Rouen

Rouen

piątek, 28 maja 2021

Perły z Dinan. Ale najpierw starówka i port.

Dinan. Piszą i mówią o nim: najlepiej zachowane, średniowieczne miasteczko Bretanii. I trudno temu zaprzeczyć, choć także starówki Troyes czy Bourges robią wyjątkowe wrażenie. Jednak czynnikiem wyróżniającym i podkreślającym atrakcyjność Dinan jest jego położenie pośród tzw. okoliczności przyrody.

Od strony rzeki La Rance, która w swoim biegu ku wodom Kanału La Manche, tuż przed Sain-Malo, którędy prowadził mój szlak 2 lata wcześniej, przybiera kształt szerokiego, miejscami nawet na kilometr rozlewiska, otacza miasto wysoki, obronny wał, który ciągnie się aż do portu, do którego prowadzi strome zejście bukowaną uliczką (a tych w mieście jest większość). Jest tu doprawdy wszystko, co w dawnych, a niespokojnych czasach zapewniało mieszkańcom dostatek i bezpieczeństwo: obronny zamek, wzniesiony jeszcze wyżej, niż samo miasteczko, wspomniana już linia fortyfikacji, bazylika i stare, benedyktyńskie opactwo - niegdyś centrum życia duchowego.



Przyjeżdżam tu pod wieczór, 3 czerwca i mimo, że z Dol było zaledwie 30 km, korzystam z kursującego na tej trasie szynobusa. Dzięki temu mam więcej czasu na rozstawienie namiotu i konieczne zakupy, o których dyskretnie wspomniałem już wcześniej. Jeszcze wieczorem jadę do położonego na przeciwległym krańcu miasta po-benedyktyńskiego opactwa De Lehon.



Dinan i jego starówka. 

Właściwie niemal całe Dinan, to jedna wielka starówka. No, może z wyłączeniem portu, na który ze wzgórza, na którym właśnie stoję, rozciąga się widok tak wysmakowany, że zapiera dech, a tętno szaleje, jak na mecie dopiero co ukończonego biegu.


Ale to nie właściwości krajobrazu sprowadzają mnie do Dinan, a dwie perły romańskiej architektury: bazylika Najświętszego Zbawiciela i mury benedyktyńskiego opactwa św. Magloire - Abbaye de Lehon. Niestety, kompleks klasztorny, dziś już tylko muzeum, otwarty jest tylko przez dwa miesiące roku. A więc już nie pierwszy raz muszę obejść się smakiem…




Cały następny dzień, to spacer przez deszcz i słońce pomiędzy przepiękną, średniowieczną zabudową miasta a wnętrzem jego świątyń. Na koniec schodzę do portu, skąd robię krótką przejażdżkę lewym brzegiem La Rance.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz