Rouen

Rouen

wtorek, 5 lutego 2019

Rocamadour!

Rocamadour, Rocamadour…!
Skało dumna, potężna i mocna, jak Psalm Dawida!
Ileż to razy byłem tu wcześniej myślą, mową i… pragnieniem!
Ile razy przemierzałem tą przepaść, od dna wąwozu, środkiem którego płynie meandrujący w nieskończoność potok, aż po wierzchołek skały, na krawędzi której - jakby samej skale jeszcze czegoś brakowało, wznosi się niewielki zameczek.

Ileż razy zaglądałem w zagłębienia skalnych półek, gdzie chowa się ptactwo, sememu bojąc się spojrzeć w dół, na ciągnące się wzdłuż promenady pełne gwaru ogródki.


A już od pierwszego momentu jawiła mi się ona, jakby jeszcze nie do końca ukształtowaną, jeszcze nie do końca wydobytą z kamiennego łona Siostrą tej z Północy. Rocamadour - "Mont Saint-Michel" Południa…
Nie pamiętam już, od kiedy wiedziałem, że któregoś roku (którego, nie wiem), stanę tu - suchą czy mokrą, nie ważne - stopą i zobaczę ten cud Boskiego Artysty na własne oczy!


A 15 kilometrów stąd - inny, także wart każdego trudu “cud”: Gouffre de Padirac, podziemny “raj” dla tych, co kochają kręte korytarze i opalizujące światłem, jak gabloty w sklepie jubilera, ściany grot. Z sufitu odrywa się pojedyncza kropla wody, po niej następna… “Echo”, muzyczna suita, która rozbudzała młodzieńczą wyobraźnię niesie kolejne dźwięki… Muzyka uzupełnia niedostatki wyobraźni… I na koniec, jak zawsze - cisza...

Sanktuarium na Skale i Grota Pod Ziemią. List polecający i pieczęć przystawiona przez samego Boga…
Nie może być inaczej. Wszakże jesteśmy na Camino, a Rocamadour, to kolejny przystanek na pielgrzymim szlaku.


Dziś jeszcze tego nie wiem ale spędzę tu dwie kolejne noce.
A póki co, jest godzina 13.15. Pociąg zatrzymuje się na stacji Rocamadour-Padirac. Wysiadam. Sam jeden. Na peronie żywej duszy. Stacja samoobsługowa. Jedna z wielu w rodzaju tych “samo-wystarczalnych”, co to wszystko tylko obiadu nie ugotują i prania nie zrobią. Jadę obejrzeć pierwszy z 3 kempingów, które znajdują się w okolicy. Pierwszym w kolejności będzie Le Roc. Le Roc, brzmi męsko ale przyjaźnie. Na niebie prawie ani jednej chmury z tych, co ostatnio tak bardzo dały się nam we znaki.
Jedziemy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz