Rouen

Rouen

poniedziałek, 30 września 2024

Sens - Saint-Benoît-Sur-Loire...

11 czerwca, wtorek.

Poranek. Gorący kubek. Zwijając karimatę, z której do rana zeszło niemal całe powietrze, uśmiecham się do kawałka betonowej posadzki. Ten „uśmiech" wróci jeszcze w w innych miejscach. W Cachy, Rouen, Laon...

Siódma minęła, ósma przemija… Czas jechać na „Plac Wilhelma".



Plac ożywa powoli, tu i tam trwa poranne sprzątanie. Zamawiam kawę z rogalikiem. Po drugiej kawie jestem gotowy do drogi. Jadę do Saint-Benoît-sur-Loire, benedyktyńskiego opactwa nad Loarą (Notre Dame de Fleury), jednego z najważniejszych ośrodków reformy kluniackiej, która dała początek Europie katedr i uniwersytetów.



Przede mną... 105 km drogi. Nie wyznaczam sobie żadnych limitów, z jednym wszakże zastrzeżeniem: dzisiejszy nocleg - obowiązkowo na kempingu. Czynnym kempingu, a nie kempingu-widmo. Gdziekolwiek to będzie, nawet kosztem dodatkowych kilometrów. Opcji jest kilka. Pierwszą sprawdzam w Montargis. Nie podoba mi się. Poza tym jest zbyt wcześnie, dochodzi 16, a do ostatniego przed Saint-Benoit kempingu wciąż daleko.


Dwie godziny później... Jest! Camping l'Etang des Bois! Zajeżdżam. Do Saint-Benoît jest stąd ledwie 16 km, zostawię więc tu bagaż, pojadę do Fleury i... wrócę przed nocą. Jednak w ostatniej chwili przychodzi mi do głowy pomysł lepszy: jadę z bagażem! Przecież Benedyktyni prowadzą „hotel". Skoro przyjęli mnie 7 lat temu, to może i dziś? Jeśli nie, zawsze mam gdzie wrócić… Nocleg w murach opactwa, to także perspektywa spędzenia nocy w łóżku. No i pranie się prosi..



Jadę, jadę, jadę… Pędzę, nie czując ciężaru bagażu i zmęczenia. Godzinę później jestem na miejscu. Jest po nieszporach, ale jeszcze przed kompletą. To pora, w której mnisi jedzą kolację.

Plac przed bazyliką…

Odstawiam rower. 

Narteks (choć to nie narteks ale kamienna alegoria). Lecz co to? Cała zachodnia wieża, podcienie i piętro, otoczone są rusztowaniem i okryte ochronną siatką. Remont…! Szukam miejsca, szczeliny, którą mógłbym się przecisnąć między kolumnami, a drucianym płotkiem. Chcę dotknąć muru, obejrzeć kapitele!

Nikt nie widzi, przesuwam ogrodzenie i wchodzę. Chcę zobaczyć... Muszę...


Mnisi powoli opuszczają refektarz. Zagaduję pierwszego.

- Nocleg? - proszę spytać Pierre-Maria. Jeszcze jest w refektarzu. Proszę poczekać…

Czekam. Jest. Krótka rozmowa. Jest miejsce! Chwilę później, klucząc wąskimi korytarzami, wprowadzam się do pokoiku na II piętrze.

(Euforia. Uspokój się...! Próbuję…)

Jeszcze przed kompletą, ostatnią przed spoczynkiem godziną kanoniczną obchodzę mur, zrobię kilka zdjęć, wejdę do nawy. Do jutra będę tu mnichem.


Kompleta. Na zakończenie - Salve Regina, ale mi do snu niespiesznie.

- Zaiste jeden dzień w przybytkach Twoich lepszy jest niż innych tysiące...

- Jakże szczęśliwi muszą być ci którzy mieszkają w domu Twoim, Panie...


Wieczór i noc w Saint-Benoit. Miejsce, w którym światło dnia gaśnie tylko na chwilę...











czwartek, 26 września 2024

Sens. Katedra Saint-Etienne...

Katedra św. Szczepana, to zdaniem (niektórych) badaczy - pierwsza gotycka katedra Francji. Pierwsza, czy nie, - kiedy staję na placu (a nazwę go imieniem Wilhelma z Sens) trwający od lat spór o pierwszeństwo nie będzie miał dla mnie większego znaczenia.

Po prostu w pewnym momencie „zaczęło się”. Tu, w Sens, a także w wielu innych miejscach. A katedra mistrza Wilhelma, to jakby elementarz, pierwszy wykład nowego stylu...



Patrzę na okładkę wystawionego na witrynie małego butiku (La Civette) albumu: Sens. Première cathédrale gothique...

Nie pozbawiajmy miasta i jego mieszkańców powodu do dumy...





Początki założenia były rzeczywiście nieśmiałe. Widać to na przykładzie otaczającego chór wieńca kaplic, które wciąż jeszcze znajdują się poza obrysem nawy. Także mur chóru, z początku niski, dopiero na późniejszym etapie zostanie dźwignięty wyżej. 

Jednak sama nawa jest już gotycka. Widoczny jest tu wyraźny podział na trzy strefy. I w tym właśnie podziale wyrazi się „działanie" gotyckiego idiomu: zastosowanie przypór (a wewnątrz - wielodzielnego sklepienia, którego linie zbiegają się w jednej wiązce) pozwala wznosić mur coraz to wyżej, a w ścianie, - w rytmie wyznaczonym odległością kolejnych przypór pojawia się miejsce na coraz większe i lepiej doświetlające wnętrze nawy okna.

Pod oknami ciągnie się galeria otwierających się na nawę dwu- lub trój-dzielnych przeźroczy. Wkrótce także one otworzą się na płynące z zewnątrz światło. To druga strefa.

Trzeci poziom to łączące nawy boczne z główną arkady. To gotyk...


Jest wiek XIX. Wiedziony ideą przywrócenia katedrze stylowej czystości (rzekomo romańskiej) Adolph Lance doprowadza do wyburzenia, po obu stronach nawy, gotyckich kaplic. W ich miejsce funduje „neo-romańskie”, pozbawione światła, nisze. Nie po raz pierwszy idea ulepszeń zniszczy gotycki porządek.

Jeszcze wcześniej, bo w wieku XVIII, planowano poddać przebudowie, tym razem w stylu neo-klasycystycznym, fasadę zachodnią. Na szczęście plan upadł. Na horyzoncie pojawiły się już zwiastuny rewolucji. O skali i wielkości zniszczeń zaświadczają dziś puste nisze portali. Jedynym, który ocalał z pogromu był patron katedry - św. Szczepan.

 

Pierwotnie fasadę flankowały dwie wieże. Dziś została tylko jedna, południowa. Nad portalami pną się wzwyż okna: jedno większe nad wejściem głównym, oraz dwa węższe nad wejściami do naw bocznych.

Nad oknem centralnego portalu - kamienny maswerk - zaczątek dopiero wiek później rozwiniętej sztuki rozet.

Na samym szczycie - Chrystus, który przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Asystują Mu dwa anioły.




Transept. Przecinające nawę ramiona transeptu ukończono dopiero na przełomie XV i XVI wieku. Rozety i okna transeptu są więc, jak ostatnia faza gotyku - płomieniste...

Był też czas, kiedy posadzkę katedry zdobił, - rozebrany na późniejsze polecenie kapituły, 13 metrowej średnicy labirynt...



Monument Tristana Salazara (1515), to już nie kamień, a kamień odrealniony, doskonały. Jego zapał i chłód są słuszne i pełne godności… (Herbert).


W Sens przez wieki krzyżowały się szlaki handlowe, a sama katedra była stolicą arcybiskupstwa, któremu podlegały nie tylko pobliskie Troyes, Auxerre, Chartres czy Nevers, ale nawet Paryż (do roku 1621)!

W roku 1163, Sens było miejscem schronienia dla Aleksandra III. Spór między papieżem a cesarzem Fryderykiem Barbarossą trwał 3 lata.

W latach 1167-1170 znajduje w Sens schronienie inny „banita” - wygnany przez króla Anglii, Edwarda II, arcybiskup Canterbury, Tomasz Becket. Po powrocie na swój urząd zostanie zamordowany podczas odprawiania Mszy św.

W roku 1234 Ludwik IX, święty król Francji, poślubia tu Małgorzatę Prowansalską. Pięć lat później Król wróci tu, by odebrać jedną z najcenniejszych relikwii, - narzędzie Męki Pańskiej - Koronę Cierniową. W Paryżu zbuduje dla niej relikwiarz - słynną Sainte-Chapelle.

Muszę ją jeszcze raz odwiedzić...


Katedra w Sens jest z pewnością jedną z pierwszych gotyckich katedr Francji. Która więc jest pierwsza?

Będzie nią ta, która zstępuje z nieba od Boga, Miasto Święte - Jeruzalem Nowe, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża (Ap 21).

Każda gotycka katedra karmić się będzie pięknem i chwałą tej Oblubienicy. Będzie chciała się do niej upodobnić. Być częścią weselnego orszaku…


Kamień pieści oczy i dłoń…

Kamienna suknia skrywa niewyobrażalne piękno. 

Dotyk...

Bądź czuły, barbarzyńco…!

(I nie zapomnij zamknąć oczu).














niedziela, 22 września 2024

Z Troyes do Sens...

Poniedziałek, 10 czerwca.

Notatka z dnia:

Ech… co za dzień! Na podjazdach zrzucam łańcuch, a na wypłaszczeniu, gdzie mógłbym się rozpędzić, przeciwny wiatr zatrzymuje mnie w miejscu. Na zjazdach muszę mocno cisnąć, żeby rower w ogóle się toczył. Miasteczka, które mijam - brzydkie, na w-pół industrialne i wyludnione. Żadnego, godnego kawy miejsca. Dopiero gdzieś po 13, w Villeneuve-l’Archeveque…

O tym, co dzieje się na drodze, chcę jak najszybciej zapomnieć. Ruch, ale to nie zwykły, między-miasteczkowy ruch; to nie transporty świeżych bagietek czy pluszowych misiów suną drogą, spychając mnie na pobocze, którego nie ma... Jadę do Sens. Zimny, czerwcowy wiatr szarpie zawieszoną na maszcie kierownicy kokardę. Ale nie zerwie jej…

Tak zapamiętam dzisiejszy poranek i dzień. 

Ech, Grupo podziwu i wsparcia, gdzie jesteście…?!




Tak. Droga z Troyes do Sens to 70 (80 z objazdem) km. Jadę tą samą, co 10 lat wcześniej D 660 i już wiem, że to nie był dobry pomysł. Powtórka z rozrywki? Moich słów nie będą chciały słuchać nawet podwórka! Sznur ciężarówek ciągnąć się będzie aż do Foissy-Sur-Vanne. Korzyść wyboru krótszej o 10 km drogi okazała się fikcją; błąd nie do naprawienia. Płacę niepotrzebnym stresem…

Dopiero 20 km przed Sens droga odbije w prawo i poprowadzi przez pola spokojną, nieuczęszczaną D 46. Znikam kierowcom z radarów, nie dbając o to, czy docenią mój „gest"...





Widok na panoramę położonego w dolinie miasta Sens przyspiesza bicie serca. Już z Fontaine-La-Gaillarde widać odcinającą się od reszty zabudowy wieżę katedry. Przede mną najdłuższe chyba dziś 8 km...


Sens. Najbliższe katedrze sąsiedztwo i prowadząca do niego ulica, to dziś - jakżeby inaczej (!) - Place de la Republique. Zdobywam go i, - choćby na jeden tylko dzień - przywracam należne mu imię. Nie jest łatwo! Muszę pokonać rozstawione tu i tam „barykady" i uważać na dziury w remontowanej jezdni.


Plac, restauracyjne ogródki, puste jeszcze o tej godzinie. Nie spieszno mi do nich. Na szczęście jest dziś poniedziałek i plac jest pusty, mogę więc spokojnie przyjrzeć się fasadzie katedry z każdego miejsca. Chmury na niebie zapowiadają deszcz.

Przypinam rower. Zaczyna padać. Mokną stoliki, krzesła, bruk przed katedrą…

Kiedy rozpada się na dobre, będę już po wewnętrznej stronie muru. Ciszy pustej nawy odpowiadają spływające poszyciem dachu strugi wody - nieszporny śpiew, cantus responsorium...

Lecz nie pytajcie, kto był śpiewakiem, a co refrenem…


I tak przez dwie najbliższe godziny katedra będzie mi Arką Noego. Wyprawę na kemping, którego, jak się okaże, - nie będzie, zostawiam na później. I to był drugi, lepszy nawet, niż zjazd na D 46, manewr dnia. Zresztą, jest już późne popołudnie.



No, a co z tym kempingiem, zapyta ktoś? Porośnięty nieskoszoną i podlaną deszczem trawą aire de camping-car, 4 km od centrum Sens plac dla kempingowozów, nie nadaje się ani żeby postawić na nim bagaż ani podjąć próbę noclegu. Obchodzę porośnięty drzewami teren, napotykam ciąg pomieszczeń. To pozamykane na klucz prysznice. Jedne drzwi otwarte, - to schowek na narzędzia. Pod sufitem - sznur do suszenia bielizny. Trzeba tylko wymieść podłogę i... voilla, gotowe!


Dzisiejszego wieczoru wrócę na plac i długo jeszcze będę wpatrywał się w zachodzącą słońcem fasadę katedry. Na pięterku Bar La Place ładuje się komputer...

piątek, 13 września 2024

Katedra św. Piotra i Pawła w Troyes...

Jeśli tylko jednemu z dwóch Apostołów przyznano wieżę, to musi to być Piotr! Paweł, który ma o sobie dostateczną wiedzę i doświadczenie spadania (z konia), czy spuszczania (go) w koszu na sznurze (przez mur miasta Damaszek) - uzna ten stan rzeczy, pogodzi się z nim bez słowa sprzeciwu…


Długo zastanawiałem się, jak dać opis temu, co widzę, bo światło bijące od katedry rzuca na kolana...

Stoję w niemym zachwycie na placu, który zdobywają, nieświadome niczego, poza tym, że są, - rozbiegane tu i tam dzieci.

A o ileż bardziej zachwyci wnętrze, którego poznania odmówiłem sobie 10 lat temu.


Różnie piszą o katedrze, a to, że jest ciężka i przysadzista, i że poszczególne partie nie zachowują oczekiwanych proporcji, a to jeszcze co innego.

To prawda, katedra jest postawna. Widać to najlepiej, kiedy patrzymy na nią en trois quarts („na trzy ćwierci”). 





Jednak wrażenie ciężkości straci na znaczeniu, kiedy tylko przekroczymy próg. Wejścia pilnuje ubrany na galowo stróż (a może to przewodnik?) i wręcza wchodzącym program dzisiejszego wieczoru.

Katedra w Troyes tonie w świetle. To światło będzie tu przewodnikiem. Wskaże miejsca, w których należy się zatrzymać i takie, które lepiej ominąć, jak przypominającą hippisowskie koszule, kolekcję ornatów.


Jest i skarbiec! Przed skrzyżowaniem nawy południowej z transeptem - wąskie drzwi, a za nimi - uwaga, na schody! W niewielkim pomieszczeniu obejrzymy przedmioty kultu, a pośród nich kilka relikwiarzy. Jeden z nich zawiera kości św. Bernarda z Clairvaux i św. Malachiasza. Jest też monstrancja z zębem św. Piotra. Tuż obok fragment palca św. Jana Chrzciciela, kolejna kryje kość ze stopy św. Jana z Awentynu. Jest też relikwia szaty Najświętszej Maryi Panny!

Katedra. Są tacy, co zobaczą w niej wyłącznie muzeum. Jak bardzo jednak oszuka się, - a katedrę ograbi ze znaczeń - ten, kto tak postąpi!


Katedra, ta wielka szkatuła na światło! Na końcu czasów Aniołowie, lub sam Bóg uniesie jej wieko, by przyjąć nas do swoich spichlerzy

A póki co, dzięki płynącemu z góry światłu wciąż na nowo możemy przeżywać cud narodzin i grozę śmierci, zwycięski pochód świętych, orszak męczenników, teraźniejszą i… przyszłą chwałę zbawionych...

Katedra - kamienna sztaluga, a na niej obraz, tak, - obraz Niebieskiego Jeruzalem, obiecanego mieszkania Boga z ludźmi.

Katedra - lustro, za którym ukrywa się Przedwieczny…


Ale katedra, to także muzyka, która przeniknie duszę, muzyka, która nigdzie indziej nie wybrzmi, jak tu właśnie…

Trwają przygotowania do wieczornego koncertu... A jeśli ktoś tu się skrzywi, a może nawet zaprotestuje, bo przecież katedra, to nie aula koncertowa (to prawda), to jednak dzisiejszego wieczoru dźwięki porwą duszę i uniosą tam, skąd przyszła, do Boga.


Kimkolwiek jesteś, jeśli chcesz ocenić chwałę tych drzwi

- pisze w swoim kazaniu na poświęcenie kościoła opat Suger - 

Podziwiaj nie złoto i koszta, lecz mistrzostwo dzieła.

Jasne jest dzieło szlachetne, lecz będąc szlachetnie jasnym

Winno oświecać umysły, tak by przez światło prawdziwe

Ku prawdziwemu szły światłu, gdzie Chrystus - światło prawdziwe.

A jak to w tym świecie możliwe

Drzwi mówią: myśl prosta do prawdy się wznosi

Przez materię, a widząc to światło, unosi się

Wzwyż z poniżenia swojego.


Zrozumieć katedrę… Jednak w tym „zrozumieniu” akurat praca rozumu wydaje się być czymś drugorzędnym (a może nawet nic nie znaczącym). Bo śpi rozum, kiedy Oblubienica szuka Oblubieńca. I znajduje. Czyż nie o tym jest Pieśń nad pieśniami?

Oto ten, który zstępuje z Wysoka, przychodzi z pustyni. Prowadzi (mnie) do swoich komnat, rozrządza wino…



Katedra. Jest to też miejsce (i czas) ciszy, w której kryje się Najświętszy Sakrament. Ciszy sam-na-sam, ciszy bezsłownej, z której rodzi się modlitwa.

I pytanie (którego nie unikniesz) ...