Rouen

Rouen

czwartek, 11 marca 2021

Chłopcu na rowerze...

czyli kilka zrzutów z mapy, opatrzonych prawie dramatycznym komentarzem i legendą...

1 czerwca 2015.

Zbliża się północ, a ja czuję się, jakbym tonął. Bo tonąłem. Kompletnie się pogubiłem. Byłem bliski rozpaczy, a oczekując na zagotowanie się wody na gorący (ach, jak mi go wtedy trzeba było!) kubek Knorra czułem, że zasypiam na stojąco. Próba ustalenia na 2 calowym wyświetlaczu eTrex-a 10 aktualnej pozycji względem „obiecanego” przez mapę kempingu (tak, to znowu o kempingu-widmo) nie przynosiła rezultatu.



Kiedy w końcu pojąłem, że moje wysiłki są daremne, dochodziła północ. I pomyśleć, że tylko brak dostępu do aktywnej mapy sprawił, że nie dotarłem ani na kemping (zaledwie 6 km stąd!) ani do leżącej w połowie tej odległości, oddzielonej od N97 pasem zieleni i bardzo obiecująco wyglądającej zatoczki.


Tak, nawet gorący kubek Knorra (a może nawet 2) niewiele zmienił w moim położeniu: byłem śmiertelnie zmęczony, zziębnięty, a na zegarku dochodziła północ…


Nie byłem już w stanie wsiąść na rower. Do miejsca, w którym zjechałem z Route Charlemagne, szedłem teraz bardziej podpierając się o rower, niż go prowadząc. A według planu miałem tego dnia dotrzeć jeszcze dalej. Nie wziąłem jednak pod uwagę dość wymagającego profilu trasy i wszystkich przewyższeń, które spowolniły przeprawę przez Ardeny. I tak, na 130 kilometrze, 14 godzin od wyjścia z pociągu na dworcu w Aachen, w obliczu zapadających ciemności, poddałem walkę. Zapis śladu nosił godzinę 01:28:06. 2 czerwca...


I jedyna trzeźwa myśl, na jaką wówczas było mnie stać, to wyjąć z bagażu namiot, rozrzucić go gdzieś na wolnym skrawku ziemi i na tak prowizorycznej macie, nie licząc się z tym, że ma się na deszcz, zdrzemnąć się. Choćby 2-3 godziny. Do świtu. Dziś czekał mnie przecież równie wymagający odcinek drogi. Następnego dnia miałem być już w Saint-Quentin, a wieczorem - na proszonej kolacji w Tincourt...


Dziś myślę o wszystkich tych zdarzeniach z pewnego rodzaju czułością. I o tym, że tylko w czułości i tkliwości jest zgoda i miejsce na słabość, zmęczenie, bezradność…

I że któregoś poranka chłopiec na rowerze znowu wysiądzie z pociągu...



Legenda miejsc na mapie:

C-DUPA (inaczej: ciemna dupa) - moment, w którym zorientowałem się, gdzie jestem…

P - zatoczka z piękną soczystą trawą. A była tak blisko!

Camping Du Grogniau - kemping widmo.

Villatoile Camping et gîtes - kemping. Prawdziwy, realny...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz