to już kiedy indziej...

sobota, 10 kwietnia 2021

Wstanę, po mieście chodzić będę...



"Powiedzieć też można, że muzyka z samej swojej natury obdarzona jest przedziwną zdolnością zaspokajania duchowych głodów i pragnień wynikających z różnych sfer naszej osobowości. Na przykład pragnienia bezpośredniego przeżywania miłosnych oczarowań, tęsknot, uniesień, ekstaz i bólów; duchowych olśnień i wzlotów, jak również smutku, rozpaczy, gniewu, lęku — wszystko wszelako „dialektycznie", w „bezpośrednim zapośredniczeniu" przez sztukę. A zaspokajać te wszystkie pragnienia i głody zdolna jest muzyka dlatego, że ona sama jest tą boską energią, która tak silnie na nas oddziałuje.”

Nawinął mi się ten fragment szkicu pióra znakomitego muzykologa, Bohdana Pocieja w samą porę, w momencie, gdy słucham płyty, z której pochodzi zalinkowany utwór. I zadaję sobie mały trud i sprawdzam, o czym jest ten chorał, który brzmi tak dziwnie, tak tęsknie, że wszystko dokoła nieruchomieje.

I znajduję tych kilka wersetów, na których zbudowana jest cała melodia:

«Wstanę, po mieście chodzić będę, wśród ulic i placów, szukać będę ukochanego mej duszy».

Szukałam go, lecz nie znalazłam.

Zaklinam was, córki jerozolimskie: jeśli umiłowanego mego znajdziecie, cóż mu oznajmicie?

Że chora jestem z miłości.

Jakiż to jest ten twój miły z najmilszych, że nas tak zaklinasz?

Miły mój śnieżnobiały i rumiany, znakomity spośród tysięcy.

Taki jest miły mój, taki jest przyjaciel mój, córki jerozolimskie!

Dokąd odszedł twój umiłowany, o najpiękniejsza z niewiast? W którą zwrócił się stronę miły twój, byśmy go wraz z tobą szukały?

Postać twoja wysmukła jak palma, a piersi twe, jak grona winne.

Pieśń nad Pieśniami (3-7)


I już wiesz, że gdyby to było w twojej mocy, otworzyłbyś zatrzaśnięte kiedyś drzwi.

Bo nawet jeśli jest miłość utracona lub tylko na chwilę zgubiona, to wciąż jest to miłość...


Cisza uczuć, z trudem przebijających się przez słowa…
Tylko muzyka jest zdolna je wyrazić.


Więc wybiegasz w noc ciemną, nim obudzą się ptaki śpiące gdzieś w koronach drzew.

I nasłuchujesz...

piątek, 2 kwietnia 2021

Pielgrzym III


Wtedy Piotr przemówił […]: «Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby.

Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie.

Posłał swe słowo synom Izraela, zwiastując im pokój przez Jezusa Chrystusa.

On to jest Panem wszystkich.

Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan.

Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą.

Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła.

A my jesteśmy świadkami wszystkiego, co zdziałał w ziemi żydowskiej i w Jerozolimie. 

Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie*.

Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu.


Dz 10,34-41