Rouen

Rouen

piątek, 25 września 2015

Korona katedr: D jak Dol-de-Bretagne.

Czwartek, 11 czerwca 2015.

O katedrze w Dol nie znalazłem zbyt wielu informacji. Nie figuruje ona nawet w rejestrze wydanego w 1950 roku, mojego ulubionego, pamiętającego jeszcze czasy dzieciństwa, czarno-białego albumu "Cathedrales de France", w którym jedyne 4 kolorowe zdjęcia dodano techniką "na wklejkę".
Na jej temat milczy również mój wirtualny przewodnik, zwykle ilustrujący genezę, rys historyczny czy objaśnienia niektórych założeń konstrukcyjnych katedry sporą kolekcją zdjęć.
Poza geokoordynatami i - w tym wypadku - wyjątkowo małą ilością zdjęć - nic, cisza. Jak kamień w wodę, która w sporych ilościach występuje tu całkiem blisko, bo Dol-de-Bretagne to miejscowość (prawie) rybacka.
Nie brakuje natomiast w sieci głosów i dowodów uznania dla pięknej, średniowiecznej zabudowy miasteczka oraz opisów odbywających się tu w sezonie, jak i poza nim, jarmarków i towarzyszących im festynów.



To, co uderzyło mnie w pierwszym kontakcie z katedrą, to jej skromność i prostota. Styl jakby trochę przed-gotycki a spokój jej wydał mi się bardziej trwaniem w oczekiwaniu na coś, co ma się jeszcze wydarzyć, niż spełnieniem.
Jakby wszystko jeszcze było możliwe…


Katedra w Dol to nie ten rodzaj piękna, które dosięga człowieka lotem błyskawicy, które jest jak gotowa formuła. Daremnie szukać będziemy w jej murach dekoracji czy przepychu królewskiej komnaty, w której Król przyjmuje Oblubienicę. Tu piękno "ukryte jest w zagłębieniach skały, w szczelinach przepaści." Mury zdają się mówić, że "zima jeszcze nie minęła, jeszcze nie nadszedł czas przycinania winnic.”




Katedra jest budowlą 3-nawową. Nawa przedzielona jest prawie w połowie swojej długości transeptem, którego oba skrzydła zamykają się przepięknymi witrażami, przedstawiającymi sceny z Biblii.
Niewielkie prezbiterium zamyka się prostym obejściem zakończonym kaplicą, podobnie jak w Coutances, mocno wysuniętą do przodu, poza obrys murów.


Fasada zachodnia nie posiada żadnych dekoracji czy zdobień poza niespotykaną gdzie indziej, maskującą część muru - drewnianą, niby rybia łuska, dachówką.

Mury katedry przemawiają do nas głosem odległej przeszłości. Lecz "nie jest to głos, którego by nie słyszano ani mowa, której by nie rozumiano".


To słowa o życiu i dziele walijskiego mnicha Samsona, biskupa i inicjatora budowy świątyni w tym właśnie miejscu. Witraż w kaplicy na szczycie obejścia ukazuje nam 4 postacie świętych biskupów Dol, którzy w VI i następnym stuleciu prowadzili wśród ludów Bretanii i Normandii działalność misyjną, zakładali opactwa i utwierdzali chrześcijańską wiarę.

Trzej z nich to św.Maglorius, św.Budok i św.Samson. Tożsamości czwartej postaci nie udało mi się ustalić ale prawdopodobnie jest to św.Gwenol.
Św. Samson musiał odegrać w historii Dol największe znaczenie, bo jemu właśnie dedykowana jest katedra. Jest on patronem także 17 innych kościołów Francji, co potwierdza autentyczność kultu tego świętego i zasięg jego sławy.


Czy żywot czczonego tu Świętego, to przypadkiem nie kolejne strofy tej samej pieśni - "Pieśni nad Pieśniami", tyle, że pisane już nie atramentem lecz działalnością charytatywną oraz cudami, rodzącymi się z miłości? Tej miłości, "której żar, to żar ognia", "której ugasić nie zdołają wody wielkie" ani "nie zatopią jej rzeki".

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawa recenzja. Pomogła mi lepiej zrozumieć to co zobaczyłem. Jestem wdzięczny autorowi za jego pracę.

    OdpowiedzUsuń