Obudzili się o świcie tak mocno przytuleni do siebie, iż pierwszym uczuciem, jakiego doznali było zdziwienie, że całą noc spali twardym i zdrowym snem, w którym nie przeszkadzała im bliskość. Chłopak poruszył się i podniósł na łokciu; patrzył przez chwilę na dziewczynę gorącymi oczyma, potem rzekł:
— Powiedz coś głośno, jeśli to wszystko naprawdę.
Dziewczyna roześmiała się. Objęła jego głowę nagimi ramionami i przytuliła go do siebie; była ciepła jak chleb. Przez chwilę słuchał twardego bicia jej serca, potem ona rzekła bardzo cicho:
— Myślisz że to sen.
M. Hłasko. Opowiadania…
Béziers. Plac przed katedrą. On i Ona, i to trzecie, którego nie widzę, ale wiem, że jest...
Przykuli moją uwagę. W zachwyceniu, które rosło z każdą chwilą zapomniałem o wszystkim. A w scenie tej było coś miłosnego. Podniosłość i zwyczajność i świąteczna powszedniość. A przy każdej próbie opisania — bezsilność, co objawia się brakiem słów. I załamywaniem rąk. Jak teraz...
Zebrałem się na odwagę, choć to nie o siebie się bałem, i patrząc, starałem się nie być widzianym. Bałem się, że każdy ruch, nawet ruch myśli może zdradzić moją obecność...
Ona i on, i to trzecie. Rozmawiali cicho i niewiele. Nawet nie próbowałem zgadywać imion. Nie nadałem też nowych (nie wolno tak się bawić)…
I co?
Teraz uśmiecham się. I czekam, aż skończą się proroctwa, zniknie dar języków, i zabraknie wiedzy. A na koniec pęknie zwierciadło, w którym widzimy niejasno. I wtedy zobaczę...
— Myślisz, że to sen?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz