Coutances...
Miejscowość znana przede wszystkim z XIII-wiecznej katedry z dwuwieżową fasadą, stanowiącej jedno z najznakomitszych dzieł normandzkiego gotyku. Jest to trójnawowa bazylika z transeptem, chórem z obejściem oraz masywną i wyniosłą (57 m), ośmiokątną wieżą na przecięciu naw, zwieńczoną latarnią. (Notka z wiki).
W Coutances jest jeszcze jedna, gotycka świątynia, kościół Saint-Pierre (XV-XVI w.), dworzec kolejowy i... wciąż obecna, jakby przenoszona w genach kolejnych pokoleń, rewolucyjna trauma - obraz toczących się po zboczu katedralnego wzgórza głów…
Przez najbliższe dni (do poniedziałku) będę gościem Magdy i Sebastiana. Czuję się tu, jak Franio i Pola - para domowych kotów. Odwiedzam stare, dobrze znane z poprzednich wizyt kąty, chadzam własnymi ścieżkami. A te zwykle kończą się albo w katedrze albo, - jak trafnie ujął to kiedyś pewien prawicowy publicysta (kiedy jestem za granicą, odwiedzam przede wszystkim kościoły i cmentarze) - właśnie tam, na cmentarzu.
Coutances. Wędruje niespiesznie tu i tam, i z powrotem. Jeśli zatrzyma mnie sklepowa witryna (i gapię się na swoje odbicie w szybie), to już za chwilę piję kolejną kawę przy wystawionym na chodnik stoliku (gdzie wolno zapalić). Słucham bel canta dzwonów, śpiewnych rozmów przechodniów, niemych krzyków gnieżdżących się w oknach wieży i niszach fasady, ptaków.
„To miejsce jest dla Ciebie" - budzę dawną myśl, patrząc na pustą niszę. Ale zaraz jakaś siła (a może to tylko myśl) ściąga mnie z powrotem na ziemię… Ech, ciąży mi ta siła…
Katedra. Jest pierwszą Damą miasta i, jak mawiają mieszkańcy - jego dumą. Jest tajemnicza i nieprzewidywalna, kiedy wyłania się z porannej mgły. Przystrojona poświatą zachodzącego słońca zaprasza na nieszporny Magnificat. Nocą jest lampą miasta...
Jej uroda i wyjątkowość, to nie tylko klarowność pionowych linii. Tu jest coś więcej - niespotykany gdzie indziej koncept: oto dopiero co, ledwie wiek wcześniej konsekrowaną romańską świątynię (1056) kolejny biskup postanawia przebudować i uzgodnić z wymogami nowego stylu. Tu jednak, jak w wielu innych miejscach, nie burzono całej nawy. Była ona dostatecznie szeroka. Istniejący mur obudowano więc nowym kamieniem i dźwignięto „piętro" wyżej. „Stary” mur zobaczymy w ślepych przeźroczach triforiów, ponad które wzniesiono kolejny poziom - doświetlające wnętrze wysokie i oprawne w witraże okna. Całość zamknięto już nowym, krzyżowo-żebrowym sklepieniem.
Prezbiterium i podwojone obejście wokół chóru oraz transept, to już dzieło nowe, z połowy XIV wieku. Na osi ambitu dobudowano daleko wysuniętą poza obrys obejścia kaplicę.
I jeszcze ta wieża-latarnia na skrzyżowaniu naw! Jak w Evreux…
Notre Dame de Coutances...
Król pragnie twojej piękności:
on jest twym panem; oddaj mu pokłon!
I córa Tyru [nadchodzi] z darami;
możni narodów szukają twych względów.
Cała pełna chwały wchodzi córa królewska;
złotogłów jej odzieniem.
(Ps 45)
Coutances. Lubię tu być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz