Rouen

Rouen

czwartek, 17 lipca 2025

Do Moissac i jeszcze dalej...

Do Moissac, do Souillac i jeszcze dalej!

Ach!, jakie to ambitne plany na dziś! Plany...

Ale od początku. 29 czerwca, Malpas. Przepiękny poranek ze śniadaniem do łóżka (chwileczkę, garçon, tylko zwinę karimatę). Godzinę później poranna rozgrzewka, czyli droga na dworzec w Beziers. Od rana wszystko dzieje się wg rozkładu jazdy. Pociąg z dworca Beziers o 7:45. W Montauban, gdzie przesiadka do Moissac, będę o 10. Półgodzinna przerwa to dobry moment na szybką kawę i ciastko, i powrót na dworzec. W Moissac jestem już o 11...


Moissac. Na widok kładki nad torami, na którą będę musiał wspiąć się w drodze powrotnej potrząsam (z niedowierzaniem) głową. Jeszcze jeden dworzec bez windy lub choćby tylko technicznego przejścia przez tory. I pomyśleć, że linia kolejowa z dworcem lichym, jak ten, całkiem poważnie zagrażała kiedyś murom klasztoru?! 



Moissac. Nie wszystko musiało pójść tak zgrabnie, jak poszło. W czym rzecz? Trasę do Montauban obsługiwały nie, jak mi się zdawało, koleje regionalne, a Intercity, a to oznaczało, że powinienem był kupić dodatkowy bilet na rower. Musiałem to przeoczyć. Nie zrobię już korekty. Na wszelki wypadek sprawdzam (w aplikacji) dostępność miejsc, - brak, więc nawet u konduktora nie dokupię… Ach, będzie afera!.

Co robić? Następne połączenie dopiero jutro! Za nic! Kto nie ryzykuje, ten nie jedzie. Wsiadam i już w myślach przygotowuję sobie linię obrony: Panie konduktorze, litości, było wcześnie rano, przeoczyłem, nie zauważyłem...!


Mam nadzieję, Drogi Czytelniku, że ostatnie zdania nie wywołały u Ciebie odruchu ziewania. Opisałem tu jedną z (wielu) podróżnych „przypraw” - „coś", co się zdarza niespodziewanie, bywa niepożądane ale zawsze „podróżnemu daniu” nadaje smak. Przemawia cicho - „sprawdź mnie, posmakuj, poczuj". A ja, w odpowiedzi mogę się skrzywić albo uśmiechnąć. Powiedzieć, dobre albo - przesolone.

Lecz słowa, - próba opisania tego - czym są? To już tylko opakowanie raczej, niż ekstrakt. Bo jak wyrazić lęk, niepewność, radość? Jakimi słowami opisać, co czuję, stojąc jedną nogą na stopniach wagonu, gdy druga wciąż jeszcze się waha…?

Przyprawy drogi... Wanilia to była, czy może pieprz? A jak smakuje wywołana z pamięci dziś?

Wyczuwam delikatne nuty wanilii...

A Ty, Drogi Czytelniku, pewnie już ziewasz? Czas wstawać. Miłego dnia…



Tak więc, gdy słońce dokończy swego biegu, ja będę już w Souillac. Zgodnie z planem.

Ale najpierw Moissac...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz