Rouen

Rouen

czwartek, 14 kwietnia 2016

1050

Jestem tu tylko przez moment, przez krótką chwilę. Choć właściwie nie, nie jestem. Jeszcze nie. Bardziej odpowiednim byłoby powiedzieć: pojawiam się tu, bywam. Bo tak naprawdę wciąż jestem prowizoryczny. Nie gotowy. W drodze...
A choć dla wielu istnieję wyłącznie jako rysunek na murze bądź mgliste wspomnienie, to nawet w takim kształcie, w takiej postaci zdaję się być (sobie) dość ważnym. Jestem bowiem w drodze. I wiem, dokąd zmierzam.


Czym jest owa siła, która wysadza mnie z fotela, każe porzucić  wygody? Czym więc jest siła, która na podobieństwo morskich prądów (bo są chwile, kiedy tak właśnie czuję - jakby jakaś niewidzialna siła) wiodła mnie ku nabrzeżom gotyckich portów, przeprowadzała pod ościeżami portali, wprowadzała w jasne przestrzenie, w których ustaje każda, nie tylko morska burza, gdzie jedno słowo Pana (natury) i Króla (królów) ucisza żywioły, zaś duszę usposabia do przyjaźni i przyjęcia Jego szczodrych darów?
A w takim, jak ten momencie, cała umęczona podróżą i umazana kurzem reszta, która ledwie nadążając za duchem, myśli, tęskni i kocha - doświadcza stanu wyjątkowego szczęścia.


Quasimodo.
Imię własne czy sposób bycia? Postać fikcyjna, czy ktoś, kto istnieje na prawdę? Fotografia w albumie czy szpetny nie tylko z wyglądu ale i ducha karzeł? A jeśli Quasimodo to ktoś zupełnie inny, ktoś obłaskawiony w sposób nie do opisania, w sposób przekraczający granice języka?
Imię człowieka...


Więc to jednak prawda, że wszystko zależy od tego, jak pojmujemy słowo. I że dobrze jest czuć wagę słowa, gdy niesie ono przekaz ciężki i jak ziarno - pełen znaczeń. I obietnic.
Imię…
Otrzymałem je w wodach Chrztu. Na moją głowę wylało się parę kropel wody, w których zawarło się całe Morze Łaski


W tradycji katolickiej imiona Świętych*, które wypowiada nad nami Kapłan przy Chrzcie - a sakrament ten przywraca nam utraconą łaskę Ogrodu, dar pierwotnej niewinności i zażyłości ze Stwórcą, więc imiona te czynią nas jak gdyby "powinowatymi” tych, co na drogę do Niebieskiej Ojczyzny wstąpili przed nami i cel swój już osiągnęli. Wierzymy, że dzięki ich wstawiennictwu także i my otrzymamy "rajski przebyt". Bo przez łaskę Chrztu staliśmy się Dziećmi Boga i Dziedzicami Dóbr wiekuistych.
"Quasimodo geniti infantes, alleluja: rationabiles, sine dolo lac concupiscite, alleluja, alleluja!"**

Jest pierwsza w nocy. Na świeczniku dopala się świeca. W jej złotym płomieniu próbują się ostatnie sprawy dnia, który właśnie przeminął.
Wstaję od stołu. Stawiam krok, jeden, drugi, następny...
Jutro znowu będę się uczył chodzić…
"Jak niedawno narodzone niemowlęta pragnąc duchowego, niesfałszowanego mleka, aby dzięki niemu wzrastać ku zbawieniu, alleluja!"**

*Czyż ich imionami nie nazywano także nowo odkrytych lądów, ludzkich siedzib, całych miast, dzielnic czy wreszcie ulic? Wystarczy popatrzyć na mapę Francji, by zdać sobie sprawę z ogromu znaczenia tej praktyki w wiekach wczesnych, będącej wyrazem wiary i pobożności, zakorzenienia Francji ale także wielu innych nacji w katolickiej tradycji.
**Quasimodo to tradycyjna nazwa pierwszej Niedzieli po Wielkanocy, która podobnie jak kolejne niedziele tego czasu, nazwę swoją bierze od pierwszych słów mszalnego proprium, tj. introitu. (1P2.2).