Niedziela, 14 czerwca 2015.
Jeszcze wczorajszego wieczoru (w czasie rzeczywistym), kiedy wody w zatoce Mont-Saint-Michel po raz drugi w cyklu dobowym osiągają poziom zapewniający mieszkańcom wyspy bezpieczny sen, zaś mnisi od św. Piotra w Solesmes odmawiają ostatnie Psalmy, spod tulipanowca w Tincourt-Boucly nadchodzi odpowiedź na konkursowe pytanie.
Odpowiedź była oczywiście prawidłowa, co stało się dla mnie nie tylko źródłem ogromnej radości ale także zachęty, by jeszcze dziś kontynuować relację.
Dziękuję Ci, Justyno!!!
Nagroda już się nie może doczekać.
Rzeczywiście, bliskość Solesmes, jednego z najważniejszych dla odnowy śpiewu gregoriańskiego ośrodków sprawiła, że nie mogłem oprzeć się pokusie, i nie odwiedzić położonego zaledwie 3 km od Sable, benedyktyńskiego opactwa pod jakże silnym wezwaniem św. Piotra.
Chorał gregoriański - Miłosna Pieśń Boskiej Oblubienicy, Jej, czyli Kościoła - szata godowa. Ale przecież to nie ze względu na strój Oblubieniec poślubia Oblubienicę! To raczej Jego śmierć i Zmartwychwstanie czynią Oblubienicę piękną i zdolną do wzajemności.
Chorał gregoriański - Miłosna Pieśń Boskiej Oblubienicy, Jej szata godowa. Ale przecież to nie ze względu aanielski głos czy zalety stroju Oblubieniec poślubia Oblubienicę! To raczej Jego śmierć i Zmartwychwstanie czynią Oblubienicę piękną i zdolną do wzajemności.
Tak od najdawniejszych czasów rozumiano wzajemną relację i znaczenie tych mistycznych zaślubin: Oblubieniec - Chrystus Pan wciąż zaślubia Oblubienicę - Kościół. On i Ona wciąż w działaniu, w ciągłej aktualizacji zbawczych wydarzeń.
I "wody wielkie nie zdołają ugasić (tej) miłości. Nie zatopią jej rzeki" (PnP).
Dlatego też mnisi, strażnicy tej "miłosnej więzi", tak wielką troską otaczali opisujący ją język. A w tym bogatym i złożonym systemie znaków śpiew od zawsze zajmował miejsce szczególne.
Nie czas tu ani miejsce nawet na szkic kulturowego fenomenu, jakim w dziejach średniowiecznej Europy stała się łacińska monodia. Nie sposób jednak zbyć milczeniem faktu, że to właśnie rozwojowi kościelnych form muzycznych, coraz bardziej złożonych i różnicujących się pod względem rytmiki, brzmienia czy ekspresji Europa zawdzięcza istnienie tak wielu innych form i gatunków muzycznych, średniowiecznej ars amandi nie wyłączając.
Niestety, do czasów nam współczesnych nie zachowało się żadne "nagranie", żadna, najlichszej choćby próby "mp3"-ka. Nie wiemy więc (z całą pewnością) ani jak chorał gregoriański był, ani jak powinien być wykonywany, by wciąż "zachwycał" Oblubieńca, a w sercach wiernych budził wrażliwość na zawarty w śpiewie przekaz wiary.
W połowie XIX wieku, z inicjatywy muzykologów francuskich i niemieckich, w ramach budzącego się ruchu odnowy liturgicznej, rozpoczęły się trwające po dziś dzień prace badawcze nad tradycyjnym chorałem. Największą rolę w dziele restauracji autentycznych śpiewów chorałowych w oparciu o najstarsze źródła odegrali właśnie Benedyktyni z Solesmes, zaś inicjatorem prowadzonych tu prac był opat solesmeńskiego klasztoru, dom Gueranger.
W niedzielne przedpołudnie udaję się do parafialnego kościoła przy św. Piotrze, by wysłuchać Mszy. I nie muszę widzieć tego, co będzie się działo w prezbiterium, by wiedzieć, że uczestniczę w misterium. Nie muszę też rozumieć każdego słowa (łacińskiego) tekstu, by posiąść pewność, w jakim miejscu spotyka mnie akcja liturgiczna, ponieważ wskazuje na nią, wyraża ją i opisuje własna forma muzyczna danej kompozycji: Introit - śpiew na wejście, Graduał i Alleluja (w wielkim poście zamiast Alleluja śpiewa się Traktus) nawiązuje do treści czytań mszalnych, Ofertorium - "własny" śpiew na ofiarowanie i Communio - na Komunię św.
Tzw. stałe śpiewy mszalne, czyli kyriale: Kyrie, Gloria, Credo, Sanctus czy Agnus Dei nie wymagają żadnego komentarza. Orientują uczestników liturgii w miejscu i czasie w sposób nie pozostawiający żadnych wątpliwości.
Solesmeńska szkoła śpiewania chorału. Poznałem ją ponad ćwierć wieku temu i przez długi czas uważałem za jedyną. Dziś, we wstępie do "Semiologii gregoriańskiej" czytam, że zdaniem znawców przedmiotu szkoła wykonawcza "starego" Solesmes jest już raczej na wymarciu, że w świetle wyników prowadzonych badań nie wytrzymuje ognia krytyki.
Jednak niezależnie od stanu rzeczy, dziś, w Solesmes, w 3 Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego żadne naukowe argumenty (pro czy contra), ani inne racje, choćby były owocem zaledwie uważnego przyglądania się toczącym się wokół sporom, w obliczu tego, co tu słyszę i widzę, nie posiadają żadnej mocy, żadnej wartości. Są jak topniejące na Górze Synaj śniegi, jak wosk płonących na ołtarzu świec.
Dopóki brzmi miłosny śpiew Kościoła - w Solesmes trwają zaślubiny Oblubieńca z Oblubienicą, Nieba z Ziemią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz