Rouen

Rouen

sobota, 30 sierpnia 2025

Ku Wyspie...


Wyspa.

Przywiodły mnie tu Twoje opowieści i zdjęcia. To było, jak zaproszenie do podróży prawdziwej, z której się nie wraca...


Wyspa.

Popatrz na kształt linii brzegowej. Jakże podobna do pełnej zwrotów i obejść ścieżki labiryntu z posadzek średniowiecznych katedr! Ale jak tam, tak i tu - nie zabłądzisz.


Wyspa. Île d’Ouessant.

Od strony przystani wybrzeże jest wysokie, klifowe, po drugiej stronie spotkasz formacje o kształtach przypominających dawno wymarłe drapieżniki. W Lampaul, porcie, gdzie rzucają kotwicę rybackie łodzie i żaglówki, ląd opada łagodnie ku wodom zatoki. Jeśli pójdziesz w stronę Porz Goret i latarni Jument (tam w czasie sztormu biją największe fale) poczujesz, jak brzeg znowu się piętrzy i łamie.

Ale to nie koniec...


Wyspa. Ouessant. Enez Eusa.

Tu kamień pachnie kamieniem, woda - wodą; głęboką zielenią i fioletami kuszą miękkie, jak gąbka kępy mchu i wrzosowiska - kryjówki dla królików, a wąskie, kamieniste ścieżki (nie próbuj pójść na skróty!) każą stawiać Ci stopę jedna przed drugą. Rower zostanie na kempingu. Nocą, strzegące przejścia między archipelagiem wysp Molène a Ouessant latarnie pozdrawiają się światłami. A najbliższa z nich, Le Créac’h, będzie mi świecić do snu.

Ale to nie wszystko...


Wędruję krętą ścieżką wzdłuż kamiennych głazów ku zamkniętej skałami zatoce, miejsca pełnego majestatu i grozy. Schodzę coraz niżej, chę dotknąć morskich bałwanów i przepaści.

- Nie idź tam!, - ostrzega Anioł Stróż.

Ale nie o doznania tu chodzi...


Wyspa. Tu Stwórca słońcu postawił namiot i zakreślił granice ziemi. Tu wschodzi jutrzenka i gasną światła, ptaki zakładają gniazda i zawisając nieruchomo nad przepaścią, wypatrują pokarmu…

A Ty - o Panie - otwierasz swą rękę i wszystko, co żyje, nasycasz do woli…


Usiądę na krawędzi wysokiego brzegu, gdzie pasie się stado kóz; tam, od strony latarni Kéréon, i będę patrzył, jak osiągnąwszy swój cel umierają fale…


Na morzach szerokich bywają ludzie, których trawi miłość do nie istniejącej wyspy. Na pokładzie statku śpiewają o niej pieśni i są szczęśliwi. Nie wyspa daje im pełnię szczęścia, ale pieśń o niej...


Moja Wyspa istnieje naprawdę… Dziś znowu płynę ku jej brzegom.


Wyspa.

Przywiozę stąd kilka kamieni i muszli (w tym roku jest ich wyjątkowo mało) i ułożę z nich bukiet myśli o Tobie.

- Ja, chłopiec Wyspy

środa, 27 sierpnia 2025

Wszystkie drogi prowadzą do Paryża...

Limoges - Paryż - Rennes - Brest…

Wszystkie drogi (Intercity) z południa na północ prowadzą do Paryża, a właściwie - przez Paryż. Ale nie o stolicy tu będzie. Znowu siedzę w pociągu. Lubię podróżować francuskimi kolejami. Są punktualne i wygodne. Jadę na północno-zachodni skrawek Bretanii, do portowego miasta Brest.

W Paryżu czasu będę miał niewiele, tyle, żeby z gare D'austerlitz przejechać na Montparnasse (ach, uwielbiam jeździć rowerem po ulicach Paryża! To czyste szaleństwo!).

Paryż. I znowu, na kolejny rok - który to już raz - muszę odłożyć wizytę w Musée de Cluny. Ehhh, Quasimodo. Ehhh… chłopcze na rowerze…

Ehhh…

Gare Montparnasse. Paryskie dworce, to kilometrowe ciągi peronów, przejść, wielopoziomowych hallów i bramek, które otworzą się dopiero po zeskanowaniu biletu. Dworce, olbrzymie gmaszyska... Mimo, że znam je, wciąż się w nich gubię…



Podróż. Zaczyna się już na peronie. Jeśli nie będę pół godziny wcześniej, mogę stracić szansę na zajęcie przeznaczonego dla roweru miejsca. I zaczyna się... gorączkowe szukanie właściciela kufra, i tłumaczenie, że to miejsce w pierwszej kolejności na rower… Opornych przywoła do porządku zawsze chętna i wydająca nie znoszące sprzeciwu polecenia obsługa TGV. Kiedy ruszymy, luk bagażowy zapełni się już tak, że rower zginie mi z oczu. Tylko sakwa mruga porozumiewawczo: jesteśmy, znowu się udało…!


W Breście jestem o 23. Dworcowy wyświetlacz informuje, że to ostatni dziś desant z kontynentu. O północy dworzec zostanie zamknięty do rana. Jednak dworca nie opuszczę ot, tak sobie. I tu obsługa w asyście żandarmerii sprawdzi, czy aby nie przyjechałem tu na gapę. Kiedy wejdę na hall, z postoju odjedzie już ostatnia taksówka. Mijam ustawione przy wyjściu z hallu pianino (spotkasz je na każdym francuskim dworcu). Jest noc. Już nie kłócą się klawisze o to, który z nich ważniejszy - biały czy czarny. Już leżą równiutko, jeden obok drugiego i śpią. Jutro rano znów zmówią się tony i przypomną podróżnym, że la musique est une chose étrange!

Ideał sięgnął... dworca? I niech tak, póki co, zostanie...



Nocleg. 100 metrów stąd jest ogród. Z jego skraju rozciąga się malowniczy o każdej porze dnia i nocy widok na zatokę i port. Tu postawię namiot. Będę poza zasięgiem ciekawskich, oddzielony od chodnika szerokim trawnikiem i osłonięty drzewami. Jest w mieście kemping, ale 7 km stąd, i o tej godzinie już zamknięty. Jardin Beautemps-Beaupré - ogród, jak się patrzy! Zamieszkałem tu już dawno, dawno temu. W trawie...


5:30 pobudka. Poranna toaleta w butelce wody. Gorący kubek (Knorr) z kawałkiem wczorajszej bagietki. Zwijam obóz, wracam na dworzec na kawę i... na przystań. Prom odpływa o 8 z minutami...

sobota, 23 sierpnia 2025

Pożegnanie z Limoges...

Limoges. 29 czerwca, sobota rano.

Jak dziecko, szukam słów, bo cóż mam powiedzieć? Źe gotycka katedra św. Szczepana w stolicy średniowiecznego emalierstwa jest ostatnim przystankiem? Ostatnim, jaki podniosę, szlachetnym kamieniem, co świeci światłem nie odbitym, światłem, co jest mi jak gwiaździsty dyjament?

Limoges. Katedra św. Szczepana kończy rozpoczęty w 2012 roku projekt Korony Katedr...


Przed nami jeszcze dwa tygodnie drogi i katedry, które już nas widziały. Ale teraz jedziemy na Wyspę. Choć praca ukończona (finis coronat opus) nie będzie szampana. Nawet wina nie będzie. Jedziemy pić kawę, dużo kawy i łazić po kamieniach. Za dnia i w nocy, we mgle i deszczu, w słońcu i pod księżycem. 

Ouesant albo Euza - Wyspa nad wyspami...


Na katedralną ścieżkę wrócimy za tydzień, w piątek. Pojedziemy tam, gdzie nas czekają, do Coutances. Później będą Rouen i Beauvais. Tak, Beauvais, gdzie byliśmy już lat temu 12. W Saint-Quentin, gdzie też nas już znają, jeszcze raz pójdziemy czarną linią kamiennych płyt, co jest jak linia życia...

Później będzie wspinaczka na katedralne wzgórze w Laon (o, jak bardzo chciałem tam być raz jeszcze!) i noc (prawie miłosna) spędzona w ościeżach portalu. Na koniec Reims, katedra królewskich sakr.

Stamtąd, przez Sedan, do Aix-en-Chapelle czyli Akwizgranu. Do przejechania w półtorej dnia - 220 km. Zmęczenie i radość, że już się spełniło...

 

- A katedry, spytacie…? Co z nimi? Ile ich było przez tych 13 lat?

- Nie policzę. Łatwiej zliczyć gwiazdy na niebie. Nie policzę... Nawet nie zrobię listy. Wystarczy, że znam ich imiona. Pod dachami wysokich naw, między ziemią a niebem, oddalony od tłumu, zostawiłem też Twoje...

Jeśli byłeś kiedyś w ogrodzie, w którym rosną róże, albo chociaż widziałeś krzak róży, albo jeśli kochałeś jeden raz więcej, będziesz wiedział, o czym milczę…



Ścieżka. La chemin… J’arrive! Attendez-moi...!

Allez, démarre, démarre! Dalej, ruszaj!

środa, 20 sierpnia 2025

Limoges. Katedra i 4 sceny...


Limoges. To tu w (podobno ciemnym) średniowieczu tworzono wspaniałe relikwiarze i szkatułki dekorowane emalią. Figura „Matki Boskiej Pełnej Światła” to już praca współczesnych artystów Léi Sham i Alaina Duban’a. Jeśli więc jesteś w Limoges, a nie masz czasu (niestety, nie miałem), by wejść do muzeum emalierstwa (Musée des Beaux-Arts de Limoges), koniecznie musisz zatrzymać się w Chapelle de la Vierge.

Figura ma 1,17 metra wysokości i (podobno) jest największym z przedstawień Czarnej Madonny...

Przy niej nasza Częstochowska wydaje się być zaledwie śniada. Śniada jestem, lecz piękna… (Pnp 1,5).



W tej samej kaplicy, ufundowany z okazji ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu (1854) stoi posąg Maryi. Figura pięknie komponuje się z polichromią (w odcieniach błękitu i różu), przedstawiającą sceny z życia NMP.



Kaplica Najświętszego Sakramentu. W maswerku na wzór gotyckiego okna - dwa rzędy postaci. W górnym szeregu, od lewej: Izajasz, Jeremiasz, (w środku) król Dawid, Ezechiel i Daniel. Niech jednak nie zwiedzie nas oko, bo postaci wyglądają równie plastycznie jak ustawione pod nimi posągi. Stoją kolejno św. Bonawentura, św. Jan Apostoł, figura Najświętszego Serca Zbawiciela, dalej, św. Paweł i Doktor Anielski - św. Tomasz z Akwinu.


Vierge de Miséricorde - Dziewica Miłosierna. Witraż z końca pierwszej połowy XVI wieku.


Wybrałem 4 zdjęcia, choć powinno być ich więcej. Dużo więcej...

niedziela, 17 sierpnia 2025

Limoges. Katedra...





Limoges, architektura rzeźbiona światłem...

Paryż, Amiens, Saint-Quentin, Beauvais, Rouen, Limoges... Miasta rozrastają się, a z nimi rosną i katedry. Romańskie bazyliki, zwłaszcza te, które przechowują cieszące się sławą relikwie świętych, nie mieszczą już pątników, nie są też w stanie sprostać nowym wymaganiom liturgicznym i funkcjonalnym. Rosnąca liczba duchowieństwa, w tym monastycznego, wymaga powiększenia prezbiterium, a mieszczanie… i dla nich nawa zaczyna być zbyt krótka.


Rzadko kiedy budowę kończyło pierwsze pokolenie. Często prace przerywał brak funduszy, kiedy indziej konflikt katedralnej kapituły z magistratem (Carcassonne). W Beauvais prace zakończyła budowlana katastrofa. Zdarzały się i pożary. Tak było nie tylko w Chartres ale i tu, w Limoges…


Katedra w Limoges

[...] stoi (jeśli ten nieruchomy czasownik jest odpowiedni dla czegoś, co rozdziera przestrzeń i przyprawia o zawrót głowy) na obszernym placu, a otaczające kilkupiętrowe budynki po chwili gasną i przestaje się je dostrzegać. Pierwsze wrażenie nie różni się od ostatniego i dominuje uczucie niemożności oswojenia się z tą architekturą... 

Z. Herbert, „Barbarzyńca w ogrodzie”.


To uczucie, choć Poeta jest tu pod wrażeniem Il Duomo, katedry miasta Orvieto, dzielimy niemal w każdym z francuskich miast. Także tu, w Limoges, stojąc na Place Saint-Étienne, vis-a-vis portalu św. Jana, a później na obejściu i kolejnych piętrach biskupiego ogrodu. A jeśli jak i ja, jesteś tylko (tytułowym) barbarzyńcą, w tym ogrodzie doświadczysz, że oddziaływanie niektórych sił niekoniecznie - jak nas uczono - maleje z kwadratem odległości...


Katedra św. Szczepana, bo to on jest patronem, powstała na miejscu wcześniejszej - romańskiej. Św. Marcin z Tours wspomina, że pierwsza świątynia powstała tu już w IV wieku…!

Fundamenty pod nawę gotyckiej założono w roku 1273. Już po kilkunastu latach prac skończyły się fundusze. W 1370 roku miasto znalazło się w centrum wojny z roszczącymi sobie prawo do Akwitanii Anglikami. Prace zostały wznowione dopiero w 1468 roku dzięki hojności konsulów miasta. Ukończono wówczas zachodnie ściany transeptu i wzniesiono pierwsze dwa przęsła nawy. Ostatnie trzy ukończono w 1886 roku, spinając nawę z dzwonnicą narteksem. Stąd też zachodnia ściana nie kończy się klasycznym portalem. Zamyka ją na szczycie rozeta. Wysoka dzwonnica z trudem mieści się w kadrze, a konstrukcyjnie bardziej przypomina portowe latarnie (czemu by nie?) i oktagonalne wieże kościołów w Tuluzie. Jest zbudowana na planie i miejscu dawnej, romańskiej. Jej szczyt sięga na wysokość 87 metrów i wygląda jak oparta o powietrze włócznia anioła. Jednak to nie ona nas tu interesuje. Wejdźmy do wnętrza strzeżonej przez nią kamiennej szkatuły.


A tu, popatrzcie sami… potok światła, ale taki, który ani nie oślepia ani nie zatapia. Bo katedra, to Arka Noego, Namiot Spotkania! A każdy jej „pokład", każdy fragment budowli, odzwierciedla boską hierarchię i porządek.

A sklepienie tego „namiotu", jak żagiel, płaszcz Boga rzucony na ludzkie mrowisko...

(- wiesz, czyje to słowa, prawda?)

Ale dość słów, niech przemówią zdjęcia…


Plan katedry jest dziełem mistrza Jeana Deschampsa, którego dzieła spotkaliśmy już rok temu w Narbonne i Tuluzie, a jeszcze wcześniej - w Rodez i Clermont-Ferrand.


Architektura rzeźbiona światłem, ceremoniał kamieni na usługach porządku innego, niż ten, dla którego zasady ustalił Witruwiusz...

niedziela, 10 sierpnia 2025

Limoges. Znowu na gotyckiej ścieżce...

Bilet z Souillac do Limoges - 25,50 euro. Pociąg jedzie 1,5 godziny. O 15 jestem na dworcu w Limoges. Po raz kolejny podwożę się francuską koleją. Widok przez okno będzie słaba pociechą. Nie będzie zachwytów, bo nie ma tu trudu, który by je okupił… Niestety, nie mam wyboru. Nawet 6 tygodni to wciąż za mało, by wytyczoną trasę pokonać wyłącznie rowerem.

Pogoda w Limoges jest przepyszna, aż chciałoby się ją zjeść. Ale to dopiero wieczorem. Na skraju parku i biskupiego pałacu będzie festyn i głośna muzyka… I naleśniki. Za kolację starczył mi jeden. Sztuka 6 euro.

I jeszcze jedna liczba: 7. Tyle kosztowałby bilet do muzeum emalii, z której słynie Limoges. Niestety, pół godziny (kolejna liczba, a właściwie pół), to zbyt mało na cuda mistrzów emalierstwa.


Gotyk albo opus francigenum. Po Thoronet, Arles, Saint-Giles, Moissac i Souillac wracamy na gotycką ścieżkę, do architektury światłem rzeźbionej.

Termin gotyk lub gotycki, to podręcznikowe określenie stylu. Razem z towarzyszącymi architekturze sztukami - malarstwem, rzeźbą, muzyką, objął obszar niemal całego zachodniego świata. Jednak jego ekwiwalent - opus francigenum jest bliższy prawdzie - opisuje kontekst czasu i miejsca, w którym ów styl się narodził. To Regnum Francorum, domena domu Kapetyngów, Île-de-France.

Francuskie są korzenie architektury gotyckiej. Dlatego tu jestem. U źródeł...








Opus francigenum. Przyznacie, brzmi mało melodyjnie, raczej jak odgłos pękającej pod uderzeniami oskardów i młotów skały, dźwięki wymyślnych dźwigni i kołowrotów, wciągających wysoko, niemal poza zasięg wzroku, kamień.

Opus francigenum - opus magnum zaprowadzi nas do podparyskiego Saint-Denis i opata Sugera, benedyktyna. To on pod koniec pierwszej połowy XII wieku podjął się przebudowy chóru, nawy i przedsionka starego, romańskiego opactwa - królewskiej nekropolii, aby światłu utorować drogę do wnętrza i to wnętrze przeobrazić.


Dla Sugera budowla kościelna była ponad wszystko dziełem teologicznym, a bezpośrednią inspiracją jego działań stały się traktaty Dionizego Areopagity. Ich myślą przewodnią była teza, że Bóg jest światłem.


„W tej Światłości początkowej niestworzonej i stwórczej uczestniczy wszelkie stworzenie. Wszelkie stworzenie otrzymuje i przekazuje światło Boskie wedle swojej możności, to znaczy, zależnie od szczebla jaki zajmuje na drabinie istot, zależnie od poziomu, na jakim umieściła je w hierarchii myśl Boża. Wywiedziony ze światła wszechświat sam wysyła potoki jasności, a światło emanujące z Istoty Pierwszej wyznacza nieodmiennie miejsce wszystkiemu, co stworzone. Ale też i wszystko zespala. Jako więź miłości przenika świat, jest ładem i spójnią, ponieważ każda rzecz jest w mniejszym lub większym stopniu tego światła odbiciem, irradiacja ta aż z samych głębin ciemności nieprzerwanym łańcuchem odblasków pnie się ku górze, zmierza z powrotem do źródła swojego promieniowania. W ten sposób świetlisty akt stworzenia sam z siebie ustanawia ruch powrotny, który po stopniach prowadzi ku Istocie niewidzialnej i niewysłowionej z której się wywodzi. Wszystko wraca do Niej przez rzeczy widzialne, które im wyżej w hierarchii umieszczone, tym lepiej odbijają jej światło. I tak to co stworzone, po szczeblach analogii i współzgodności wiedzie do tego, co Przedwieczne.”


Jak Suger osiągnął swój cel? Kazał budowniczym usunąć mury i wykorzystać możliwości znanego już wcześniej, ale uważanego dotąd jedynie za sztuczkę budowlaną sklepienia żebrowego. Między rokiem 1140 i 1144 powstaje w Saint-Denis „rząd kaplic ułożonych półkolem tak, iż kościół cały zajaśniał cudownym, nieustającym blaskiem spływającym z okien, jak żadne, pełnych światła”.

W kościele romańskim chór otoczony był wieńcem wnęk. Wykorzystując nowe możliwości architektoniczne sklepienia (krzyżowo-żebrowego) Suger uczynił wszystko, aby wpuścić do nich jak najwięcej światła. W ścianach zewnętrznych pojawiły się otwory, a ściany działowe zastąpiono filarami: światło łączyło wszystkie ceremonie w jedną…


Rodzi się architektura rzeźbiona światłem...



środa, 6 sierpnia 2025

To, owo i kot...


Kot jest niezbędnym towarzyszem każdej wyprawy. Jak pompka, zapasowa dętka, plecak. Spotkać kota jest rzeczą konieczną. Towarzyszymy sobie. Jednak w tej oto chwili na bliższą zażyłość nie ma widoków... Ale widok przedni, prawda?



Choć wożę ze sobą 2 baterie, bywają chwile, kiedy zapotrzebowanie na energię wzrasta. I wtedy trzeba obejść kemping, zajrzeć w różne kąty. Ten nadał się wyśmienicie.



Stacja dokująca sen. A jak już się sen wyśni, to wiesza bieliznę. Wszystkiego pilnuje rower…