Rouen

Rouen

niedziela, 24 maja 2020

Pontoise. Zapowiedź.

Evreux…
Meaux…
Pontoise…
Każde z tych miast to niewiele ponad 50 km od granic Metropolii.
Daleko? A może zbyt blisko, by znaleźć się w programie wyprawy, której cele mierzone są w setkach i więcej kilometrów?
Ot, - chciałoby się powiedzieć - zwykły los miast z opcją zbyt łatwego dostępu...

I co roku te same pytania i te same odpowiedzi:
- Meaux? Oczywiście! Już za chwilę...
- Pontoise? Czemu nie! Ale raczej w drodze powrotnej...
- Evreux? Tak, następnym razem, to już napewno...

Na dodatek, od czasu jednej z wypraw, jakby pod wpływem jakiejś niewidzialnej siły, już pod samym Paryżem, droga skręcała na północ, by tuż za Amiens poprowadzić mnie w kierunku Saint-Quentin, gdzie swój początek bierze Somma.
A rzeczny nurt w swoim niespiesznym biegu, mieniąc się w świetle słońca jak złota nić Ariadny, wiązał oba końce kamiennego labiryntu...




Tego w Amiens i tego na posadzce bazyliki Saint-Quentin; labiryntu, który jest "jak odcisk palca Stwórcy”.
Jak pieczęć na sercu...

I było jeszcze miejsce w drodze powrotnej. Dom, Ogród i Drzewo. I nocne rozmowy, i cisza między słowami.
I tęcza nad wszystkim dnia ostatniego.

Tak więc nie było innej rady, jak dłużej już nie odkładać zaległych wizyt. Ani u Pani w Evreux ani u św. Szczepana w Meaux, ani, skoro jestem już w Paryżu - u św. Maclou w Pontoise.

Jest poniedziałek, 18 czerwca 2018.
O 14 wysiadam na dworcu Montparnasse i jadę do Pontoise.
Przede mną kolejny diament w Koronie Katedr...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz