Środa, 17 czerwca 2015.
Saint-Denis. Godzina 17:26. Plac przed bazyliką. Słońce z wolna mija narożnik południowej wieży i okrążając ją zatrzymuje się przed zachodnią ścianą fasady. Wciąż w tym samym następstwie dni, miesięcy, lat. Zainteresowanie tym spektaklem ze strony przechodniów jest raczej znikome.
Wielobarwny tłum mieszkańców przedmieścia, pokrzykujących na siebie mężczyzn i kobiet czy zajętych zabawą dzieci, zdaje się nie zauważać niczego poza sobą. Jest jak wyrzucona na brzeg i trzepocąca się na piasku ryba albo jak butelka z listem rozbitka, pismem, którego nikt poza nim samym odczytać nie potrafi.
Nie licząc członków ekipy technicznej, którzy zawieszeni między niebem a ziemią trudzą się nad przywróceniem "scenie" pierwotnego blasku, na placu przed katedrą zaledwie kilka osób. Ale nie ma powodu do zmartwienia - spektakl odbędzie się, taka tu zasada, nawet dla jednego widza.
Iam Sol recedit igneus:
Tu, lux perennis, Unitas,
nostris, beata Trinitas,
infunde lumen cordibus*
Tymi słowami rozpoczyna pozostający w ukryciu, niczym teatralny sufler - niepoliczony w swojej liczbie chór mnichów całego chrześcijańskiego świata.
Blask słonecznych promieni powoli i z niezwykłą delikatnością odsłania scenę i ukazuje nam aktorów dzisiejszego wieczoru. To samo słońce, które jeszcze godzinę temu wypijało (mój) całodzienny przydział wody teraz odmienia swoją srogość, a użyczając postaciom Chrystusa, Jego Uczniów, Aniołów i innym ożywczego ciepła sprawia, że tym chętniej odkrywają oni przed nami swoje tajemnice. A są to tajemnice rzeczy ostatecznych: życia i śmierci ze wszystkimi tych rzeczy następstwami. Tu nawet zwyczajowo oszczędni w środkach wyrazu innych, niż uroczysta powaga, Starcy Apokalipsy zdają się być bardziej niż zwykle przejęci swoją rolą.
Źródło. |
To właśnie tu, w okolicach, ku którym nieodwołalnie zmierza bieg ludzkich spraw - czyli scen Sądu Ostatecznego daje się zauważyć największe ożywienie.
Wszystko tu żyje i oczekuje na swoją kolej: głupi i występni na karę, mądrzy i wierni na nagrodę. Tą zaś będzie wejście w mury niebieskiego Jeruzalem na niekończące się gody Baranka. Drzwi katedry są przyszłych wydarzeń jakby wyobrażeniem i zapowiedzią.
Bo po to katedra jest katedrą, żeby nauczać: Prawa, Mądrości, Sprawiedliwości i Bojaźni Bożej. W jej wnętrzu oręż i zbroja, i wszystkie inne środki, potrzebne do podjęcia trudu drogi i wytrwałego nią kroczenia.
W stałym repertuarze jest także "Męczeństwo św. Dionizego i jego dwóch towarzyszy". Sceny tego dramatu przedstawione zostały na prawym i lewym tympanonie portalu fasady zachodniej**. Kult, jaki zrodziła ta śmierć, mimo (choć znajdą się tacy, co powiedzą, że właśnie skutkiem) nagromadzenia w relacjach akcentów w rodzaju “podobno” bądź: “wydaje się nieprawdopodobnym", doprowadza do tego, że już w V wieku powstaje tu świątynia. Od VI wieku w krypcie kościoła chowani są kolejni władcy. Na początku Merowingowie, później przedstawiciele kolejnych królewskich dynastii.
Z osobą Świętego wiąże się jeszcze inna, ważna historia: skutkiem pomyłki opata Hilduina (IX w.) został on utożsamiony z innym Dionizym, dla odróżnienia nazwanym Pseudo-Dionizym, autorem pism teologicznych, który nadto przedstawiał się czytelnikowi jako uczeń świętego Pawła. Autorytet Dionizego nadał więc dziełom Późniejszego-Dionizego dodatkowej "wartości". Poglądy i idee w jego pismach zawarte, zwłaszcza te, które w oparciu o teorię analogii i hierarchii wywodziły istnienie wszystkich bytów z Boga "pojmowanego" jako Światłość, legły u podstaw Sugerowej koncepcji nowego stylu.
Swoje dzieło rozpoczął Sugeriusz od części przedniej […] przy głównym wejściu z głównymi drzwiami, [gdzie] wąskie pomieszczenie było ściśnięte z obu stron przez podwójne wieże, ani wysokie ani zbyt masywne, a za to grożące ruiną, zaczęliśmy z Bożą pomocą pracować intensywnie, z tej właśnie strony położywszy bardzo solidne fundamenty materialne pod prostą nawę i dwie wieże.
Po sprowadzeniu biegłych w odlewaniu z brązu i po wybraniu rzeźbiarzy sporządziliśmy główne drzwi - na których przedstawione są Męka Zbawiciela i Zmartwychwstanie czy raczej Wniebowstąpienie - z wielkim kosztem i nakładem na ich pozłocenie, jak przystoi w tak godnym portalu. Wiele też wydaliśmy na na przebudowę wież i górnej krenelacji fasady zarówno z uwagi na piękno kościoła, jak w celach praktycznych […].
Na drzwiach Sugeriusz umieścił taką oto inskrypcję:
Kimkolwiek jesteś, jeżeli sławić pragniesz chwałę tych drzwi,
nie patrz na złoto ni koszta, lecz na mistrzostwo roboty.
Jasne jest dzieło szlachetne, a dzieło szlachetnie lśniące
Ludzkie umysły oświeca, by poprzez światło prawdziwe
Do prawdziwego szły swiatła, gdzie Chrystus prawdziwe wrota.
A jak to w tym świecie możliwe, brama wskzuje złota:
Mdły umysł do prawdy przez materialne rzeczy się wznosi,
A widząc to światło, wpierw pogrążony, dźwiga się w górę.
(XVII. "O drzwiach odlanych z brązu i złoconych".)
Źródło. |
Nad drzwiami portalu centralnego (a także portali wieżowych) po obu stronach umieszczonego w środku okna umieścił Sugeriusz arkatury - dwie wnęki. Podobne rozwiązanie, jednak we wnętrzu nawy, służyło podkreśleniu regularności podziałów muru w strefie podokiennej, pomiędzy kolejnymi przęsłami arkady. Na kolejnym poziomie kondygnacji wieży układ okno - wnęka zostaje odwrócony. Ponad górną krawędzią okien galeria frankońskich królów. Cztery postaci po prawej i cztery po lewej stronie. Szczyt ściany portalu centralnego zamyka rozeta. To rozwiązanie stanie się wkrótce wzorcowym dla wszystkich późniejszych gotyckich katedr.
Ząbkowany mur łączący obie wieże (skutkiem zniszczeń od uderzenia pioruna wieża północna została rozebrana) sprawia wrażenie jakbyśmy stali przed warowną twierdzą. Sugeriusz chciał uczynić z wejścia do bazyliki miejsce odzwierciedlające królewską władzę, która w jego czasach opierała się na sile oręża. "Efekt" twierdzy podkreśla także blankowany na całej szerokości fasady wieńczący jej szczyt mur.
Po wykonaniu wszystkich opisanych tu prac, kolejne, tj. związane z podwyższeniem naw bocznych Sugeriusz zdążył zaledwie zaplanować. Realizacją dzieła zajął się dopiero 80 lat po jego śmierci inny opat - Eudes Clement. Zakończenie prac nastąpiło w 1281 roku przy niemałej pomocy króla Ludwika IX- świętego i królewskiej matki, Blanki Kastyliskiej. Lecz i to jeszcze nie było ostatnie słowo architekta. Przebudowy bowiem, w związku z poszerzeniem naw, wymagał teraz chór.
Odjeżdżam w kierunku dworca Gare de L'est. Za sobą zostawiam Saint-Denis - "złotą bramę" katedry i kamień, z "Bożą pomocą" dźwignięty w górę. Towarzyszy mi nadzieja, że to "dzieło szlachetne” także mój "mdły umysł do prawdy wzniesie". Do Źródeł Początku i Światła:
Te mane laudem carmine,
te deprecamur vespere;
digneris ut te suplices
laudemus inter Caelites.***
*Początek nieszpornego Hymnu:
Już słońce schodzi ogniste,
Ty, Jedność, Światło wieczyste,
W sercach naszych,Trójco Święta,
Rozlej miłość, niepojęta.
**Od kilku lat bazylika poddawana jest intensywnym pracom renowacyjnym. Skutkiem tego niektóre partie elewacji są poza zasięgiem nie tylko oczu ale i obiektywu. Zdjęcia tu zamieszczone pochodzą z dwóch różnych wypraw.
***Druga strofa nieszpornego hymnu:
Ciebie my z dana wielbimy,
Ciebie wieczorem prosimy,
Racz to sprawić byśmy Ciebie
Z Świętym chwalili w niebie!
***Druga strofa nieszpornego hymnu:
Ciebie my z dana wielbimy,
Ciebie wieczorem prosimy,
Racz to sprawić byśmy Ciebie
Z Świętym chwalili w niebie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz