Strasbourg, ale najpierw kemping.
Po wczorajszej, zaniechanej próbie dotarcia na miejski kemping w Strasbourgu docieram tu przed południem, stawiam namiot - bo dobrze będzie wrócić północą „na gotowe” - i ruszam w miasto.
Katedra.
Wzniesiona z czerwonego piaskowca w sercu Grande-Île i opasana wodami kanału i rzeki L'ill jest katedra - pełnym tytułem - Perłą miasta!
Jeśli chcesz dobrze zacząć spotkanie, rozpocznij wędrówkę dawnym Rybim Targiem. A kiedy już staniesz na wysokości Rue Mercière z jej charakterystyczną zabudową, zapewniam Ci, że z wrażenia zatrzymasz się i jeszcze długo nie postąpisz dalej…
Zachwyt miesza się z bezradnością. Już wiem, że nie znajdę słów, czuję się „niepiśmienny". Koronkowe detale, figury, fiale i filigrany, widoczne już stąd, - choć wciąż daleko - podkreślają smukłość i lekkość całej budowli i wydają się nie mieć żadnego związku z materią, z której zostały wykonane. Zdaje mi się, że widzę delikatną tkaninę rzuconą na kamienną sztalugę, wykradziony z Luwru obraz doskonały.
„Gdym pierwszy raz udał się do katedry - pisał w swym studium O niemieckiej architekturze, mający w tamtym momencie 24 lata Goethe - głowę miałem pełną ogólnikowych wiadomości o dobrym smaku. Zgodnie z tym, co mówiono, czciłem harmonię, czystość form. Byłem zawziętym wrogiem zawikłanej niesubordynacji gotyckich zdobień. Dla tego wszystkiego, co nie mieściło się w moim systemie, miałem jedną nazwę - gotycki.
Jakże nieoczekiwane, zdumiewające wrażenie wywołał we mnie widok katedry, gdym stanął przed nią: jakieś wielkie, zupełne doznanie złożone z tysiąca harmonijnych cząsteczek; mogłem się nim rozkoszować, mogłem smakować nie-niebiańskie radości!
Jest tu najgłębsze wyczucie prawdy i piękności stosunków […] budowla wznosi się jak wyniosłe, szerokie, boskie drzewo, które tysiącem konarów, milionem gałęzi i listków głosi doskonałość swego Mistrza.”, - pisał autor Fausta.
Jan Onufry Ossoliński, który odwiedził Strasbourg (1779) notował, iż katedra „zbudowana jest w sposobie gotyckim, wielce regularną strukturą, upiększona wszystkim, co architektura ma najdelikatniejszego, i ozdobiona przepyszną wieżą, cennym pomnikiem architektury […]
Słusznie uchodzi ona za najpiękniejsze na świecie dzieło sztuki w tym rodzaju, zarówno ze względu na wysokość, jak i na delikatność roboty. Jest cała ażurowa, tak że oglądając ją z pewnych stron trudno sobie wyobrazić, jak może stawić czoło złej pogodzie”...
Można się zastanawiać, czy właściwym dla opisu kamiennej budowli jest określenie „przepyszny”, co z upodobaniem czyni w swoich opisach W. Łysiak, ale okazuje się, że piaskowiec wcale nie zgrzyta pod zębami a p. Waldemar nie był pierwszym, który opisywał swoje zachwyty językiem kulinarnym.
Jedną z najbardziej szczegółowych relacji ze spotkania z Katedrą przekazuje nam A. Domeyko, który zwiedzał ją w towarzystwie Mickiewicza w lipcu 1832 roku:
„Kilka dni tylko zatrzymaliśmy się [Domeyko i Mickiewicz] dla widzenia miasta, katedry i wieży Münster. Ta ostatnia słusznie policzona między arcydzieła sztuki, cała z kamienia, jakoby z kamiennej koruny utkana, panuje nad całym miastem i całą jego okolicą jak wielki świadek z czasów silnej wiary i rycerstwa, w których zamiast formowania licznych pułków, szwadronów i korpusów stawiano kościoły. Dziwiła mię śmiałość, z jaką budowniczy podniósł ją tak wysoko, w niebo, jako też harmonia wszystkich jej ogniw i przedniejszych części powiązanych w całość z taką dokładnością, że cała budowla pomimo swej olbrzymiej masy zachowuje charakter bezpiecznej równowagi i lekkości; dziwiła sumienność, z jaką wykonana i wykończona została cała myśl i plan budowniczego w najmniejszych nawet szczegółach; wszystkie ozdoby, choć z twardego piaskowca wyrobione, mają wejrzenie, jakby były z wosku czy jakiej miększej materii. Szczeblując po wieży, podziwialiśmy z Adamem wykończenie drobnych nawet szczegółów, jako to gzymsów, kapiteli i rozmaitych ozdób nawet, pochowanych w otworach i kątach, których zewnątrz nie widać. W jednym z nich, wpatrując się, dostrzegliśmy wysmukłą wąską kolumnę, opartą na głowie aniołka z tegoż samego kamienia wyżłobionej. W twarzy aniołka dziwna spokojność i cierpliwość, a że ciężar pilastry przyciskać zdawał się zanadto mu głowę, podłożył rączkę swoją pod podnóże tej pilastry. Kapitele też zamiast akantowych liści i korynckich zwojów ustrojone tu są w liście winogradu, to jest krajowej ozdoby, nie pożyczane z greckiej architektury. Jakaś głęboka pobożność maluje się w tej gotyckiej ozdobie. Zdaje się, że architekt budował przede wszystkim dla własnej duszy, na chwałę Bożą, nie dbając o efekt, na wrażenie zewnętrzne i oklaski. Nie spieszył się z wykończeniem, zostawiał dzieło swoje drugim, młodszym, przestając na tym, co mu Bóg dozwolił wykonać, a owe świetne katedry dłużej budowały się niż dzisiejsze wielkie w Zjednoczonych Stanach miasta i stolice; toteż przetrwają wiele miast i narodów”.
Wieża.
Oczywiście, że na nią wejdę, a właściwie na taras, z którego wieża na kilka pięter wystrzela ku niebu i "zda się, nie czujesz, iżby stała i ciężyła na ziemi, ale że owszem, własną siłą i życiem rośnie z ziemi w niebo jak palma i za okiem myśl widza, a za myślą i duszę gwałtem z sobą na wysokość porywa”, pisał Antoni Odyniec.
„Wieża zawsze prześliczna, koronkowa, przejrzysta, lecąca ostrzem w niebiosa”, - pisał Jan Zaleski do Zofii Zaleskiej.
A St. Wyspiański tak pisał do L. Rydla: „Za parę godzin mam wyjeżdżać ze Strasburga – przechylam się za poręcz okna i patrzę ku tej wieży, w górę, w górę – jak ona leci monotonnymi piętrami jak litanią – jakby się przesuwało paciorki różańca patrząc na nią”.
Patrzę na nią i ja, i razem z młodym Wyspiańskim długo jeszcze będę przesuwał paciorki tego „różańca". I nie ma w tym widoku, tej scenie, miejsca na obiegowe, źe „to kwestia gustu”, albo że „o gustach się nie dyskutuje”. Bo wtedy zapytam Cię o to, jaka kultura ukształtowała Twój gust. I może się zdarzyć, że się miniemy, nie spotkamy...
O jak piękna jesteś, przyjaciółko moja,
jakże piękna!
Oczy twe jak gołębice
za twoją zasłoną.
...
Jak wstążeczka purpury wargi twe
i usta twe pełne wdzięku.
Jak okrawek granatu skroń twoja
za twoją zasłoną.
Szyja twoja jak wieża Dawida,
warownie zbudowana;
tysiąc tarcz na niej zawieszono,
wszystką broń walecznych.
...
Nim wiatr wieczorny powieje
i znikną cienie,
pójdę ku górze mirry,
ku pagórkowi kadzidła.
...
Oczarowałaś me serce, siostro ma, oblubienico,
oczarowałaś me serce
jednym spojrzeniem twych oczu,
jednym paciorkiem twych naszyjników. (Pnp 4,1-6)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz