Rouen

Rouen

sobota, 27 września 2025

Coutances. Zanim pojadę dalej. Tron Łaski...

Tron Łaski (thronus gratiae), to ikonograficzne przedstawienie Trójcy Świętej: zasiadający na tronie Bóg Ojciec podtrzymuje Krzyż, na którym wisi martwe Ciało Syna. Nad krucyfiksem unosi się, pod postacią gołębicy, Duch Święty. Trójcę adorują aniołowie-turyferzy. W niektórych tego typu przedstawieniach aniołom towarzyszą również postaci świętych. Termin „Tron Łaski” wprowadził do badań nad historią sztuki Franz Xaver Kraus w xix wieku.

Mimo wcześnie ogłoszonego na Soborze Nicejskim (325) dogmatu o Trójcy, pierwsze tego typu przedstawienia (w Carcassonne - będzie to kamienna rzeźba) zaczynają się pojawiać dopiero w xii wieku, w sztuce późnoromańskiej.


Jakimi „drzwiami", z jakiego natchnienia temat ten wszedł do ikonografii? Czy zrodziła go refleksja teologiczna, pisma mistyków, czy kaznodziejstwo? A może temat wyrósł z potrzeby sprzeciwu wobec negujących rzeczywistą śmierć Zbawiciela gnostyckich ruchów (katarów), akcji bezczeszczenia krzyży przez szaleńców w rodzaju Piotra z Bruzji? Idei i praktyk od czasów św. Pawła negujących zdrową naukę, nie policzysz… Teologowie wiedzą…

My mamy słowa Apostoła:


„Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski (w przekładzie św. Hieronima: thronus gratiae; u Jakuba Wujka - stolicy łaski), abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę dla [uzyskania] pomocy w stosownej chwili” (Hbr 4, 16). 


Dzieło z takiego właśnie spotkania zrodzone - sztuki natchnionej - być może właśnie - słowami świętego Pawła spotykam w kaplicy św. Józefa, w południowej nawie katedry. Jej fundatorem był pan na Valognes, Jean de Chiffrevast. Kolejne sceny malowidła tworzą trzy-poziomową strukturę i spięte są, jeden w drugim, jak przeźrocza triforium - ostrym łukiem. Osią kompozycji jest Thronus gratiae i to przedstawienie zajmuje najwyższą część ściany. Niżej, w pasie środkowym: po lewej - Zwiastowanie, po prawej - Michał Archanioł walczy ze smokiem. Dolny pas przedstawia fundatora i jego małżonkę, oboje w geście adoracji. Jean składa hołd spoczywającej na tronie Maryi w asyście świętego Jana i Świętej Katarzyny, a jego żonie Małgorzacie, towarzyszą święte Małgorzata i Magdalena.


Cała kompozycja jest zhierarchizowana i spójna teologicznie: Zwiastowanie i przyjęcie przez Maryję Przedwiecznego Słowa staje się początkiem ratującej zgubioną i oczekującą Odkupienia ludzkość, krucjaty. Obok sceny Zwiastowania, Michał toczy ostatni bój ze smokiem. Walka ta, zgodnie z obietnicą, będzie zwycięska i domknie dzieło, które poprzez Wcielenie spełniło się na Krzyżu.


„Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski”...





środa, 24 września 2025

Coutances. Zanim pojadę dalej. Witraż...

Wysokie okna transeptu i te niższe, - chóru i ambitu, oprawne są w witraże. Piętnaście najstarszych pochodzi z XIII wieku! Dedykowane są Patronce świątyni - Matce Bożej, Świętemu Józefowi, Saint-Lô (Świętemu Laudzie z Coutances, biskupowi). W oknie północnego transeptu zobaczymy monumentalne przedstawienie Sądu Ostatecznego.

Zatrzymuję się przed każdym z nich w niemym podziwie. To nie są oprawione w ramki przypadkowo zestawione kawałki malowanego szkła, ale starannie przemyślany traktat teologiczny. Bo jak inaczej nazwać kompozycję, gdzie artyzm - mistrzostwo dzieła, łączy się w jednym uścisku z teologiczną treścią…?


Nie mam (jeszcze) skrzydeł, wzrok już nie tak ostry, mój telefon też nie sięgnie pierwszego rzędu przedstawienia, a przecież tu każda scena jest ważna i piękna.

Sięgam więc po zdjęcie zawodowca, gęste i nasycone światłem; kadr nie złamany perspektywą, obejmujący całość tematu. I oto chwila - moment: kurtyna podnosi się, i objawia się rzecz... Rzecz Ostateczna...


Czy sztuka średniowieczna, kiedy podejmuje tematy eschatologiczne, czy to w kamieniu, w malarstwie, czy jak tu - w szkle, przeraża? Żadną miarą. Piękno prawdziwe (czy istnieje fałszywe?) - źródło zmysłowych i poza-, doznań, nie trwoży, lecz zachwyca, porywa, budzi nadzieję. Daje wyraz Prawdzie z całą stanowczością, dydaktycznie, kiedy indziej - radykalnie. Tak, bywa też sztuka szkaradna, pełna groteskowych deformacji. Ale nie (o) tym jest nasz witraż.


Jak uczy Katechizm religii katolickiej, są trzy rzeczy ostateczne: śmierć, po niej sąd i…

I o tym właśnie jest witraż w Notre Dame de Coutances - piekło albo Niebo…




Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź nam obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła.

Amen.

sobota, 20 września 2025

Coutances i Notre Dame...

Coutances... 

Miejscowość znana przede wszystkim z XIII-wiecznej katedry z dwuwieżową fasadą, stanowiącej jedno z najznakomitszych dzieł normandzkiego gotyku. Jest to trójnawowa bazylika z transeptem, chórem z obejściem oraz masywną i wyniosłą (57 m), ośmiokątną wieżą na przecięciu naw, zwieńczoną latarnią. (Notka z wiki).

W Coutances jest jeszcze jedna, gotycka świątynia, kościół Saint-Pierre (XV-XVI w.), dworzec kolejowy i... wciąż obecna, jakby przenoszona w genach kolejnych pokoleń, rewolucyjna trauma - obraz toczących się po zboczu katedralnego wzgórza głów…


Przez najbliższe dni (do poniedziałku) będę gościem Magdy i Sebastiana. Czuję się tu, jak Franio i Pola - para domowych kotów. Odwiedzam stare, dobrze znane z poprzednich wizyt kąty, chadzam własnymi ścieżkami. A te zwykle kończą się albo w katedrze albo, - jak trafnie ujął to kiedyś pewien prawicowy publicysta (kiedy jestem za granicą, odwiedzam przede wszystkim kościoły i cmentarze) - właśnie tam, na cmentarzu.


Coutances. Wędruje niespiesznie tu i tam, i z powrotem. Jeśli zatrzyma mnie sklepowa witryna (i gapię się na swoje odbicie w szybie), to już za chwilę piję kolejną kawę przy wystawionym na chodnik stoliku (gdzie wolno zapalić). Słucham bel canta dzwonów, śpiewnych rozmów przechodniów, niemych krzyków gnieżdżących się w oknach wieży i niszach fasady, ptaków.

„To miejsce jest dla Ciebie" - budzę dawną myśl, patrząc na pustą niszę. Ale zaraz jakaś siła (a może to tylko myśl) ściąga mnie z powrotem na ziemię… Ech, ciąży mi ta siła…


Katedra. Jest pierwszą Damą miasta i, jak mawiają mieszkańcy - jego dumą. Jest tajemnicza i nieprzewidywalna, kiedy wyłania się z porannej mgły. Przystrojona poświatą zachodzącego słońca zaprasza na nieszporny Magnificat. Nocą jest lampą miasta...


Jej uroda i wyjątkowość, to nie tylko klarowność pionowych linii. Tu jest coś więcej - niespotykany gdzie indziej koncept: oto dopiero co, ledwie wiek wcześniej konsekrowaną romańską świątynię (1056) kolejny biskup postanawia przebudować i uzgodnić z wymogami nowego stylu. Tu jednak, jak w wielu innych miejscach, nie burzono całej nawy. Była ona dostatecznie szeroka. Istniejący mur obudowano więc nowym kamieniem i dźwignięto „piętro" wyżej. „Stary” mur zobaczymy w ślepych przeźroczach triforiów, ponad które wzniesiono kolejny poziom - doświetlające wnętrze wysokie i oprawne w witraże okna. Całość zamknięto już nowym, krzyżowo-żebrowym sklepieniem.

Prezbiterium i podwojone obejście wokół chóru oraz transept, to już dzieło nowe, z połowy XIV wieku. Na osi ambitu dobudowano daleko wysuniętą poza obrys obejścia kaplicę.

I jeszcze ta wieża-latarnia na skrzyżowaniu naw! Jak w Evreux…


Notre Dame de Coutances...


Król pragnie twojej piękności: 

on jest twym panem; oddaj mu pokłon! 

I córa Tyru [nadchodzi] z darami; 

możni narodów szukają twych względów. 

Cała pełna chwały wchodzi córa królewska; 

złotogłów jej odzieniem. 

                                        (Ps 45)


Coutances. Lubię tu być.





















środa, 17 września 2025

Brest - Rennes - Coutances. Na drodze powrotnej...

4 i 5 czerwca, czwartek - piątek.

Ouessant. Prom odpływa z przystani Stiff o 17.30. Przed 20 jestem w Breście. Konieczne zakupy. Kolacja, którą zjem na śniadanie. Czuję się jak rozbitek. Z rozłożeniem namiotu muszę poczekać. Na moim prywatnym polu namiotowym przy nabrzeżu portu do 22 trwa przedwyborczy mityng pewnej prawicowej organizacji. Przynajmniej tyle, - myślę sobie i czekam.

W pobliżu stoi niepozornie wyglądająca konstrukcja, zardzewiały wagonik na szynach. Jednak nie są to, jak mi się zdawało, resztki porzuconej i zapomnianej, portowej kolejki. To instalacja już współczesna. Zżarty korozją wagonik, szyny urywają się tak, jak się zaczęły, - nagle. Jak myśl, której nie chcemy myśleć. Pamięci nie da się deportować. To rzecz odporna na rdzę. To o tym jest ten pomnik… Smutek...

W niedzielę Francuzi wybierają parlament.


Piątek rano. Pobudka o 5:30. O 8 odjeżdża pociąg do (Paryża przez) Rennes.

- A więc znowu pociąg?

- Tak. Dziś zaczyna się podróż powrotna. Za 7 dni muszę stawić się na dworcu w Akwizgranie. A plany wciąż ambitne! Apetyt na „dobry kamień" znowu rośnie. I nie mam zamiaru poddać żadnego z tych, które na liście!


Brest, dworzec. Jestem kwadrans przed otwarciem bramek. Chcę uniknąć „powtórki z rozrywki”. Jeśli nie wejdę do wagonu pierwszy, już za chwilę kąt na dodatkowy bagaż, czytaj: rowery, zapełni się walizkami innych podróżnych. Stos po (przysłowiową) kokardę...

- Jak ja wysiądę w Rennes - myślę, spoglądając na ustawiony przed i powyżej kokardy (roweru) bagaż? Bo pociąg jedzie dalej, do Paryża… Wsiąść pierwszy - źle, ostatni - niedobrze. To jak?

Na szczęście w Rennes walizki opuszczą wagon. Droga wolna...


Coutances, wizyta pierwsza (2015).

Miasto było wtedy jednym z najdalej wysuniętych na zachód miejsc, niemal na krańcu mapy (gotyku). Dalej - myślałem, patrząc na mapę i położoną 20 km na zachód od Mont-Saint-Michel katedrę św. Samsona - już tylko finistère - koniec świata, gdzie deszcze, lasy i mgły. Hic sunt leones… Tu są lwy… tak na dawnych mapach opisywano niezbadane rubieże, „białe plamy"...

Jak bardzo się wtedy myliłem…


Kolejna wyprawa (2017), to znowu północ i północny zachód. Przeglądam podróżne blogi. Pełno w nich zachwytów nad bretońską przyrodą, inspiracji arturiańskimi legendami, Sinobrodym i innymi rycerzami. (Quasimodo szuka jednak innego pokarmu). I oto natrafiam na hasło Tro Breizh. Ten kultowy szlak, nie tylko pobożnych Bretończyków, upamiętnia pracę przybyłych tu w VI wieku misjonarzy i prowadzi przez miasta pierwszych biskupich stolic Bretanii! A zatem muszą być tam także katedry! I są! Wprawdzie - z uwagi na surowe, stylowe kryteria - bardziej to perły niż diamenty, ale ważą tyle, ile ważą. Trzeba się po nie schylić. Łączę więc kropki na mapie, dodaję pełne uroku portowe miasteczka (w tym Dinan i Morlaix) i oto jest przepis na kolejną wyprawę! 

A jakie w tamtej wyprawie było miejsce dla Coutances? Z ruin Hambye, kędy prowadziła droga powrotna do Coutances był (przysłowiowy) rzut kamieniem. Więc nie omieszkałem…


W 2019 zawitam do Coutances po raz kolejny. Ponownie tylko przejazdem.

Rok 2022. Tym razem jestem tu już z „wizą pobytową", wizytą przyjacielską...


Dziś, po raz kolejny będę gościem Magdy i Sebastiana. A wszystko zaczęło się pamiętnego roku 2015 w pociągu z Caen, którym podróżowaliśmy - ja, do Notre Dame de Coutances, Magda - do siebie. Magda jest romanistką. Francuzem w tym związku jest oczywiście Sebastien. Mają trzech (uzdolnionych muzycznie) synów. Są szczęśliwą rodziną z widokiem na katedrę i... przyszłość.



Tak oto w błyskawicowym skrócie, co rozświetla pamięć, w drodze powrotnej z końca świata, dokąd wędrowali Hermes, pies i gwiazda, wspominam Przyjaciół...

I o tym właśnie był ten wpis.


13:30. Pociąg relacji Rennes - Caen wjeżdża na stację w Coutances...

sobota, 13 września 2025

Ouessant, dzień piąty...

Dziś po południu - w kalendarzu, to czwartek, 4 lipca (dzień piąty) prom zabierze mnie do Brestu. Więc co? Za kilka godzin mam stać się rozbitkiem?

- Jestem gotowy…

Wyspa. Pojmała mnie w swoją sieć i uwiodła. A w tym uwiedzeniu jest tajemnica. Nie objaśnię jej.

- Rozumiesz to, prawda…? Przecież też słuchasz muzyki...


Ale nim opuszczę Wyspę, odwiedzę jeszcze kilka miejsc.

Bo jest ceremoniał odwiedzin i jest ceremoniał rozstania…

Jeden i drugi domaga się od ciebie wszystkiego, także wysiłku mięśni. Tak więc kiedy wędrujesz, a droga pnie się wzwyż - pójdziesz wzwyż; kiedy w innym miejscu droga skręci i poprowadzi Cię wąską, stromą ścieżką ku morzu - pójdziesz ku morzu.

Bo ceremoniał, jaki ustanawia Wyspa, to właśnie reguły wędrówki. A także milczenia, które karmi się ciszą.

Cisza - poemat bez słów...

- A Twój uśmiech - bo wiem, że teraz właśnie się uśmiechasz - jest tego poematu początkiem i końcem...

...

Twój uśmiech stał się właśnie częścią mojego ceremoniału... Dziękuję Ci...












środa, 10 września 2025

Ouessant, dzień kolejny...

Od Penn Ar Ru Meur do Porz Noan przez Roc'h Ar Vugale i Le Créac'h…

Licząc od wyjścia z namiotu - 17,6 km. 6 godzin i 33 minut...


Spacer to czy wędrówka, czy może taniec?

A każdy krok inny, niepodobny do pierwszego...

- Dalej, dalej, dalej...



Czy jest słowo, z którego - jak z mojżeszowej skały - wypluśnie strumień podobnych, odciśnie się na duszy, rozpromieni ją i tysiącem innych wyrazi?
Wyspa - morza kołyska
Kamień i woda wiecznym przymierzem złączona para...
Skały (Jak włóczniami przebite smoki, jaszczury i ptaki)...
Fala naciera na skałę i cofa się, jakby przestraszona swoją odwagą, jak harcownik, co zbyt daleko odbiegł od szeregu…
Za nią nadciąga kolejna, i znowu…
Wyspa - morza kołyska... Ocean rad by złożyć tutaj swoje kości...

- Cisza (Chorał ucichł był nagle i znów jak fala wyplusnął)…
Idę i słucham, przystaję i znowu idę...
Perfice gressus meos in semitis tuis: Ut non moveantur vestigia mea…
- Dalej, dalej, dalej…!