Rouen

Rouen

czwartek, 14 lipca 2016

Od środka albo katedra w Clermont-Ferrand.

Od środka.
Na mapie mojej tegorocznej trasy miasto Clermont, w wolnym tłumaczeniu - Jasna Góra, leży gdzieś pośrodku. Zapyta Ktoś uważny, a gdzie dzień pierwszy i dlaczego gubię chronologię zdarzeń, kolejność miejsc? Być może odpowiedź na to pytanie (zakładając, że jest ona nam w ogóle potrzebna) pojawi się sama, całkiem niepostrzeżenie, a dziś to, co wiem, to że w obu sytuacjach - teraz, jak i tam, w Clermont, gdy podejmowałem decyzję o zmianie, tj. skróceniu całej trasy - towarzyszyło mi przekonanie o słuszności wyboru.

Clermont-Ferrand - Katedra.
Kiedy słyszę Clermont, spodziewam się zobaczyć tu dobrze znaną z Północy (Caen), białą jak morska piana - wapienną skałę. Jednak to nie od właściwości zgromadzonego tu przez żywioły przyrody (w dużej ilości) kamienia bierze swój początek nazwa miasta.


I jak mury Notre Dame opowiadają piękno krajobrazu i majestat całkiem dobrze widocznego stąd pasma gór, tak też jest z barwą użytego do jej budowy kamienia: Notre-Dame-de-l'Assomption de Clermont-Ferrand, bo tak brzmi pełen tytuł świątyni, zbudowana jest z czarnej, wulkanicznej skały.
 

Katedra Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny to zarazem pierwsza (i jak się tu okaże - jedyna na moim tegorocznym szlaku) z niezdobytych jeszcze do tej pory, a cieszących się szczególną opieką Najświętszej Rodzicielki, portae Coeli.


Do miasta przybywam, jak zwykle nieco spóźniony ale... usprawiedliwiony. Tym razem to nie żaden pogodowy kataklizm stał mi się przeszkodą lecz konieczność odreagowania trudów drogi z dni poprzednich. Co zaś się tyczy pogody - ta zdaje się ustalać na całkiem przyjaznym poziomie. Okrążam Katedrę i najbliższą jej okolicę. Teraz trzeba ustalić, gdzie znajduje się najbliższy punkt ładowania baterii i strefa wi-fi oraz dworzec, z którego jutro rano odjadę do Nevers. Nie zaszkodzi też sprawdzić, jak w obliczu wciąż trwającego strajku kolejarzy wygląda rzeczywisty rozkład jazdy pociągów.



Idąc za przykładem opisów zachęcających do obejrzenia panoramy miasta z wysokości tarasu katedralnej wieży wspinam się tak wysoko, że wyżej sięga już tylko wyobraźnia. Widok ujrzany z tego miejsca jest przepyszny.
Clermont-Ferrand jest miastem i (zarazem) stolicą regionu o rzeźbie górzysto-wyżynnej. Znaczna jego cześć to wulkaniczny Masyw Centralny. Sam miałem przyjemność posmakowania jednej z właściwości, jaką turystom, przesadnie przywiązanym do swoich pomysłów oferuje przebogata tu rzeźba terenu.

Najwyższym szczytem masywu jest Puy de Sancy, o wysokości 1885 m n.p.m., jednak moim ulubionym, a odkrytym znacznie wcześniej, pozostanie leżący w najwyższych partiach smaku - Bleu d’Auvergne. Bleu d’Auvergne bowiem, to francuski ser pleśniowy o konsystencji lekko kremowej, słony, dość tłusty z charakterystyczną niebieską pleśnią, trochę tylko (i to z widoku bardziej, niż smaku) podobny do naszego Lazura.
Zapewniam Was, że ten farmerski wyrób warty jest trudu znacznie przewyższającego nocną wspinaczkę na położony 4 km za miastem kemping. (Znajdziecie go na mapie. Kemping, nie - ser. Po ten ostatni musicie wyprawić się sami).


Od południowej strony nawy otoczonej wieńcem kawiarenek, z których wiele tętni życiem jeszcze długo po północy, stoi dość dużych rozmiarów postument. Na jego szczycie - Urban II, papież, w geście wskazującym kierunek, w którym należy udać się i to niezwłocznie. Ziemia Święta bowiem i wszystkie najcenniejsze pamiątki Chrześcijaństwa już od pewnego czasu znajdują się w rękach Saracenów i pogan. Trzeba także zadbać o bezpieczeństwo udających się do Jerozolimy pielgrzymów. Tak po krótce wygląda geneza pierwszej (i jedynej, zakończonej sukcesem) Wyprawy Krzyżowej (1095) oraz zawiązania Zakonu Rycerzy Świątyni (Jerozolimskie) - Templariuszy.

Dziś jednak w centrum “ogródkowych” spotkań i zapewne także ożywionych sporów temat zupełnie inny - za chwilę rozpoczynają się tu piłkarskie igrzyska, zaś pobliski Lyon będzie jedną z ich aren.
Za chwilę zegar na katedralnej wieży wybije północ, a ja siedzę na ławeczce "z rękami w kieszeniach, wiedząc, że duszy czego innego trzeba..."
A dusza? Mimo późnej godziny odczuwa radość, że jesteśmy tu, pod Dobrą Opieką, w Clermont-Ferrand.


O świcie zaś, kiedy schodzić będziemy (było zbyt stromo, by zjechać) z nocnego obozu, oczom naszym ukaże się taki oto widok.

1 komentarz:

  1. Piękna..jaka majestatyczna musiała być, gdy królowała nad o wiele mniejszym Clermont...

    OdpowiedzUsuń