Rouen

Rouen

czwartek, 11 sierpnia 2016

Zatopiona katedra II.

Wiem, brzmi groźnie, bardzo groźnie. Wręcz katastroficznie. Na szczęście to tylko tytuł muzycznego dzieła. Czy jednak “tylko" i czy rzeczywiście "na szczęście”? I czy owo dzieło, to (tylko) miejsce, w którym "wyobraźnia Artysty igra z naocznością obrazów", "gdzie swobodnie, z urzekającym wdziękiem, nastrojowo i lirycznie przeplatają się i przenikają wątki, motywy i tematy z różnych obszarów natury i kultury” - jak o całym cyklu preludiów Claude'a Debussy’ego pisze eseista i krytyk muzyczny, B.Pociej? 


Wydaje się zatem, że nie ma tu miejsca na spekulacje, jaką katedrę miał na myśli Kompozytor i że w odbiorze dzieła będziemy "skazani” raczej na pracę wyobraźni, niż gotową odpowiedź. Choć, kto wie, może pojawi się i jakaś "naoczność"?
Niewątpliwie zabieg użycia w tytule takiej, jak ta - (katedra) figury retorycznej, wzmacnia siłę przekazu muzycznej formy i wzbogaca “mowę” dźwięku (B.Pociej - "Z perspektywy muzyki").

Ciąg zdarzeń historycznych, jaki poprzedzał powstanie tej kompozycji (cały cykl powstał w apogeum sił twórczych Kompozytora, w latach 1910-13) a także wydarzenia wieku XX, jak i obecne, dają liczne dowody na to, że "ludzka niegodziwość może być (i często bywa) większa od naszych o niej wyobrażeń, i że może być taki stan, w którym myśl o niej kończy się, a ona jak morze - idzie jeszcze dalej i jeszcze dalej”...
Tak, katedrę można "zatopić". Można to uczynić na wiele sposobów, bądź to przez zmianę jej pierwotnego przeznaczenia, bądź - posuwając się do ostateczności - burząc jej mury. Można zamienić ją w magazyn zboża lub amunicji, sprywatyzować bądź upaństwowić. Przebudować na hotel, kasyno lub muzeum.

Katedra, ten symbol Europy, jak wykłada o niej w swoim eseju ks. St.Pasierb dzięki (metafizycznej, nadnaturalnej) wrażliwości Artysty ponownie staje w centrum naszej uwagi.
I tak dzieje się zawsze, gdy mamy do czynienia z dziełem wybitnym, z myślą, która wybiega poza granice i uwarunkowania czasu.
I czy ostatecznie będzie to las, wyrzeźbiony morskimi prądami klif, poszarpana sztormami skała czy Monument Valley w Arizonie - poeta (kompozytor, malarz) dostrzeże w ujrzanym przez siebie krajobrazie ten właśnie (a nie inny) kształt, wydobędzie go dla nas, oszlifuje, i - niczym jubiler szlachetny kamień - oprawi w muzyczną lub poetycką formę i nam go podaruje.
Tobie i mnie…
Częściej - by zachwycić, niekiedy - by ostrzec.
Ciebie i mnie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz