Czwartek, 11 czerwca 2015.
O katedrze w Dol nie znalazłem zbyt wielu informacji. Nie figuruje ona nawet w rejestrze wydanego w 1950 roku, mojego ulubionego, pamiętającego jeszcze czasy dzieciństwa, czarno-białego albumu "Cathedrales de France", w którym jedyne 4 kolorowe zdjęcia dodano techniką "na wklejkę".
Na jej temat milczy również mój wirtualny przewodnik, zwykle ilustrujący genezę, rys historyczny czy objaśnienia niektórych założeń konstrukcyjnych katedry sporą kolekcją zdjęć.
Poza geokoordynatami i - w tym wypadku - wyjątkowo małą ilością zdjęć - nic, cisza. Jak kamień w wodę, która w sporych ilościach występuje tu całkiem blisko, bo Dol-de-Bretagne to miejscowość (prawie) rybacka.
Nie brakuje natomiast w sieci głosów i dowodów uznania dla pięknej, średniowiecznej zabudowy miasteczka oraz opisów odbywających się tu w sezonie, jak i poza nim, jarmarków i towarzyszących im festynów.
To, co uderzyło mnie w pierwszym kontakcie z katedrą, to jej skromność i prostota. Styl jakby trochę przed-gotycki a spokój jej wydał mi się bardziej trwaniem w oczekiwaniu na coś, co ma się jeszcze wydarzyć, niż spełnieniem.
Jakby wszystko jeszcze było możliwe…
Katedra w Dol to nie ten rodzaj piękna, które dosięga człowieka lotem błyskawicy, które jest jak gotowa formuła. Daremnie szukać będziemy w jej murach dekoracji czy przepychu królewskiej komnaty, w której Król przyjmuje Oblubienicę. Tu piękno "ukryte jest w zagłębieniach skały, w szczelinach przepaści." Mury zdają się mówić, że "zima jeszcze nie minęła, jeszcze nie nadszedł czas przycinania winnic.”
Katedra jest budowlą 3-nawową. Nawa przedzielona jest prawie w połowie swojej długości transeptem, którego oba skrzydła zamykają się przepięknymi witrażami, przedstawiającymi sceny z Biblii.
Niewielkie prezbiterium zamyka się prostym obejściem zakończonym kaplicą, podobnie jak w Coutances, mocno wysuniętą do przodu, poza obrys murów.
Fasada zachodnia nie posiada żadnych dekoracji czy zdobień poza niespotykaną gdzie indziej, maskującą część muru - drewnianą, niby rybia łuska, dachówką.
Mury katedry przemawiają do nas głosem odległej przeszłości. Lecz "nie jest to głos, którego by nie słyszano ani mowa, której by nie rozumiano".
To słowa o życiu i dziele walijskiego mnicha Samsona, biskupa i inicjatora budowy świątyni w tym właśnie miejscu. Witraż w kaplicy na szczycie obejścia ukazuje nam 4 postacie świętych biskupów Dol, którzy w VI i następnym stuleciu prowadzili wśród ludów Bretanii i Normandii działalność misyjną, zakładali opactwa i utwierdzali chrześcijańską wiarę.
Trzej z nich to św.Maglorius, św.Budok i św.Samson. Tożsamości czwartej postaci nie udało mi się ustalić ale prawdopodobnie jest to św.Gwenol.
Św. Samson musiał odegrać w historii Dol największe znaczenie, bo jemu właśnie dedykowana jest katedra. Jest on patronem także 17 innych kościołów Francji, co potwierdza autentyczność kultu tego świętego i zasięg jego sławy.
Czy żywot czczonego tu Świętego, to przypadkiem nie kolejne strofy tej samej pieśni - "Pieśni nad Pieśniami", tyle, że pisane już nie atramentem lecz działalnością charytatywną oraz cudami, rodzącymi się z miłości? Tej miłości, "której żar, to żar ognia", "której ugasić nie zdołają wody wielkie" ani "nie zatopią jej rzeki".
Bardzo ciekawa recenzja. Pomogła mi lepiej zrozumieć to co zobaczyłem. Jestem wdzięczny autorowi za jego pracę.
OdpowiedzUsuń