15 czerwca 2018
Nie pierwszy raz mapa wprowadza mnie w błąd. Choć może to nie tyle mapa, ile zbytnie na niej poleganie? Czy moje myślenie o tamtym wieczorze zmieni fakt, że wcześniej zignorowałem zjazd na inny kemping, tuż przy wyjeździe z Angoulême, dokąd przywiózł mnie pociąg z Bordeaux? Lato i rok, nie pierwszy (i nie ostatni) strajków na francuskich kolejach, którymi wspomagam się, i na które liczę szczególnie w wyprawach na południe. Nie ze względu na chropowatą urodę Masywu Centralnego ale przede wszystkim z uwagi na limitowany czas urlopu...
Mijam więc zjazd na kemping i jadę w kierunku zgodnym z jutrzejszym celem, z nadzieją, że dodany na etapie przygotowań do mapy punkt za chwilę pojawi się także na drogowskazach…
Nic z tego...
Czy byłem rozczarowany? Raczej nie. Czułem, że coś pójdzie nie tak… A z drugiej strony, czy każdego wieczoru muszę się wystawiać na odgłosy smażących grilla kempingowych krasnali? Przecież zawsze znajdzie się jakiś kawałek przyjaznej przestrzeni, miejsce nie koniecznie ogrodzone płotem ale choćby osłonięte przed deszczem. W sam raz pod karimatę i śpiwór. A za prysznic starczy mi w zupełności butelka wody. A zamiast świec do kolacji - rozgwieżdżone niebo… Jak w Pornic, nad Oceanem, rok wcześniej…
Poranek dnia następnego... Jazda drogą, która nagle zmienia swoją kategorię, a pobocze przestaje być strefą bezpieczną…
Tuż za Mansle, na 20 kilometrze, poinformowany zapewne przez kierowców patrol żandarmerii zaleca mi wybranie innej, mniej ruchliwej drogi. Za radą stróżów prawa odbijam więc w prawo (taka gra słów w obliczu małego stresu) i dojeżdżam do Verteuil, małej miejscowości nad rzeką Charente.
Piękna tego miejsca nie da się ani opowiedzieć ani sfotografować. Widoki, jak w baśniowym ogrodzie. Wszystkie "składowe" pejzażu (łagodnie opadające w kierunku nurtu rzeki zbocze) i wzajemne ułożenie zabudowy (mały kościółek na wzgórzu, zamek na przeciwległym i wodny młyn) tworzy wrażenie niesamowitej, chciałoby się powiedzieć - rajskiej, harmonii. Zachwyt miesza się tu z jakimś poczuciem... niegodności...
Na wszelki więc wypadek... jadę dalej. W kierunku Poitiers, zabierając ze sobą przeczucie innego, jeszcze mniej dającego się wypowiedzieć słowami, piękna. Nie ludzką ręką, uczynionego…
ps. a w kościoła - złota cisza, zaś w bocznej kaplicy - scena złożenia do grobu Ciała Pana Naszego…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz