W małych miasteczkach, takich jak Nájera, znalezienie noclegu nie nastręcza najmniejszego problemu. Na każdym niemal budynku, rogu ulicy, czy rozstaju dróg, umieszczona na niebieskim tle żółta muszla (lub strzałka), z promieniście rozchodzącymi się liniami, jak gwiazda co prowadziła Mędrców ze Wschodu (albo jak złote lilie na płaszczu Kapetyngów), upewnią cię, że jesteś na szlaku. Tu, w Logroño, muszę już sięgnąć po mapę.
Siadam więc w parku nad brzegiem dzielącej na dwie połowy miasto rzeki Ebro i znajduję… Albergue Santiago Apóstol. Melduję się, pobieram zestaw pościelowy, velo zostawiam w przeznaczonym na rowery atrium (widzę, że nie jestem tu sam, choć jeszcze nie widzę wszystkiego) i wyruszam na rozświetlone i gwarne uliczki miasta. Kościoły już pozamykane. Przyjmą mnie jutro. Nigdzie się nie spieszę.
Rano, przy porannej kawie - co za spotkanie - … Loeck! Gadamy o wczorajszej drodze, o Irache, gdzie przegapiłem wyśmienite podobno wino i wychodzimy na miasto. Na kolejną kawę i zwiedzanie. Loeck zostaje tu do jutra, ja o 14 wyruszam dalej.
Logroño. Miasto i jego kościoły!
Konkatedra de Santa María de la Redonda de Logroño, Iglesia De Santa María De Palacio, albo najbliższy naszego „albergamentu” - Iglesia De San Bartolomé!
Hiszpański gotyk, barokowe wykończenia, złotem polichromowane ołtarzowe retabula! W niszach bocznej nawy postać Maryi. W tajemnicach Macierzyństwa ale też bólu, płynącego ze współczucia i obecności pod Krzyżem Syna. Tu Maryja trzyma Dziecię Jezus, a dalej, jakby zmęczona już tym staniem siedzi, trzymając Syna na kolanie. A kiedy świątynia, jak ta, jest pod Jej wezwaniem, ukaże się nam także jako Nauczycielka modlitwy - Orantka w glorii. Panna nad Pannami, Pieśń nad Pieśniami. Nuestra Senora...
A nad wystrojem tych przepięknych i poruszających serce wnętrz pracowało tylu Mistrzów: Juan de Roan (Iglesia de Santiago el Real), Arnaud de Bruxelles (retabulum ołtarzowe w Iglesia De Santa María De Palacio), czy Michał Anioł (jemu przypisywane jest Ukrzyżowanie w ołtarzu głównym konkatedry).
I odwiedzam je w myślach. Znowu i znowu…
Około 19 ląduję w Nájera, dawnej stolicy Nawarry, do XVI wieku - miejscu pochówku hiszpańskich władców. Oznaczenia prowadzą mnie prosto do małej Albergue Las Peñas. Zamawiam nocleg i śniadanie na godzinę 6 rano. Monaster Santa María la Real w remoncie, a w pobliskim kościele kończy się właśnie ceremonia pogrzebowa. Nawet nie zdążyłem zajrzeć, czyja...
Notatka z drogi:
5 września. Logroño.
Longrono, Longrono! Jak Cię opuścić, jak stąd wyjechać?! A przecież przede mną jeszcze i Leon i Burgos!?
Hiszpański gotyk. Porywa duszę wzwyż, jest, jak „ług farbiarza i ogień złotnika” - choćbyś nie wiem, jak się opierał, w końcu ulegniesz. Jednak do końca "próby złotniczej" duszy, wiem to - droga jeszcze daleka...
To chyba wszystko, co mogę i co wolno mi w tej chwili, i w tym stanie, napisać.
Kierunek Burgos. Przy dobrych wiatrach - za 2 dni.
Adios, Logroño…!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz