Rouen

Rouen

środa, 8 października 2025

Rouen - Abancort - Beauvais. Był sobie kemping...

Rouen. Tak… był sobie kemping, choć na zdjęciach Google Street View wciąż stoją tu karawany. No tak, ale to było 2 lata temu… Mapa mapą, zdjęcia zdjęciami, a tymczasem z karimaty schodzi powietrze… Kładę się spać na betonowej wylewce i słucham wiatru. Dobranoc.



Dzień dobry. Jest piąta rano, słychać, jak rośnie trawa, a twoje oczy koloru kawy nawet w tej chwili nie dorośleją… Nie, nie. Wróć! Dziś zgadza się tylko godzina. Kawę wypiję później. A oczy? Ehhh… gdzie nie spojrzysz - beton, słychać, jak rosną osty i wiatr od Rzeki… 

Poranna toaleta w butelce wody, szybkie pakowanie i bez śniadania - nawet gorącego kubka (!) - ruszam przez budzące się ulice miasta na dworzec Rouen (Rive-Droite). O 6.00 odchodzi pociąg do Abancourt.







Abancourt - ach, jak lubię te małe stacyjki, na których nikt poza mną nie wysiada (albo wsiada), jakby pociąg zatrzymał się tylko dla mnie. Na parapecie dworcowego okna, osłonięty od podmuchów wiatru  wstawiam wodę na kawę. Kwadrans później - co za uczucie! - znowu jadę na własnych kołach!

Przede mną 40 km drogi. W Troissereux postój. Jest tu mały kościółek (jak katedra w Beauvais - także Saint-Pierre) i choć wybudowano go w wieku XVI, nawę ma romańską. Stromy dach zwieńczony jest wieżą i przykryty dachówką z kamiennych łupków. W przyziemiu po obu stronach muru biegnie wąska, zadaszona i wsparta na drewnianej konstrukcji galeryjka.

Tymczasem... po niebie ciągną jeden za drugim powietrzne statki. 10 kilometrów dalej jest port lotniczy Paryż-Beauvais-Tillé. To właśnie tą drogą 18 lat temu wjechałem do ojczyzny gotyku po raz pierwszy.



Jeszcze przed południem zajadę na katedralny plac.

Beauvais. Bardzo chciałem tu być znowu.

Jest parno, w powietrzu wisi deszcz. I już za chwilę… na pomarszczonej rozpryskami kropel płycie chodnika pojawi się obraz. Zrobię zdjęcie, oprawię w ramki i podpiszę, że to (prawie) Monet… 


Beauvais. Katedra Saint-Pierre. Byłem tu 11 lat temu. To była druga chronologicznie wyprawa i podobnie jak pierwsza, - trochę jeszcze naiwna i krótka. Jak pierwsza miłość (której jednak nie dałeś wyrazu). Także następna nie doczekała się opisania. Czas przed założeniem bloga… Pomysł na bloga i projekt Korony Katedr dopiero się wyłania…


Beauvais, rok 2013. Mam ze sobą fatalny aparat (coś o nazwie WB100), a na dodatek nie potrafię nim sterować. Powtarzam i potrajam ujęcia… Nic z tego. Wciąż też jeszcze jadę na papierowej mapie, a właściwie pliku wydrukowanych (w odpowiedniej skali) zrzutów z ekranu. Garmin (e-Trex 10, mój pierwszy pilot) pojawi się dopiero za rok...

Jest sobota. Przyjeżdżam do Beauvais drogą z Gisors przez Saint-Germer-de-Fly. O, jak dobrze pamiętam szczegóły! Gisors... W kolegiacie św. Protazego i Gerwazego - ślub, a na dziedzińcu ruin średniowiecznej twierdzy inna para ustawia się do zdjęć...

W Beauvais nie ma kempingu. Zanocuję na parkingu dla karawanów… 


Wtorek, 9 lipca 2024. Dziś znowu tu jestem. Część nawy zasłonięta jest siatką maskującą. Wokół rusztowania, rozkopana ulica i chodnik, jak w Sens. Miasto przygotowuje katedrę do obchodów 850-lecia...

sobota, 4 października 2025

W drogę! Coutances - Bernay - Rouen...

Oj, nie tak to miało być, Panie i Panowie, nie tak.

Ale było…

Poniedziałek, 8 lipca. Żegnam Coutances i Przyjaciół. Przed południem wsiadam do pociągu i jadę do Rouen. Po drodze zatrzymam się w Bernay, Notre-Dame de Bernay… Stary opacki kościół z trzema nawami: prawa - romańska, główna, sklepiona jeszcze kolebką, ale lewa - już przebudowana de style gothique. Ale jest problem: kościół i część ocalałych zabudowań, o czym zapomniałem, jest „placówką" muzealną, a dziś jest… poniedziałek. Gorzej trafić nie mogłem, ale inaczej też nie. W oczekiwaniu na pociąg do Rouen wstąpię więc do sąsiada, - stojącego opodal kościoła Sainte-Croix...



Rouen. Z dworca jadę prosto do Notre Dame. Po drodze mijam basztę, w której więziona była Joanna. Jest 18. (Joanna jest już wolna!). Została godzina do zamknięcia katedry. Ani to dużo, ani mało. Podróżuję w trybie, co rządzi się innymi prawami i na wolne od presji czasu planowanie nie ma już miejsca. Jadę już nie „do” a „przez”. Do Rouen przyjechałem na nocleg. Dobrze też wiem, że żadna jednostka miary (czasu) nie dźwignie budzących się na widok portalu i murów nawy, emocji. Katedrę, a także pozostałe gotyckie świątynie miasta znam z poprzedniej wizyty. Pamiętam, gdzie stoi pomnik Moneta i muzeum, gdzie wiszą jego Nenufary. I kemping, którego... - ale to jeszcze nie w tej chwili… 

Przypinam rower do rozstawionych przed katedrą barierek i wchodzę.







Jedenaście lat minęło (Quasimodo się postarzał), a Ona, Ona - wciąż piękna i młoda, jak weselna Panna! Wyjdę stąd tak, jak wszedłem - spragniony i głodny głodem, którego nie opiszę (to wesele trwało za krótko).

Fasada, portale, kamienne rzeźby i koronki! Wrażenie lekkości jest tak dominujące, że rozum spiera się z wiarą i tylko na wiarę przyjmie, że to kamień. Fasada - obsesja Moneta, który przedstawi ją - za każdym razem z innego punktu widzenia i porze dnia w cyklu... 31 obrazów!

Katedra w Rouen - kamienny Psałterz Dawidów...

Później usiądę na tarasie od strony Rue du Change. Przede mną portal południowy. Fragment, obejmujący część szczytową portalu z rozetą 10 lat temu wybrałem na winietę bloga.

Siedzę i patrzę, patrzę, patrzę…









Jest 21:30 - ruszam na kemping! Jadę na pamięć i gubię ścieżkę. W końcu jest - Rue du Vert Buisson, 7 km drogi za miastem. Jednak po kempingu, który był tu jeszcze 11 lat temu, dziś nie ma śladu. Najbliższa okolica nie nadaje się na biwak, jadę więc na parking dla kempingowozów, na drugi brzeg meandrującej w kierunku Havru i wód Kanału La Manche Sekwany.

Lecz i tam… nic. Pusty plac, żywego ducha, od rzeki ciągnie wiatr i chłód. Rozkładam karimatę, z karimaty schodzi powietrze...

Ej, tam, Panowie i Panie w Hotel de Ville, obudźcie się…! Quasimodo jest tu, Chłopiec na rowerze chce spać! 



Jutro w południe (wtorek, 9 lipca) w mediach pojawią się zdjęcia płonącej iglicy katedry. To nie pierwszy raz, kiedy ogień pojawia się na dachu katedry. Na miejscu pojawi się 31 jednostek straży pożarnej. Na szczęście pożar nie poczynił większych szkód.

Ja w tym czasie będę już w drodze do Beauvais…



środa, 1 października 2025

Coutances. Zanim pojadę dalej. Zakrystia...

I niech nie wchodzi tu nikt, ani nawet zagląda, kogo gorszy złoto, zdobione emalią i oprawione drogocennymi kamieniami naczynia. Poza tym...


“Niechaj każdy postępuje według własnego zdania. Co do mnie oświadczam, iż uznałem za słuszne, aby wszystko, co tylko jest najcenniejszego służyło celebrowaniu Eucharystii Świętej. Skoro zgodnie ze słowem bożym i nakazem Proroka do złotych kielichów, złotych flaszeczek i małych moździerzy ze złota zbierano krew kozłów, cieląt i czerwonej jałowicy, o ileż bardziej przystoi używać naczyń ze złota, szlachetnych kamieni i wszystkiego, co uchodzi za cenne wśród stworzenia, kiedy mamy przyjąć w krew Jezusa Chrystusa. Ci, co nas krytykują, twierdzą, iż do składania ofiary wystarczy świętość duszy, czystość myśli i wierność intencji, i zgadzamy się, że w istocie to właśnie liczy się przede wszystkim. Stwierdzamy jednak również, iż zewnętrzne ozdoby naczyń świętych także należą do posługi, a już szczególnie do posługi Ofierze Świętej, którą należy sprawować w całej czystości wewnętrznej i w całej szlachetności zewnętrznej”.


                Suger (1081-1151) - opat, kronikarz, odnowiciel bazyliki Saint-Denis.









sobota, 27 września 2025

Coutances. Zanim pojadę dalej. Tron Łaski...

Tron Łaski (thronus gratiae), to ikonograficzne przedstawienie Trójcy Świętej: zasiadający na tronie Bóg Ojciec podtrzymuje Krzyż, na którym wisi martwe Ciało Syna. Nad krucyfiksem unosi się, pod postacią gołębicy, Duch Święty. Trójcę adorują aniołowie-turyferzy. W niektórych tego typu przedstawieniach aniołom towarzyszą również postaci świętych. Termin „Tron Łaski” wprowadził do badań nad historią sztuki Franz Xaver Kraus w xix wieku.

Mimo wcześnie ogłoszonego na Soborze Nicejskim (325) dogmatu o Trójcy, pierwsze tego typu przedstawienia (w Carcassonne - będzie to kamienna rzeźba) zaczynają się pojawiać dopiero w xii wieku, w sztuce późnoromańskiej.


Jakimi „drzwiami", z jakiego natchnienia temat ten wszedł do ikonografii? Czy zrodziła go refleksja teologiczna, pisma mistyków, czy kaznodziejstwo? A może temat wyrósł z potrzeby sprzeciwu wobec negujących rzeczywistą śmierć Zbawiciela gnostyckich ruchów (katarów), akcji bezczeszczenia krzyży przez szaleńców w rodzaju Piotra z Bruzji? Idei i praktyk od czasów św. Pawła negujących zdrową naukę, nie policzysz… Teologowie wiedzą…

My mamy słowa Apostoła:


„Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski (w przekładzie św. Hieronima: thronus gratiae; u Jakuba Wujka - stolicy łaski), abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę dla [uzyskania] pomocy w stosownej chwili” (Hbr 4, 16). 


Dzieło z takiego właśnie spotkania zrodzone - sztuki natchnionej - być może właśnie - słowami świętego Pawła spotykam w kaplicy św. Józefa, w południowej nawie katedry. Jej fundatorem był pan na Valognes, Jean de Chiffrevast. Kolejne sceny malowidła tworzą trzy-poziomową strukturę i spięte są, jeden w drugim, jak przeźrocza triforium - ostrym łukiem. Osią kompozycji jest Thronus gratiae i to przedstawienie zajmuje najwyższą część ściany. Niżej, w pasie środkowym: po lewej - Zwiastowanie, po prawej - Michał Archanioł walczy ze smokiem. Dolny pas przedstawia fundatora i jego małżonkę, oboje w geście adoracji. Jean składa hołd spoczywającej na tronie Maryi w asyście świętego Jana i Świętej Katarzyny, a jego żonie Małgorzacie, towarzyszą święte Małgorzata i Magdalena.


Cała kompozycja jest zhierarchizowana i spójna teologicznie: Zwiastowanie i przyjęcie przez Maryję Przedwiecznego Słowa staje się początkiem ratującej zgubioną i oczekującą Odkupienia ludzkość, krucjaty. Obok sceny Zwiastowania, Michał toczy ostatni bój ze smokiem. Walka ta, zgodnie z obietnicą, będzie zwycięska i domknie dzieło, które poprzez Wcielenie spełniło się na Krzyżu.


„Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski”...





środa, 24 września 2025

Coutances. Zanim pojadę dalej. Witraż...

Wysokie okna transeptu i te niższe, - chóru i ambitu, oprawne są w witraże. Piętnaście najstarszych pochodzi z XIII wieku! Dedykowane są Patronce świątyni - Matce Bożej, Świętemu Józefowi, Saint-Lô (Świętemu Laudzie z Coutances, biskupowi). W oknie północnego transeptu zobaczymy monumentalne przedstawienie Sądu Ostatecznego.

Zatrzymuję się przed każdym z nich w niemym podziwie. To nie są oprawione w ramki przypadkowo zestawione kawałki malowanego szkła, ale starannie przemyślany traktat teologiczny. Bo jak inaczej nazwać kompozycję, gdzie artyzm - mistrzostwo dzieła, łączy się w jednym uścisku z teologiczną treścią…?


Nie mam (jeszcze) skrzydeł, wzrok już nie tak ostry, mój telefon też nie sięgnie pierwszego rzędu przedstawienia, a przecież tu każda scena jest ważna i piękna.

Sięgam więc po zdjęcie zawodowca, gęste i nasycone światłem; kadr nie złamany perspektywą, obejmujący całość tematu. I oto chwila - moment: kurtyna podnosi się, i objawia się rzecz... Rzecz Ostateczna...


Czy sztuka średniowieczna, kiedy podejmuje tematy eschatologiczne, czy to w kamieniu, w malarstwie, czy jak tu - w szkle, przeraża? Żadną miarą. Piękno prawdziwe (czy istnieje fałszywe?) - źródło zmysłowych i poza-, doznań, nie trwoży, lecz zachwyca, porywa, budzi nadzieję. Daje wyraz Prawdzie z całą stanowczością, dydaktycznie, kiedy indziej - radykalnie. Tak, bywa też sztuka szkaradna, pełna groteskowych deformacji. Ale nie (o) tym jest nasz witraż.


Jak uczy Katechizm religii katolickiej, są trzy rzeczy ostateczne: śmierć, po niej sąd i…

I o tym właśnie jest witraż w Notre Dame de Coutances - piekło albo Niebo…




Święty Michale Archaniele, wspomagaj nas w walce, a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź nam obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła.

Amen.

sobota, 20 września 2025

Coutances i Notre Dame...

Coutances... 

Miejscowość znana przede wszystkim z XIII-wiecznej katedry z dwuwieżową fasadą, stanowiącej jedno z najznakomitszych dzieł normandzkiego gotyku. Jest to trójnawowa bazylika z transeptem, chórem z obejściem oraz masywną i wyniosłą (57 m), ośmiokątną wieżą na przecięciu naw, zwieńczoną latarnią. (Notka z wiki).

W Coutances jest jeszcze jedna, gotycka świątynia, kościół Saint-Pierre (XV-XVI w.), dworzec kolejowy i... wciąż obecna, jakby przenoszona w genach kolejnych pokoleń, rewolucyjna trauma - obraz toczących się po zboczu katedralnego wzgórza głów…


Przez najbliższe dni (do poniedziałku) będę gościem Magdy i Sebastiana. Czuję się tu, jak Franio i Pola - para domowych kotów. Odwiedzam stare, dobrze znane z poprzednich wizyt kąty, chadzam własnymi ścieżkami. A te zwykle kończą się albo w katedrze albo, - jak trafnie ujął to kiedyś pewien prawicowy publicysta (kiedy jestem za granicą, odwiedzam przede wszystkim kościoły i cmentarze) - właśnie tam, na cmentarzu.


Coutances. Wędruje niespiesznie tu i tam, i z powrotem. Jeśli zatrzyma mnie sklepowa witryna (i gapię się na swoje odbicie w szybie), to już za chwilę piję kolejną kawę przy wystawionym na chodnik stoliku (gdzie wolno zapalić). Słucham bel canta dzwonów, śpiewnych rozmów przechodniów, niemych krzyków gnieżdżących się w oknach wieży i niszach fasady, ptaków.

„To miejsce jest dla Ciebie" - budzę dawną myśl, patrząc na pustą niszę. Ale zaraz jakaś siła (a może to tylko myśl) ściąga mnie z powrotem na ziemię… Ech, ciąży mi ta siła…


Katedra. Jest pierwszą Damą miasta i, jak mawiają mieszkańcy - jego dumą. Jest tajemnicza i nieprzewidywalna, kiedy wyłania się z porannej mgły. Przystrojona poświatą zachodzącego słońca zaprasza na nieszporny Magnificat. Nocą jest lampą miasta...


Jej uroda i wyjątkowość, to nie tylko klarowność pionowych linii. Tu jest coś więcej - niespotykany gdzie indziej koncept: oto dopiero co, ledwie wiek wcześniej konsekrowaną romańską świątynię (1056) kolejny biskup postanawia przebudować i uzgodnić z wymogami nowego stylu. Tu jednak, jak w wielu innych miejscach, nie burzono całej nawy. Była ona dostatecznie szeroka. Istniejący mur obudowano więc nowym kamieniem i dźwignięto „piętro" wyżej. „Stary” mur zobaczymy w ślepych przeźroczach triforiów, ponad które wzniesiono kolejny poziom - doświetlające wnętrze wysokie i oprawne w witraże okna. Całość zamknięto już nowym, krzyżowo-żebrowym sklepieniem.

Prezbiterium i podwojone obejście wokół chóru oraz transept, to już dzieło nowe, z połowy XIV wieku. Na osi ambitu dobudowano daleko wysuniętą poza obrys obejścia kaplicę.

I jeszcze ta wieża-latarnia na skrzyżowaniu naw! Jak w Evreux…


Notre Dame de Coutances...


Król pragnie twojej piękności: 

on jest twym panem; oddaj mu pokłon! 

I córa Tyru [nadchodzi] z darami; 

możni narodów szukają twych względów. 

Cała pełna chwały wchodzi córa królewska; 

złotogłów jej odzieniem. 

                                        (Ps 45)


Coutances. Lubię tu być.