Św. Szczepan w Tuluzie (Cathédrale Saint-Étienne), to najbardziej chyba zadziwiająca z katedr, jakie spotykam na tegorocznej trasie. Ostatnia w kolejności i wyjątkowa zarazem. Jej fasada i brak symetrii osi portalu względem nawy głównej (która tak naprawdę okaże się chórem), widać już z daleka, kiedy zatrzymuję się u wlotu biegnącej w kierunku Placu Saint-Etienne i katedry - Rue Croix-Baragnon.
Kiedy kilka lat temu zobaczyłem ją na zdjęciach, pomyślałem, że to błąd edytora, bo katedra gotycka nie może być aż tak…że to jakiś żart, awangarda, neogotycka fasada dworca kolejowego, budynek poczty, wszystko, - tylko nie katedra!
Całość wygląda tak, jak gdyby dwie ekipy, które jednocześnie rozpoczęły prace, jedna od wschodu, druga z miejsca, w którym stoję, odgrodzone przegrodą nie widziały postępu swoich prac.
Wszystko stanie jasne, kiedy z powyższego zdania usuniemy słowo „jednocześnie”. Tak, bo katedra rosła i dojrzewała w długim procesie. Jest syntezą dwóch stylów: romańskiego i gotyckiego. Niedokończoną jednością...
A było tak.
Pierwsza świątynia została ufundowana w III w. przez św. Saturnina, pierwszego biskupa Tuluzy. Była o nim już mowa wcześniej. Pierwszą wzmianką informującą o ustanowieniu kościoła katedrą jest dekret Karola Łysego z roku 844.
W czasach reformy gregoriańskiej, w roku 1078, biskup Isarn rozpoczął budowę nowego kościoła (wg innych - przebudował istniejący). Nowa świątynia miała spełniać funkcje nie tylko liturgiczne, ale - nawiązując do tradycji południa i toczących się w Langwedocji sporów o prawa własności - także obronne.
W roku 1210 roku biskup Fulko podjął decyzję o przebudowie nawy katedry. Podwyższył boczne ściany romańskiego kościoła i przedłużył katedrę o dodatkowe przęsło w kierunku zachodnim. Przęsło zamyka ażurowa fasada z rozetą o wyraźnych wpływach architektury Cystersów, z których wywodził się arcybiskup.
W 1270 roku kolejny biskup Tuluzy, Bertrand de l'Isle-Jourdain już w pierwszym roku sprawowania urzędu podejmuje się budowy nowej, trójnawowej świątyni, już w stylu gotyckim. Po zburzeniu absydy starej katedry biskup przystąpił do budowy ogromnego chóru, dwukrotnie szerszego i dłuższego od starej nawy. Widoczne na zewnątrz, potężne przypory miały pozwolić wynieść i utrzymać sklepienie nawy na wysokość 40 metrów! Gdyby ten plan się powiódł, miasto otrzymałoby katedrę porównywalną rozmiarami do tych w Reims, czy Amiens.
Skąd wziął się pomysł budowy nowej świątyni? W roku 1274 Hrabstwo Tuluzy stało się już częścią domeny królewskiej i oczywistym było, że należało dać temu stosowny wyraz. Zaawansowane prace spowolniła jednak śmierć biskupa w roku 1286.
W pierwszej połowie XIV wieku sklepiono kaplice boczne oraz obejście, a w 1518 roku zakrystię.
Ostatecznie budowa kończy się w miejscu, w którym miał powstać transept, czyli nawa, oddzielająca część przeznaczoną dla duchowieństwa od reszty świątyni. Tu łączy się ona ze starą, romańską częścią.
Kilka lat po ukończeniu (przerwaniu) prac, w roku 1609, wybucha groźny pożar. Zniszczenia są duże, ale świątynię udało się uratować. Budowę ołtarza głównego z monumentalnym przedstawieniem męczeństwa patrona, św. Szczepana, ukończono w roku 1670.
W latach 10. XX wieku ponownie wrócił pomysł dokończenia katedry, lecz plan ten szybko upadł.
Jest piękne, słoneczne popołudnie. Stoję na placu Saint-Etienne. Starą, romańską fasadę, za którą kryją się trzy przęsła niezbyt wysokiej nawy, zamyka piękna rozeta. Rozeta, choć to jedno okno, to jednak dwoje oczu. Jedno z nich - to, od strony placu - z lekko przymkniętą od nadmiaru światła, powieką.
Drugie, co widać dopiero, kiedy przekroczymy próg, to delikatna struktura tworzących jego powierzchnię, jakby siatkówkę, połączeń. W drobnych taflach szkła, jak naczynkach tęczówki, odbija się mapa Nieba.
Modicum, et videbitis… Jeszcze chwila...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz