Rouen. Tak… był sobie kemping, choć na zdjęciach Google Street View wciąż stoją tu karawany. No tak, ale to było 2 lata temu… Mapa mapą, zdjęcia zdjęciami, a tymczasem z karimaty schodzi powietrze… Kładę się spać na betonowej wylewce i słucham wiatru. Dobranoc.
Dzień dobry. Jest piąta rano, słychać, jak rośnie trawa, a twoje oczy koloru kawy nawet w tej chwili nie dorośleją… Nie, nie. Wróć! Dziś zgadza się tylko godzina. Kawę wypiję później. A oczy? Ehhh… gdzie nie spojrzysz - beton, słychać, jak rosną osty i wiatr od Rzeki…
Poranna toaleta w butelce wody, szybkie pakowanie i bez śniadania - nawet gorącego kubka (!) - ruszam przez budzące się ulice miasta na dworzec Rouen (Rive-Droite). O 6.00 odchodzi pociąg do Abancourt.
Abancourt - ach, jak lubię te małe stacyjki, na których nikt poza mną nie wysiada (albo wsiada), jakby pociąg zatrzymał się tylko dla mnie. Na parapecie dworcowego okna, osłonięty od podmuchów wiatru wstawiam wodę na kawę. Kwadrans później - co za uczucie! - znowu jadę na własnych kołach!
Przede mną 40 km drogi. W Troissereux postój. Jest tu mały kościółek (jak katedra w Beauvais - także Saint-Pierre) i choć wybudowano go w wieku XVI, nawę ma romańską. Stromy dach zwieńczony jest wieżą i przykryty dachówką z kamiennych łupków. W przyziemiu po obu stronach muru biegnie wąska, zadaszona i wsparta na drewnianej konstrukcji galeryjka.
Tymczasem... po niebie ciągną jeden za drugim powietrzne statki. 10 kilometrów dalej jest port lotniczy Paryż-Beauvais-Tillé. To właśnie tą drogą 18 lat temu wjechałem do ojczyzny gotyku po raz pierwszy.
Jeszcze przed południem zajadę na katedralny plac.
Beauvais. Bardzo chciałem tu być znowu.
Jest parno, w powietrzu wisi deszcz. I już za chwilę… na pomarszczonej rozpryskami kropel płycie chodnika pojawi się obraz. Zrobię zdjęcie, oprawię w ramki i podpiszę, że to (prawie) Monet…
Beauvais. Katedra Saint-Pierre. Byłem tu 11 lat temu. To była druga chronologicznie wyprawa i podobnie jak pierwsza, - trochę jeszcze naiwna i krótka. Jak pierwsza miłość (której jednak nie dałeś wyrazu). Także następna nie doczekała się opisania. Czas przed założeniem bloga… Pomysł na bloga i projekt Korony Katedr dopiero się wyłania…
Beauvais, rok 2013. Mam ze sobą fatalny aparat (coś o nazwie WB100), a na dodatek nie potrafię nim sterować. Powtarzam i potrajam ujęcia… Nic z tego. Wciąż też jeszcze jadę na papierowej mapie, a właściwie pliku wydrukowanych (w odpowiedniej skali) zrzutów z ekranu. Garmin (e-Trex 10, mój pierwszy pilot) pojawi się dopiero za rok...
Jest sobota. Przyjeżdżam do Beauvais drogą z Gisors przez Saint-Germer-de-Fly. O, jak dobrze pamiętam szczegóły! Gisors... W kolegiacie św. Protazego i Gerwazego - ślub, a na dziedzińcu ruin średniowiecznej twierdzy inna para ustawia się do zdjęć...
W Beauvais nie ma kempingu. Zanocuję na parkingu dla karawanów…
Wtorek, 9 lipca 2024. Dziś znowu tu jestem. Część nawy zasłonięta jest siatką maskującą. Wokół rusztowania, rozkopana ulica i chodnik, jak w Sens. Miasto przygotowuje katedrę do obchodów 850-lecia...