Bilety już nabyte. Wszystkie. Polskie Linie Kolejowe, bo już od dawna nie państwowe, długo trzymały w tajemnicy, jakby były z kimś umówione, może z DB, termin rozpoczęcia sprzedaży biletów z Warszawy do Berlina. I, jak to już bywało wcześniej, jako ostatnie nabyłem bilety na pierwszy z odcinków na całej trasie przejazdu do Arles.
No, prawie do Arles, bo między plenerami van Gogha (podobno Vincent chciał początkowo malować rowery, ale ktoś go przekonał, że jednak lepiej sprzedawać się będą słoneczniki) a dawnym SPA Karola Wielkiego w Akwizgranie, jest jeszcze do przejechania, liczący 190 km kawałek asfaltu w Belgii.
To odkryta w zeszłym roku ścieżka „przyrodnicza”, łącząca dwa punkty graniczne: wspomniane Uzdrowisko Karola z położonym już na pograniczu z Francją, Sedanem.
„Przyrodnicza", bo cicha, wolna od hałasu i niedogodności, związanych z transportem, jaki odbywa się, dosłownie: przewala (stąd pewnie nazwa geograficzna krainy) na większości dróg Walonii.
Pierwsze 160 km, to praktycznie ścieżka rowerowa i aż żal, że zdecydowałem się na rozpoznanie tej trasy dopiero rok temu, po niemal 10 latach jazdy wąskim i niekiedy dziurawym poboczem drogi N68, spychany przez ciężarówki, wyładowane balami drewna ze stanowiących chyba 90% powierzchni Belgii, lasów.
190 km… Odcinek do pokonania w zasadzie w jeden dzień (wtorek), ale pewnie podzielę tort tak, żeby ostatnią ćwiartkę zjeść dnia następnego o świcie i pierwszym pociągiem dotrzeć do Reims. Stamtąd do Paryża, skąd o 15 odprawia się TGV do Arles. O 20 melduję się na checkpoincie, odbijam kartę na kempingu i idę spać. (To będzie z środy na czwartek, Przyjacielu).
Wcześniej jeszcze czeka mnie przygoda z DB, czyli kolejami niemieckimi (poniedziałek), które odwołały rozkładowy kurs, na który zakupiłem bilet jeszcze w lutym. Zgaduję, że będzie małe qui pro quo, bo chatbot DB odpisał mi, że w takiej sytuacji mogę pojechać innym pociągiem bez konieczności zakupu nowego biletu, ale co, jeśli zabraknie miejsca na rower?
Może będzie trzeba zdjąć z roweru przednie koło i już rower nie będzie rowerem, a jedynie bagażem. Taka sytuacja...
Zobaczymy.
O szczegółach ostatniego, zamykającego projekt pt. Korona Katedr, - odcinka, w zapowiedzi trzeciej i ostatniej.
A póki co, wydobyty z zasobów internetu Vincent i jego Les Alyscamps w Arles.
Cytując klasyka: "Kiedy jestem za granicą, odwiedzam głównie kościoły i cmentarze. Reszta nie ma większego znaczenia..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz