Rouen

Rouen

sobota, 27 czerwca 2015

Ex-Cathedra 2015. Prolog.

niedziela, 31 maja 2015

Jadę na Zachód, w stronę gotyckich katedr, posadzek zdobnych w labirynty, królewskich krypt, w których życie zastygło tylko na chwilę.
Jadę w stronę naw pełnych światła, okien barwnych i brzemiennych treścią.
Jadę oglądać i wsłuchiwać się w symfonię kamienia i światła.
Jadę w poszukiwaniu pierwszych znaczeń katedry.
Jadę na Zachód.


Mówi o tym napis na bilecie i widok z okna pociągu, który jeszcze nie wie, że po raz kolejny przegra wyścig z tą rozpaloną do białości (i to wcale nie z wysiłku) kulą, co tylko na chwilę chowa się za widnokrąg.


I patrząc przez okno myślę o wszystkich innych zachodach słońca i daremnie szukam w nich źródła zachwytu poetów. Prawdą takiego, jak ten wieczoru jest groza przemijania i utracone, za dnia tylko na chwilę pojmane, "teraz".
Więc jadę na Zachód "zanim się przerwie srebrny sznur i stłucze się czara złota, i dzban aię rozbije u źródła, i w studnię kołowrót złamany wpadnie". (Koh 11,9)
Jadę, polecając się (i będąc poleconym) Bożej Opatrzności, bo droga długa, kręta i pełna wybojów.
Jadę, wiedząc, że gdzieś jestem oczekiwany a znowu w innych miejscach - niespodziewany, a tu i tam ciekawy życia, głodny wrażeń...
A wszystko, co zabieram ze sobą to niewiele a towarzyszy mi tandem (a może i dwa, nie wiem, policzę w drodze) Aniołów Stróżów.
Jadę na Zachód, w stronę katedr.
A jeśli zdarzy się, że będę przejeżdżał przez Twoje miasto i zaprosisz mnie pod swój Dach, z radością opowiem Ci, jak jechałem na Zachód…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz