Rouen

Rouen

niedziela, 18 października 2015

Korona katedr: T jak Tours.

Poniedziałek, 15 czerwca 2015.


A więc jestem w Tours. To jedno większych miast Regionu Centralnego - Doliny Loary. Nurt Loary, królowej francuskich rzek ("wszystkie soki z drzew spłynęły tą rzeką") będzie mnie prowadził jeszcze dziś i jutro. Zwłaszcza jutro. I chociaż nazwa regionu nieodłącznie kojarzy się z bogatą "oprawą" jej nurtu w gotyckie i renesansowe zamki, to jednak będą musiały one poczekać w kolejce (do mnie) jeszcze kilka lat.


A póki co, "hotelowy boy", znowu w deszczowym przebraniu (zmień w końcu ubranie, chłopcze!), każe mi zwijać obóz, bo już dobrze po 6, a "pan zamawiał przecież budzenie na 6!"
Mokry śpiwór to nie jest to, co lubimy najbardziej. Nawet hasające po polu namiotowym zające zdają się podzielać moje odczucia. Daszek konstrukcji, pod którą zdecydowałem się rozłożyć dzisiejszej nocy/poranka śpiwór okazał się niestety zbyt krótki i trochę podmokliśmy. Wkrótce jednak wszystko wróci na swoje miejsce: deszcz, śpiwór i bieg spraw. Nawet słońce, którego na razie, jak na lekarstwo.


Miasto Tours znane jest także z kultu św. Marcina, który rozwijał się tu począwszy od V wieku, a pamięć o którym rewolucja chciała "zrównać" z poziomem ulicy (przez zniszczoną przed ponad 200 laty świątynię poprowadzono nowe trakty. Obecny "św.Marcin" został odbudowany na narożniku jednego z ocalałych fragmentów dawnej świątyni). Katedra zaś wznosi się na miejscu kultu od św. Marcina wcześniejszego, kultu pierwszego biskupa tego miasta - świętego Gatianusa. Z powodu zbyt skąpych informacji, jakie przechowała "pamięć historyczna" tylko to wiemy na pewno i że misję swoją sprawował w II połowie III wieku. Inne dane, jak to bywa z uwagi na ich oddalenie w czasie, opatruje się zwyczajową formułą "podobno".*


A sama katedra? Jestem tu po raz drugi i - choć nie o liczbę tu idzie - mam nadzieję, że nie po raz ostatni. Każda kolejna wizyta w (tej samej) katedrze pozwala mi bowiem zdystansować się od traktowanie jej jako miejsca nagromadzenia wszystkich najważniejszych (lub tylko wielu ważnych) dla miasta i epoki pamiątek, co samą katedrę zamienia bardziej w muzeum, "rozdział zamknięty", marginalizując to najważniejsze z doświadczeń (niestety, nie potrafię mu teraz nadać właściwej nazwy).



A dziś, dzięki tym "wszystkim" spotkaniom zdaję się postrzegać katedrę w Tours w całej jej prawdzie: tej zamierzonej przez (Boskiego) Architekta i tej, zrealizowanej przez jej budowniczych. Jako jedność wszystkich tworzących ją "elementów": ścian (konstrukcji), wewnętrznej przestrzeni i ołtarza - miejsca, w którym rozgrywają się sceny Bosko-ludzkiego dramatu, jako tej budowli centrum.

Bo tak naprawdę trzeba nam zobaczyć katedrę tak, jak widział ją człowiek średniowiecza, który doświadczał w jej wnętrzu obiektywnej obecności Boga. Wszystkimi zmysłami.


Bo możemy rozebrać katedrę na części "pierwsze", na ramiona transeptu, nawę, łuki arkad i sklepienia, "odkryć" proporcje, jakie założył architekt pomiędzy wysokością nawy i przęsłem arkady, skupić wzrok i uwagę wyłącznie na transepcie i głoszących jego, także ziemską, chwałę witrażach, ale czy nie ryzykujemy wtedy katastrofy większej niż rozsypany u stóp Panny Młodej bukiet ślubnych róż, katastrofy większej niż budowlana, że mianowicie nie usłyszymy głosu, co jest, jak "odwieczna tęsknota", mowy kamienia, co jest jak "duszy wołanie"?

Ale już teraz rozumiem Twoją prawdę. Ta, która śpi i którą za chwilę obudzę - kiedy tylko stanę blisko i padnie na nią mój cień - nie powinna być dla mnie murem, który staje na mojej drodze, ale drzwiami, które prowadzą gdzieś dalej; a mnie nie wolno jej rozproszyć na luźne cząstki, szukając nieosiągalnego skarbu, ale mam ją spoić w jedno mocną więzią w ciszy mojego uczucia.
Czy mogę wtedy doznać rozczarowania?**

Tours.
Historia prawie miłosna...

* nie znajdziecie lepszego wyjaśnienia formuły "podobno", jak tu . Słowniki wyrazów bliskoznacznych - na kolana!
** A.S.Exupery - Twierdza (CCIV)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz