Rouen

Rouen

wtorek, 11 grudnia 2018

Do Rocamadour jedziemy, do Rocamadour!


Pod wieczór drugiego dnia (pobytu w Conques) zwijam “obóz” i przenoszę się wyżej - bliżej sanktuarium. Chcę zakosztować noclegu pod “kamiennym niebem” czyli arkadami krużganka, który od samego początku zdał mi się tym, czym był wieki temu - krużgankiem pielgrzymów...


Poza doświadczeniem zwykłej w warunkach podróżnych niewygody oraz czegoś, czego nie potrafię wyrazić słowami, manewr ten pozwoli mi także nieco sprawniej, niż zwykle, opuścić miejsce noclegu.


A skoro świt (choć jak się później okaże - nieco później) wyruszam w drogę...  tak, chciałem powiedzieć: do Santiago, ale to jeszcze nie tym razem. Dziś - do Rocamadour...


Niemal 2 godziny zajęło mi przebycie tych niespełna 6 kilometrów. Już za kolejnym zakrętem definitywnie stracimy się z oczu. 


I tylko mijani po drodze pielgrzymi, a będzie ich tego dnia wielu, będą mi przypominać o tym, skąd wyszedłem i dokąd zmierzam.
Jest piękny, słoneczny dzień, 9 czerwca. Rozpoczynam powolny zjazd w kierunku Capdenac - stacji, skąd około południa pociąg zabierze mnie do Rocamadour-Padirac.


Conques, Perła romańskiej architektury w Koronie Katedr… Należy do niej. Jest jej częścią. Moją przystanią na drodze od wiary do widzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz