Rouen

Rouen

niedziela, 4 lutego 2024

Narbonne. Saint Paul Serge. Bazylika, krypta i żaba...

Nie opuszczę miasta, jeśli wpierw nie odwiedzę jego pierwszej (w porządku czasu, nie - znaczenia) świątyni. To najstarszy kościół w Narbonne, kolegiata Saint Paul Serge, w roku 1953 przez Piusa XII podniesiona do godności bazyliki mniejszej. 

Fundamenty świątyni (pierwotnie była to kaplica na obrzeżach starochrześcijańskiej nekropolii) położono ok. IV w. w miejscu pochówku pierwszego biskupa miasta, Pawła Sergiusza. 


Wczesnoromańską świątynię przebudowano gruntownie ok. 1180 roku. Zniszczony na początku XII w. chór został odbudowany w 1224 r. pod kierunkiem opata Robaldusa (lub Robaldo). Trwające wówczas prace objęły przebudowę transeptu, nawy głównej i naw bocznych. Wówczas też w chórze kościoła umieszczono grobowiec i relikwie św Pawła. Prace zakończono w 1265 r.

by ponownie podjąć je w w. XV. Objęły one przebudowę m.in. nawy głównej.


Różnie oceniany bywa efekt tych prac. Nagromadzenie pod jednym sklepieniem elementów typowych dla obu dominujących w średniowieczu stylów, jednych (podobno) ma zachwycać, innych z kolei wprawiać w zmieszanie (rzekomą) dziwacznością.

Ja nie czuję się ani zmieszany ani zachwycony. Wolny od potrzeby wydawania sądów i opinii  dodaję do korony (moich) katedr kolejny kamień…

I co z tego, że szlif ścian nie jest tak doskonały, że nie ma tu przenikającego witraże światła czy blasku bijącego od złota i szlachetnych kamieni, jak w programie opata Sugera?

I co, że kamień nie tak strzelisty, a dekoracje kapiteli bardziej przemawiają do zmysłów, niż ducha? 

Surowe kryteria (czystości) stylu i czasu sprawią, że, jak wielu wcześniej, a listę tą mógłby otwierać choćby św. Remigiusz (Reims), św. Pawła nie znajdziemy na mapie gotyku. Nawet, gdyby wziął nas do trzeciego nieba...



Osobliwości stylu. Zaraz po przekroczeniu progu małego przedsionka wielkie zdziwienie: przeciwległe pary filarów na całej długości nawy związane są ze sobą - jak przęsła mostu - masywnymi łukami. Przyznaję, nie wygląda to zbyt efektownie. Widać jednak, że autor tego pomysłu powodował się tu pw. troską o stabilność konstrukcji ścian nawy. W Guingamp poradzono sobie z tym problemem bardziej dojrzale, na sposób „gotycki". Umieszczony w przestrzeni międzynawowej (!) łęk, choć jest widoczny, to jednak jego obecność nie zaburza przestrzeni.



Kim był patron świątyni? Autorzy średniowiecznych legendy upatrują w nim jednego z siedmiu apostołów Galii i pierwszego biskupa miasta. Inni idą jeszcze dalej i utożsamiają go z nawróconym przez św. Pawła Apostoła, rzymskim prokonsulem, Sergiuszem. Powoływanie się na tak starożytny autorytet miało za cel utrzymanie jedności biskupstwa Narbonne, którego granice sięgały aż po Tarragonę. Zabieg ten nie wytrzymał jednej próby czasu i już w I poł. V wieku w Tarragonie erygowano stolicę biskupią.

Najbardziej wiarygodną wydaje się być wersja, która ewangelizację Galii łączy z misją wysłanych w połowie III wieku z Rzymu 7 misjonarzy. Byli to obok Pawła: św. Gatien, który dotarł do Tours i jest patronem tamtejszej katedry, św. Sernin (lub Saturnin - ma „swoją" bazylikę w Tuluzie), św. Trofim (w Arles), Martial (Limoges), św. Austromoine (Clermont) i św. Dionizy (Paryż).


Niespodzianka?

Kryje się w półmroku lewej nawy, gdzieś w połowie jej wysokości. Smuga żółtego światła w szczelinie muru. To krypta, na odnalezienie której straciłem już nadzieję! To bowiem czego szukałem nie było, jak sądziłem wcześniej - wydzieloną częścią naziemnego cmentarza, a pozostałością galijsko-rzymskiej kaplicy grobowej z przełomu III i IV wieku, ukrytą tu właśnie, w murach św. Pawła!


Przewodniczka.

Pochodzi z Limoges. Uczy się tu, w Narbonne, a w czasie wolnym (to właśnie teraz!) odbywa studenckie praktyki. Otwiera przede mną stare, jak czas, wrota krypty. Tak oto otrzymuję niespodziewaną i całkiem dobrze władającą angielskim, a zarazem obeznaną z historią miejsca, przewodniczkę.


Wnętrze krypty.

Po chwili zostaję już sam sobie. Stąpam ostrożnie, bo choć światła tu pod dostatkiem, to miejsca niewiele.

Sarkofagi. Ich zdobienia w niczym nie przypominają tego, co zobaczymy w grobach pierwszych chrześcijan, w rzymskich katakumbach. Widocznym na płycie sarkofagu portretom zmarłych - zapewne była to jakaś znacząca rodzina - towarzyszą wyobrażenia Isis-Séléné i Sérapisa-Heliosa. Ale oprócz symboli, będących zaledwie przeczuciem Prawdy jest tu też i Dobry Pasterz - młodzieniec, niosący na ramionach owieczkę.

W otoczeniu bliższym i dalszym ścian krypty stoją amfory. Jedne potłuczone inne, zachowane w całości. Co robią w tym miejscu, do czego służyły?


"Staw" z żabą.

Przed wyjściem jeszcze krótka pogawędka z Przewodniczką i jeszcze jeden wątek. To kropielnica. Ach, jakież bogactwo ich odmian widziałem!

Na dnie stylizowanej na muszlę konchy, zanurzona do połowy w wodzie przysiadła… żaba. Lecz cóż to? Gdy przyjrzeć się z bliska, widać, że brakuje jej jednej z kończyn. 

Czy to celowy zabieg artysty, czy wypadek przy pracy? Niezależnie od odpowiedzi, już sama obecność żaby, mimo widocznego kalectwa - tak doskonała, zdaje się być tu nieco zagadkowa. Ryba, którą widywałem w wielu miejscach? O, tak! Ale żaba?!

A brak kończyny stał się pożywką dla wielu, niekiedy fantastycznych anegdot. Najbliższa - jak się wydaje - prawdy, łączy ją z aktem wandalizmu. Oto pewien człowiek namówiony został, by po już zakończonej podróży wrócić tu, gdyż wcześniej (rzekomo) ominął, nie wymienione z nazwy, dzieło sztuki. Arcydzieło, wręcz! Przybywszy, miast spodziewanego „cudu" widzi w kropielnicy kamiennego płaza! W akcie złości, sądząc, że padł ofiarą żartu, uniósł młotek i…



Żaba. Jeszcze jeden akapit.

W starożytnym Egipcie sądzono, że żaba powstaje z mułu Nilu albo z ziemi i widziano w jej ożywieniu na wiosnę symbol zmartwychwstania. Eucheriusz z Lyonu (IV/V w.), autor Pochwały samotności, powołując się na fragment z Apokalipsy św. Jana uważa żaby za wyobrażenie szatana oraz heretyków. Żaba polna ze względu na to, że potrafi znieść największy skwar, symbolizuje prawdziwego wyznawcę, który wytrzymuje wszelki ucisk i trud, jednak już gatunek wodny tego płaza porównywany jest do dzieci świata, które nie wytrzymują prób prześladowań…


Jadę do Carcassonne, gdzie mój mdły umysł do prawdy przez materialne rzeczy się wzniesie, a widząc to światło, wpierw pogrążony, raz jeszcze w górę się dźwignie (Suger).


Pokarm znajdę w drodze i odrobinie snu...










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz