... czyli rzecz o nieuchronnej nieadekwatności opisu...
Sobria ebrietas, to poetycka metafora opisująca to, co niewyrażalne: stan duszy dotkniętej Boskim Światłem. Przyczynę i skutek jednocześnie, jakie na duszę ściąga mistyczna ekstaza. Mamy tu więc rozumny Ogień, wino Ducha, trzeźwe Upojenie…
„Trzeźwe", jak pisze święty Bernard (z Clairvaux), bo nie winem, nie rozgrzewającą siłą ognia, lecz doświadczeniem Boskiej Obecności powodowane. Choćby tylko chwilowej. I tak, oświecona Boskim Światłem dusza przemienia się: jąkający się wcześniej Mojżesz wysławiać będzie wielkie dzieła Boże hymnem, Dawid ułoży Psałterz; Anna, żona Alkany modli się, wylewając swoją duszę przed Panem tak gorliwie, że kapłan Heli uznaje ją za pijaną…
Tu, w Beauvais sama katedra zdaje się być sobria ebrietas… Bo czy nie z Ognia, Ducha i Upojenia narodził się ten pęd ku górze? Z ducha roztańczonego, jak idący przed Arką Pana Dawid (czego nie zrozumiawszy Mikal, żona jego, wzgardzi nim w sercu swoim).
Katedra w Beauvais - tańczące kamienie... i taniec niedokończony…
Niektórzy piszą o niej, jakoby miała zrodzić się z ludzkiej próżności i do swojego wykładu dodają obraz wieży Babel; obraz skarconej pychy za rzucone Bogu wyzwanie. Spotykam takich, co krytykują katedry za ich rzekomą wyniosłość i dumę… To nieporozumienie. W pragnieniu zbudowania przybytku Boga z ludźmi, co wydaje się zrozumiałe, zawsze znajdzie się miejsce dla ludzkiej słabości.
Katedra w Beauvais. Niedokończona, jak w Narbonne, choć inne tego były przyczyny… Tu architekt był bezradny. Nie był inżynierem według dzisiejszych standardów. Wiedzę o prawach statyki, i nie tylko on, czerpał z doświadczenia...
Katedra w Beauvais, niedokończona, jest też - paradoksalnie, i jakby na przekór temu, co chcielibyśmy tu zobaczyć - obrazem rzeczywistości już spełnionej, doskonałej (eschatologicznej). Dał temu wyraz w swoim widzeniu autor Apokalipsy (Ap 21).
I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową,
bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły,
i morza już nie ma.
I Miasto Święte - Jeruzalem Nowe
ujrzałem zstępujące z nieba od Boga,
przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża.
I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu:
«Oto przybytek Boga z ludźmi:
i zamieszka wraz z nimi,
i będą oni Jego ludem,
a On będzie "BOGIEM Z NIMI"
[…]
A świątyni w nim nie dojrzałem:
bo jego świątynią jest Pan Bóg wszechmogący oraz Baranek.
I Miastu nie trzeba słońca ni księżyca,
by mu świeciły,
bo chwała Boga je oświetliła,
a jego lampą - Baranek.
Wiem, trudno wyobrazić sobie Niebo bez katedry, tej w Rouen, Reims, czy tu, a jednak…
Sobria ebrietas... Nie ustoję tej ciszy. Nie zrobię też zdjęć, które zamierzałem. Przejdę obejściem wokół chóru, słuchając pieśni skargi utkanej z kamienia… A później usiądę i podniosę Twoje imię...
Czy i ja upiłem się młodym winem?
Beauvais. Katedra niedokończona, wpis, i ja...
W pałacu mojego ojca (gdzie każdy krok miał swój sens i kierunek) była sala przeznaczona wyłącznie do przyjmowania znakomitych poselstw, którą otwierano tylko w te dni, kiedy wzbijał się kurz spod kopyt rycerzy, a na horyzoncie pojawiały się ogromne proporce, w których wiatr falował jak na powierzchni morza. Stała pusta, kiedy przyjeżdżali książęta o pomniejszym znaczeniu. Była sala, gdzie wydawano wyroki sądowe, a także inna, do której wnoszono umarłych. I była także pusta izba, której przeznaczenia nie znał nikt — a może nie miała go w ogóle, może była tylko nauką tajemnicy i tego, że nigdy nie przenikniemy wszystkiego bez reszty.
Antoine Saint-Exupery. Twierdza.