Rouen

Rouen

środa, 29 października 2025

Saint-Quentin. Jestem...

28 km drogi... 20:20 i jestem na miejscu… Który to już raz…!?

Bazylika Saint-Quentin, to druga co do wielkości (po Amiens) budowla gotycka w Pikardii. Choć nigdy nie była siedzibą biskupa, nazywana bywa „siódmą katedrą Pikardii”.


Stoję na placu przed bazyliką, w miejscu chwalebnego męczeństwa Świętego Kwintyna. Plac i otoczenie bazyliki pięknieje z roku na rok. 10 lat temu w miejscu dzisiejszych nasadzeń był parking, rosło kilka drzew… Z każdym kolejnym rokiem obszar i zakres prac powiększał się. Dziś na Rue du Labon, uliczce biegnącej wzdłuż północnej nawy powstaje apartament dla seniorów - La résidence senior (nie powiem, pomieszkałbym tu).

Plac przed wejściem do bazyliki, choć i tu wciąż trwają tu prace, już jaśnieje bielą kamiennych płyt. Dystans pomiędzy ulicą a wejściem do bazyliki skraca nasadzenie imitującej ogrodowy labirynt zieleni (może to bukszpan). Ten prawdziwy, kamienny, oczekuje nas wewnątrz...


Niemal 800 lat wcześniej (1257) mury bazyliki gościły św. Ludwika. Król przybył tu, by uczestniczyć w translacji relikwii Patrona miasta.


Patrzę na starą, karolińską jeszcze wieżę z kruchtą (fasadę, której nie ma); na mur ciągnący się jednostajnym rytmem przypór, łuki wąskich zdobionych witrażami okien, nawę przełamaną ramionami dwóch (!) transeptów, malutkie wieżyczki nad łękami przypór, co są jak wykrzykniki w zdaniu!


Basilique de Saint-Quentin, kamienna pieśń sławiąca opus vitae i męczeńską śmierć Kwintyna…








Dziś jeszcze drobne zakupy i ruszam na kemping.


niedziela, 26 października 2025

Pomiędzy Péronne i Saint-Quentin jest...



Na drodze pomiędzy Péronne a Saint-Quentin jest mała miejscowość: Tincourt-Boucly, a w niej - w pobliżu drogi D 199 - cmentarz poległych w Wielkiej Wojnie. Odwiedzę go i pozdrowię. Jak każdego roku.
Jadę dalej…
Skwer…
Po prawej - najpiękniejszy z domów. W ogrodzie (czarownym) rośnie kwitnący kwiatami tulipanowiec. Drzewo rzuca cień na pół ogrodu.
(Drugie pół - godzinę myśli, co słów nie cierpią, przełamie…)
- Dziś jestem tu tylko przejazdem...


… tu zawsze gra muzyka. A pomiędzy - odgłosy życia, domowej krzątaniny, rozstawianych naczyń, z których zjemy kolację. Za chwilę wszystkie te dźwięki staną się jednym głosem domu, w którym wszystko jest na swoim miejscu…


Rozmowy przy stole... Gospodarz wrócił przed chwilą z rodzinnej uroczystości. Słuchając jego opowieści wszyscy śmiejemy się serdecznie, a Pani domu nawet nie musi mi tłumaczyć powodu nagłych wybuchów śmiechu. Są oczywiste, bo płyną z czystych źródeł; z przekonania, że oto wszystko znowu jest na swoim miejscu…


Po kolacji Frederic robi obchód, zamyka bramy garażu i podwórza. Od tej chwili wszystkie domowe prace poczekają już do jutra. Justyna kładzie spać Juliana i Jeremiego. Chłopcy lubią zasypiać słuchając bajek. Bo i tam wszystko jest na swoim miejscu…


Justyno i Fredericu, Drodzy Przyjaciele z Tincourt-Boucly, Dobrej Nocy!

Bo dobrze, kiedy muzyka i cisza, słowa i myśli są na swoim miejscu...


W Roisel zatrzymam czas (a do myśli przyłożę puchar zimnego napoju…)

Przede mną 28 km drogi. O 20:20 jestem przed Bazyliką…

Znowu w Saint-Quentin!



Dawno nie było mapki, prawda? Otwieram ją i zamykam, i znowu patrzę. Z cichą miłością w sercu...

środa, 22 października 2025

Péronne. Mijamy się...

Péronne. Zatrzymam się tu na kilka godzin, jednak tym razem nie na zwiedzanie Muzeum Historial de la Grande Guerre. Zebrana w murach dawnego Château kolekcja dokumentów i pamiątek z czasów I wojny jest największą tego typu ekspozycją w Europie. Obejrzałem ją już wcześniej.




Péronne i kościół Saint-Jean-Baptiste.

Wzniesiony z kamienia w XVI wieku kościół jest budowlą trzynawową, wzorowaną na kościołach halowych (wszystkie nawy, jak w bazylice Mariackiej w Gdańsku, są tej samej wysokości). Piękną jest trójdzielna fasada w ostatniej i najbardziej filigranowej odmianie stylu - flamboyant. Kościół Świętego Jana Chrzciciela, to jeden z sześciu kościołów Péronne, który ocalał z rewolucyjnego terroru. Prawo (gilotyny) stanowiło, że w jednej gminie mógł działać tylko jeden kościół…



W świątyni są dwa ołtarze. Ołtarz w nawie głównej przedstawia scenę Chrztu Jezusa nad Jordanem. Obraz flankują figury świętych Piotra (po lewej) i Pawła. Jednak dłużej zatrzyma mnie ołtarz boczny. To dzieło z XVII wieku. W jego centrum - wprawiony w bogato zdobioną kamiennymi figurami barokową oprawę - obraz ze sceną Wniebowzięcie NMP. Restaurację dekoracji obu ołtarzy przeprowadził (1932) Jules Wielhorski, artysta o polskich korzeniach. Polski akcent w Péronne... Nie jedyny…


Kaplica Najświętszego Serca i fresk z 1601 roku. Zajmujące całą szerokość ściany malowidło przedstawia „Dobrą śmierć”. I widać, że to dobra śmierć. Konającemu mężczyźnie (być może przedstawił się tu sam fundator) towarzyszy wstawiennictwo Maryi i pełnione za życia dobre uczynki. Cała scena emanuje spokojem.


Na chórze organy firmy Mutin-Cavaillé-Coll. Któregoś roku chłopiec na rowerze został zaproszony na chór...


Patronem Péronne jest święty Fursa (Furzeusz), mnich, który wróciwszy z misyjnych podróży po Anglii i Irlandii zakłada w pobliżu miasta - kolejny po Lagny na ziemiach Chlodwiga - klasztor. La douce France... Słodka Francja...


Saint-Jean-Baptiste - jeden z wielu kościołów na mojej trasie. Co wyróżnia go pośród innych? Nie ma go przecież na (oficjalnej) mapie francuskiego gotyku! Jednak pod pewnym względem (ach, gdybym tylko potrafił dać temu wyraz!) znaczy dla mnie nie mniej, niż wzniesiona na planie lotaryńskiego krzyża, bazylika w Saint-Quentin. Przy wszystkich różnicach, począwszy od stylowej czystości do brzmienia organów - obie świątynie łączy jedno: obie każą miłować się bezwarunkowo i bez-zazdrośnie. Jakże inaczej, niż bywa to między ludźmi…!









Saint-Jean-Baptiste - kościół o drzwiach barwy władzy i wina, i… niezdarnie zawiązanej na kierownicy roweru kokardy (którą bardzo chciałem Ci podarować).

Wchodzę z przeczuciem graniczącym z pewnością, że znowu się spóźniam.

Nie może być inaczej. Przecież dziś środa…


Idę środkiem nawy i dopiero przed Ołtarzem, wiedząc, że nikt mnie nie usłyszy, złamię pieczęć ciszy organum…

Salve Regina, Mater Misericordiae, Vita, Dulcedo, et Spes nostra, Salve…!



O 16 z minutami drogą D 6 ruszę do Saint-Quentin...


- Mijamy się, Chłopcze na rowerze. Nie może być inaczej. Wiem, że zrozumiesz…

- Zrozumiem...

sobota, 18 października 2025

Beauvais - Cachy - Corbie. W drodze do Péronne...

Z Beauvais wyjeżdżam o 16. Do kempingu w Corbie jest ledwie 70 km. Przy dobrych wiatrach powinienem dojechać tam o 22. Nie dojadę…

Droga. Opowiedzieć ją? To czyste nieprawdopodobieństwo. I gdyby nie zdjęcia…

Na wyjeździe z miasta mijam port lotniczy Tillé. Na 18 kilometrze spada mi z bagażnika kurtka, którą nakryłem odłożony na postoju telefon. Kurtka spadnie, telefon zostanie, ale... czy na prawdę nie zdarzyło się Wam nigdy zostawić telefonu na masce samochodu?

Nim ujadę 200 m. mijający mnie kierowca skojarzy zgubę z właścicielem i wyśle mi wiadomość alfabetem Morse'a…





W Breteuil porzucam Rue de Bouvais (to kierunek na Amiens - D 1001) i odbijam w prawo. Na Amiens przyjdzie jeszcze czas... Od Louvrechy jadę już solo. Wąska i asfaltowa ścieżka szuka sobie miejsca między dojrzewającym na polach zbożem. Pnie się wzwyż, za kolejnym zakrętem opada łagodnie i znowu... Na horyzoncie pojawia się coraz więcej maszynek do mielenia ptaków. Pola złocą się zbożem, niebo błękitem, słychać, jak pod piórami wiatraków drga powietrze…

Wszędzie, jak okiem sięgnąć la douce France. Słodka Francja i słodkie zmęczenie... Tylko te maszynki...


Cachy. Stąd do Corbie zostało 7 km. Jest 21. Chwila na odpoczynek i namysł. Ruszam, jednak na wylocie z miasteczka zawracam. Nocuję tu, w Cachy! I to był dobry namysł!

Wracam na ocieniony drzewami z dwoma polami do gry w bule skwerek. Ławeczka i kolacja: Gorący kubek i kawałek bagietki. Szukam, gdzie by tu postawić namiot. Miejsca jest dość, jednak namiot pozostanie w bagażu. Jak w Rouen, za łóżko starczy karimata. Rozłożę ja na ganku kościółka… U drzwi Twoich...

Rower przypnę do ławki. To będzie pułapka na komary…


Szykuję się do snu nocy letniej, gdy z okna najbliższej posesji dobiega mnie głośny okrzyk. To krzyk zawodu, niemal rozpaczy, a po nim kilka innych słów... Les Coqs przegrywają półfinał z la Furia Roja i odpadają z gry o finał Euro… C’est la vie



Ale nim pójdę spać, jeszcze szybki serwis. Siedzę na ławeczce i czyszczę łańcuch. Zdaje mi się, że po drugiej stronie skweru ktoś mnie obserwuje. Czuję się trochę jak rzecz w rękach (niewidzialnego) iluzjonisty. W nocy odwiedzi mnie jego pomocnik - kot. Lecz i on zniknie, nim zdążę zobaczyć jego uśmiech.

Upojony wizytą w Beauvais długo nie zasnę. Cienie poszły spać, urojenia znikły. Czuje się bezpiecznie, bo gdzież może być bezpieczniej, jak nie u drzwi Twoich, Panie? Ale każda „polisa" ma swoją cenę: na kościelnej wieży zegar wybijać będzie godzinę po godzinie i jeszcze pół, całą noc, aż do świtu…

- Bim-bam-bom. Do-bra-noc...

- Dobranoc?

- Bim-bam-bom (powtarza zegar na wieży…)

- Ucichnijże już!



Poranek. Droga do Corbie. 7 kilometrów. Stary, jeszcze z czasów karolińskich opacki kościół Saint-Pierre, jak wiele zabytkowych świątyń w dzień powszedni jest zamknięty. Spóźniłem się. Wygląda na to, że w najbliższych godzinach wszędzie się spóźniam… Wczoraj, w kościele w Péronne…

Ehhh…

Ale żeby zdążyć wszędzie, gdzie chciałem lub tylko chciałbym być, musiałbym mieć siedmiomilowe koła.

Zanim wyjadę z Corbie odwiedzę jeszcze kemping: poranna toaleta, szybkie pranie na mydle (pranie wyschnie w drodze, na kierownicy) i wąską ścieżką szerokiego rozlewiska Sommy ruszę w kierunku Péronne. Na drodze zrobię jeszcze jeden dłuższy postój w Bray-sur-Somme.

środa, 15 października 2025

Katedra w Beauvais i sobria ebrietas...

... czyli rzecz o nieuchronnej nieadekwatności opisu...

Sobria ebrietas, to poetycka metafora opisująca to, co niewyrażalne: stan duszy dotkniętej Boskim Światłem. Przyczynę i skutek jednocześnie, jakie na duszę ściąga mistyczna ekstaza. Mamy tu więc rozumny Ogień, wino Ducha, trzeźwe Upojenie

„Trzeźwe", jak pisze święty Bernard (z Clairvaux), bo nie winem, nie rozgrzewającą siłą ognia, lecz doświadczeniem Boskiej Obecności powodowane. Choćby tylko chwilowej. I tak, oświecona Boskim Światłem dusza przemienia się: jąkający się wcześniej Mojżesz wysławiać będzie wielkie dzieła Boże hymnem, Dawid ułoży Psałterz; Anna, żona Alkany modli się, wylewając swoją duszę przed Panem tak gorliwie, że kapłan Heli uznaje ją za pijaną…


Tu, w Beauvais sama katedra zdaje się być sobria ebrietas… Bo czy nie z Ognia, Ducha i Upojenia narodził się ten pęd ku górze? Z ducha roztańczonego, jak idący przed Arką Pana Dawid (czego nie zrozumiawszy Mikal, żona jego, wzgardzi nim w sercu swoim).

Katedra w Beauvais - tańczące kamienie... i taniec niedokończony…


Niektórzy piszą o niej, jakoby miała zrodzić się z ludzkiej próżności i do swojego wykładu dodają obraz wieży Babel; obraz skarconej pychy za rzucone Bogu wyzwanie. Spotykam takich, co krytykują katedry za ich rzekomą wyniosłość i dumę… To nieporozumienie. W pragnieniu zbudowania przybytku Boga z ludźmi, co wydaje się zrozumiałe, zawsze znajdzie się miejsce dla ludzkiej słabości.

Katedra w Beauvais. Niedokończona, jak w Narbonne, choć inne tego były przyczyny… Tu architekt był bezradny. Nie był inżynierem według dzisiejszych standardów. Wiedzę o prawach statyki, i nie tylko on, czerpał z doświadczenia...


Katedra w Beauvais, niedokończona, jest też - paradoksalnie, i jakby na przekór temu, co chcielibyśmy tu zobaczyć - obrazem rzeczywistości już spełnionej, doskonałej (eschatologicznej). Dał temu wyraz w swoim widzeniu autor Apokalipsy (Ap 21).


I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, 

bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, 

i morza już nie ma. 

I Miasto Święte - Jeruzalem Nowe 

ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, 

przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża. 

I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: 

«Oto przybytek Boga z ludźmi: 

i zamieszka wraz z nimi, 

i będą oni Jego ludem, 

a On będzie "BOGIEM Z NIMI"

[…]

A świątyni w nim nie dojrzałem: 

bo jego świątynią jest Pan Bóg wszechmogący oraz Baranek.

I Miastu nie trzeba słońca ni księżyca, 

by mu świeciły, 

bo chwała Boga je oświetliła, 

a jego lampą - Baranek.


Wiem, trudno wyobrazić sobie Niebo bez katedry, tej w Rouen, Reims, czy tu, a jednak…


Sobria ebrietas... Nie ustoję tej ciszy. Nie zrobię też zdjęć, które zamierzałem. Przejdę obejściem wokół chóru, słuchając pieśni skargi utkanej z kamienia… A później usiądę i podniosę Twoje imię...


Czy i ja upiłem się młodym winem?

Beauvais. Katedra niedokończona, wpis, i ja...






W pałacu mojego ojca (gdzie każdy krok miał swój sens i kierunek) była sala przeznaczona wyłącznie do przyjmowania znakomitych poselstw, którą otwierano tylko w te dni, kiedy wzbijał się kurz spod kopyt rycerzy, a na horyzoncie pojawiały się ogromne proporce, w których wiatr falował jak na powierzchni morza. Stała pusta, kiedy przyjeżdżali książęta o pomniejszym znaczeniu. Była sala, gdzie wydawano wyroki sądowe, a także inna, do której wnoszono umarłych. I była także pusta izba, której przeznaczenia nie znał nikt — a może nie miała go w ogóle, może była tylko nauką tajemnicy i tego, że nigdy nie przenikniemy wszystkiego bez reszty. 

     Antoine Saint-Exupery. Twierdza.